Agnieszka Sosnowska

statystyk, metodolog badań społecznych
strona domowa
Strona główna

Teksty nie tylko socjologiczne


Spis treści:

Recenzje
  1. Promotora
  2. Recenzenta

Strona tytułowa

Wstęp

I.  Partie we współczesnej Polsce
  1. Obowiązujące prawo
  2. Przemiany systemu partyjnego III Rzeczypospolitej. Zmiany prawa a funkcjonowanie partii
    1. Początek transformacji ustrojowej. Ustawa o partiach politycznych z 1990 r.
    2. Wybory parlamentarne w 1991 r.
    3. Wybory parlamentarne w 1993 r.
    4. Ustawa o partiach politycznych z 1997 r.
    5. Wybory parlamentarne w 1997 r.
    6. Ordynacja wyborcza z 2001 r. Finansowanie partii z budżetu państwa
    7. Wybory parlamentarne w 2001 r.
    8. Podsumowanie

II. Metodologia badań
  1. Przedmiot, zakres i charakter badań
  2. Paradygmat humanistyczny
  3. Uzasadnienie wyboru partii
  4. Badanie grupy własnej. Rola wewnętrznego doświadczenia badacza
  5. Techniki jakościowe zastosowane w badaniu
  6. Wywiad swobodny jako technika zdobywania informacji
  7. Dobór respondentów
    1. Unia Wolności
    2. Unia Polityki Realnej
  8. Przebieg badań
    1. obserwacja uczestnicząca
    2. wywiady swobodne
  9. Ocena zebranego materiału. Różnice między danymi uzyskanymi w obu partiach

III. Członkowie partii politycznych
  1. Motywy podejmowania aktywności politycznej
  2. Rola aktywu
  3. Instrumentalizm w polityce. Interesowność i jej rodzaje
  4. Partia: środek czy cel?
  5. Partia jako grupa społeczna. Więź, tożsamość, świadomość społeczna
  6. Swoi i obcy
  7. Liderzy - magnesy i punkty odniesienia
  8. Trwałość partii. Rola postaw członków, mechanizmów psychicznych i zjawisk ponadjednostkowych

IV. Wybrane partie polityczne -
opis organizacji
  1. Unia Wolności
    1. Program, idee, wartości
    2. Nazwa i logo partii
    3. Struktura organizacyjna
    4. Historia partii
    5. Geograficzne zróżnicowanie elektoratu
    6. Wyniki w sondażach opinii publicznej
    7. Struktury w Łodzi
    8. Podsumowanie
  2. Unia Polityki Realnej
    1. Program, idee, wartości
    2. Nazwa i symbole partii
    3. Struktura organizacyjna
    4. Historia partii
    5. Geograficzne zróżnicowanie elektoratu
    6. Wyniki w sondażach opinii publicznej
    7. Struktury w Łodzi
    8. Podsumowanie

V.  Unia Polityki Realnej -
analiza wywiadów
  1. Skąd się biorą członkowie w partii?
    1. Źródła zainteresowania polityką
    2. Zetknięcie się z UPR
    3. Motywy podjęcia działalności
    4. Wstąpienie do partii
  2. Program: normalny kraj
    1. Wolność: niskie podatki, odpowiedzialność za siebie
    2. Własność: podstawa wolności
    3. Sprawiedliwość: silne państwo, proste prawo
    4. Wartości: cywilizacja zachodnia
    5. Cel: realizacja programu
  3. My: członkowie i elektorat partii
    1. Typowy UPR-owiec
    2. Akceptowane zróżnicowanie
    3. Obowiązki członka
    4. Potencjalny elektorat
    5. Liderzy
  4. Potencjalni partnerzy
    1. UPR - jedyna prawica
    2. Liga Polskich Rodzin
    3. Platforma Obywatelska
    4. Prawo i Sprawiedliwość
  5. Oni: przeciwnicy
    1. Największy wróg: socjalizm
    2. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Socjaldemokracja Polska
    3. Unia Pracy i Polska Partia Socjalistyczna
    4. Inni przeciwnicy
  6. Byliśmy, jesteśmy... Będziemy?
    1. Trwałość partii i jej programu
    2. Misja: propagowanie idei
    3. Inne osiągnięcia
    4. Razem czy osobno? Opinie o koalicjach wyborczych
    5. "Wady to ma jak każda organizacja..."
    6. Widoki na przyszłość
  7. Związanie z partią
    1. Zyski z działalności
    2. Ponoszone koszty
    3. Przyczyny występowania z partii
    4. Lojalność wobec partii

VI. Unia Wolności - analiza wywiadów
  1. Skąd się biorą członkowie w partii?
    1. Źródła zainteresowania polityką
    2. Partia przełomu: demokratyzacja i Mazowiecki
    3. Inne motywy podjęcia działalności
  2. Wyróżniki Unii Wolności
    1. Program...?
    2. Ludzie Unii Wolności
    3. Propaństwowość
    4. Styl prowadzenia polityki
  3. My: członkowie i elektorat partii
    1. Typowy unita
    2. Akceptowane zróżnicowanie
    3. Obowiązki członka
    4. Potencjalny elektorat
    5. Liderzy
  4. Oni: przeciwnicy
    1. Samoobrona
    2. Liga Polskich Rodzin
    3. Inne partie
  5. Potencjalni partnerzy
    1. Platforma Obywatelska
    2. Między lewicą a prawicą
  6. Świetna przeszłość - i co dalej?
    1. Osiągnięcia: od PRL do UE
    2. Popełnione błędy
    3. KLD: nieudane małżeństwo
    4. Przywiązanie do szyldu
    5. "I ty, Unijo rozedrgana..."
    6. Widoki na przyszłość
  7. Związanie z partią
    1. Zyski z działalności
    2. Ponoszone koszty
    3. Przyczyny występowania z partii
    4. Lojalność wobec partii

VII. Podsumowanie
  1. Zainteresowanie polityką i motywy wstąpienia do partii
  2. Czynniki integrujące członków partii
  3. Istnienie mimo niepowodzeń

Aneks

Bibliografia



ściągnij w formacie pdf
poprzedni rozdział: IV. Wybrane partie polityczne - opis organizacji

V. Unia Polityki Realnej - analiza wywiadów




1. Skąd się biorą członkowie w partii?

Dla wszystkich moich rozmówców Unia Polityki Realnej jest pierwszą partią, do jakiej wstąpili. Jednak można ich opisać jako ludzi aktywnych społecznie. Jeden z nich ma za sobą działalność opozycyjną w czasach PRL (ROPCiO), dwóch otarło się o "pierwszą" Solidarność, jeden był aktywnym członkiem ZSP. Część angażuje się (lub angażowała się) w mniejszym lub większym stopniu w działalność charytatywną, różnego rodzaju wolontariat, samopomoc sąsiedzką. Trzech respondentów jest członkami stowarzyszeń związanych z własnymi pozapolitycznymi zainteresowaniami. Troje podjęło działalność w młodzieżowych organizacjach politycznych (Młodzież Wszechpolska, KoLiber) już po związaniu się z UPR.

Jak te osoby trafiły do partii? Skąd wzięło się u nich zainteresowanie polityką? Dlaczego wybrali właśnie tę partię, a nie inną? Jakie motywy kierują ludźmi podejmującymi działalność polityczną?


a. Źródła zainteresowania polityką

Wielu członków UPR jako źródło własnego zainteresowania polityką wymieniało dom rodzinny. Rodzina zwykle również ukierunkowała moich rozmówców, zaszczepiła im określone wartości i preferencje polityczne.98

Mój dom był bardzo polityczny, antykomunistyczny, także to stąd wyszło. Zresztą mam takie tradycje rodzinne. Mój dziadek [...] I był członkiem PPS-u, on po prostu był niepodległościowcem [...] Brat taty był endekiem, czyli był w Narodowej Demokracji przed wojną, także te tradycje były bardzo żywe w rodzinie. [Drugi] dziadek był ochotnikiem w 28. Pułku Dzieci Łodzi, czyli w wojnie polsko-bolszewickiej walczył, jako ochotnik, także... To wyniosłem z domu, krótko mówiąc.

Ja socjalizmu nienawidziłem od dziecka, ojciec słuchał "Wolnej Europy", dziadek słuchał "Wolnej Europy" i po prostu słyszałem, że komunista to jest świnia i złodziej, i stwierdzam, że to była prawda, to co się dzieje to potwierdza tylko to, co moi przodkowie głosili.

Byłem taki świadomy, że intereso/ znaczy wiedziałem, tam z kolegami dyskutowałem, jakieś tam względne pojęcie miałem na ten temat. [...] Nie wiem, no może z takiej rodziny jestem... Znaczy zawsze lubiłem tam czytać książki, czy gazety, czy jak coś w telewizji mówili, no to słuchałem, więc byłem taki jakby [...] obyty.

To chyba kwestia zainteresowań. Po prostu zawsze lubiłem politykę i już. Na pewno wpływ miały tutaj zainteresowania w rodzinie. Moi rodzice interesują się polityką, no i tak - domowe rozmowy, że tak powiem, i już.

Ja jestem z tego rocznika, który miał maturę w stanie wojennym, więc się w ogóle polityka zwaliła jakby na głowę od razu. Później okazało się, że moja rodzona matka została wiceministrem w rządzie okupacyjnym Rakowskiego i Messnera, także w ogóle koszmar, więc ta polityka bardzo blisko... Ale ja nie wiem, mnie się wydaje, że mnie to interesowało zawsze, [...] historia i polityka.

Moja mama zawsze miała - znaczy "miała takie poglądy" to dużo powiedziane, wykazywała tendencje w tym kierunku, może tak. I tak czasami wspominała o tym, i o Korwinie, i że taka fajna partia, i w ogóle. [...] To jakby tak mama, jakoś tam, do historii jakieś zapędy, to mama mi wpoiła. To jest tak, że dzieci trochę dziedziczą poglądy, nie? No więc to, co moja mama mi tam wpajała, to jakoś zostało.


b. Zetknięcie się z UPR

Jak w powyższym przykładzie, w niektórych przypadkach to właśnie rodzina bądź bliscy znajomi byli przyczyną zwrócenia uwagi na Unię Polityki Realnej, Janusza Korwina-Mikke czy tygodnik "Najwyższy Czas".

Interesowałem się polityką od dosyć długiego czasu, mój ojciec raczej też [...] tak się trochę interesuje, trochę tak coś ogląda. I czytałem w Angorze artykuły Janusza Korwina-Mikke, i wtedy po prostu przez to dotarłem do UPR-u. Coś w tym stylu, samo się to narodziło praktycznie. [...] Miałem paru znajomych sympatyków, zresztą mój ojciec też czasami głosuje na UPR

[...] moi rodzice też na niego [Korwina-Mikke] głosowali kiedyś dawniej

Po pierwsze - tygodnik "Najwyższy Czas" na samym początku, czytanie tego tygodnika. [...] Przez mojego aktualnego szwagra. On to czytał namiętnie i podrzucał.

To było w czasach studenckich, mój kolega z grupy mówił, że jest coś takiego jak Janusz Korwin-Mikke i mnie zapraszał na spotkania. No i jeździłem na te spotkania od czasu do czasu jak Janusz Korwin-Mikke tutaj przyjeżdżał.

Kolega powiedział mi, że przyjeżdża jakiś ciekawy facet. No i poszliśmy tam [...] I niezależnie dwóch moich kolegów gdzieś tak w 91 roku, dało mi "Najwyższy Czas" do ręki [...] no i zacząłem czytać "Najwyższy Czas". Jak zacząłem czytać "Najwyższy Czas", to zacząłem UPR-u szukać.

Były prezes partii i wydawany przez niego tygodnik są też najczęściej wymienianymi "kanałami rekrutacji", magnesami przyciągającymi członków do UPR. Korwin-Mikke przyciąga przez swoją odmienność na tle polskiej sceny politycznej, radykalizm głoszonych poglądów, styl argumentacji.

Wyglądał tak jak dzisiaj, garnitur, mucha, to wszystko... Zaczął opowiadać. [...] I kurcze usłyszałem zupełnie inny język polski. Zupełnie było co innego niż człowiek słyszał, czytał... Bardzo ten facet mnie zaintrygował, potem zniknął. [Na czym polegała inność tego języka? -pyt.as] Normalny był. I taki był normalny, precyzyjny, nie oplatał/ inny był, po prostu to się dało odczuć. Nawet używał innych słów na określenie pewnych rzeczy. Jego słowa miały takie znaczenie, jakie powinny mieć, o, tak bym to powiedział. W tej chwili tak jak w Stanach "liberalny" to znaczy "socjalistyczny" i tak dalej. A tam u niego wszystko się zgadzało, słowo z jego znaczeniem, o.

Do UPR-u trafiłem poprzez zdaje się nawet "Dziennik Telewizyjny". Dlatego, że komentator wiadomości z taką nutką wyraźnej ironii opowiadał, że jest taka śmieszna partyjka, którą założył taki Janusz Korwin-Mikke, on jest w ogóle taki śmieszny, bo muszkę nosi, bo wariackie poglądy głosi, coś takiego. W każdym razie puścili tego Korwina tak paręnaście sekund, posłuchałem go, powiedziałem: no tak, ja to się muszę do tego zapisać. Twierdziłem zawsze, że ode mnie na prawo to już chyba tylko ściana może być.

Jak słuchałem jego wypowiedzi, to mnie bardzo denerwowały na początku, uważałem, że jest szalony. Ale jak zacząłem słuchać dokładniej, to stwierdziłem, że ma wiele racji. Potem kupiłem parę jego książek, potem zacząłem czytać gazetę, którą Korwin-Mikke wydawał i coraz bardziej się przekonywałem do tych poglądów.

Przede wszystkim w telewizji czy w radiu usłyszałem wypowiedzi Korwina-Mikke, które mi się podobały, bo były bystre, szybkie, mądre

A o UPR-ze to słyszałem od samego początku, przez Korwina, bo każdy człowiek, który słyszał o UPR-ze, to wiadomo, że to Korwin-Mikke, tak czy siak. Pamiętam, zawsze mam w samochodzie radio włączone, no i raz był wywiad z Korwinem na temat służby zdrowia, [...] zobaczyłem, że ten gość mówi w sumie tak proste rzeczy, a tak oczywiste, a przy tym te rzeczy oczywiste trzeba ludziom wykładać kawa na ławę, łopatą po prostu, nie?

Kiedyś poszedłem na spotkanie z Januszem Korwinem-Mikke [...] to mnie to zainteresowało to co on mówił. Potem się z jednym kolegą z liceum zgadałem, że on też go lubi, i mi przyniósł takie gazety, ten "Najwyższy Czas". Ta gazeta mi się spodobała, więc zacząłem ją kupować regularnie przez cały rok [...] Znałem go z telewizji po prostu, tam czasami były z nim programy, to takie były kontrowersyjne poglądy, ale niby śmieszne, niby prawdziwe, [...] więc chciałem zobaczyć, jak to wygląda. [...] Miałem ogólne poglądy, takie zbliżone programowo, ale jak tutaj już dostałem tą gazetę, jakby ona mnie tak ugruntowała

Do wyjątków należą osoby, które trafiły do UPR odmienną drogą:

Ja trafiłem szlakiem doktrynerskim. Czyli najpierw czytałem książki... [...] szukałem jakiejś doktryny, jakiejś ideologii, jakiejś koncepcji ekonomicznej, czegoś, co mi objaśni, jak ma być, żeby było normalnie. [...] Bodaj pierwsza książka, która mnie nawróciła na wolny rynek, to był Milton Friedman [...] Więc potem ja po prostu szukałem wedle poglądów: poglądy mam, i szukam partii, która im odpowiada. I to mnie dość mocno różni z dużą częścią UPR-owców, szczególnie tych młodszych, którzy uważają się nawróceni przez "Najwyższy Czas", i mają w związku z tym Janusza Mikke za guru troszkę, takiego przywódcę sekty, on się im wydaje jakimś geniuszem, który ich oświecił, ojciec ich duchowy, a dla mnie nie, bo to jest facet, z którym się poniekąd po drodze związałem, bo wydawało mi się, że po drodze nam jest. A nie dlatego, żeby ten człowiek był dla mnie jakimś autorytetem.


c. Motywy podjęcia działalności

Jak można wywnioskować z powyższych wypowiedzi członków UPR (a także cytowanych w dalszej części pracy) głównym motywem podjęcia działalności jest

•  atrakcyjność aksjologiczna tej partii99

Członkowie utożsamiają się z poglądami i programem głoszonym przez tę partię. Dla wielu wstąpienie do partii jest po prostu konsekwencją własnych zainteresowań polityką. Przykładem takiej postawy może być poniższa wypowiedź:

Po prostu no jak już zacząłem czytać te gazety, to mówię: już czytam te gazety, podoba mi się ta idea, no to zacząłem działać, się angażować. To nie był jakiś taki racjonalny wybór, że teraz to pójdę do polityki.

Można też wyróżnić bardziej konkretne motywy zaangażowania:

•  bunt przeciwko systemowi społecznemu (gospodarczemu, politycznemu), chęć wprowadzenia zmian

Byłem prywaciarzem dwadzieścia lat ponad [...] I uznałem, że warunki prowadzenia działalności, mimo że ja miałem takie doświadczenie, są już tak złe, i ta biurokracja, i podejście do człowieka pracy, wolnego, który tyra na innych, płaci solidne podatki i nic z tego nie ma, natomiast inni korzystają niesamowicie na tym, prawda? Więc postanowiłem przerwać tę działalność, zająć się czymś innym, zobaczyć co będzie dalej, a jednocześnie - walczyć. Nie czekać, aż samo się coś stanie, tylko, z kim najlepiej, z tym który najbardziej odpowiada moim poglądom, radykalnym nieraz. [...] Jedni się poddadzą, i czekają, płaczą, a ja postanowiłem odwrotnie, przestać, ale walczyć z tym.

Chciałem, żebyśmy żyli wszyscy w normalnym kraju, i czekałem aż się to stanie, i to się nie stawało, nie stawało, nie stawało, więc stwierdziłem, że być może ja też zrobię choć trochę, żeby ten kraj był normalniejszy. [...] Stwierdziłem, że mam trochę czasu, mam trochę energii, także coś poświęcę, żebym mógł potem stanąć przed lustrem i powiedzieć, że nie tylko siedziałem i narzekałem, ale rzeczywiście na tyle na ile mogłem, coś starałem się robić, żeby samemu być wolnym i żeby inni też mogli być wolni.

W przypadku tych członków UPR mamy do czynienia z interesownością w jej szerokim rozumieniu:100 przedstawicielską (respondent chce działać w interesie grupy, z której się wywodzi - prywatnych przedsiębiorców) oraz w znaczeniu uniwersalnym (na rzecz swoją i uogólnionych innych, Polaków). Można też dostrzec elementy interesowności niematerialnej (czyste sumienie, spełniony obowiązek). Jest to przykład motywacji zadaniowej101 - zaangażowania na rzecz wcielania w życie własnej wizji porządku społecznego. Partia jest w tym wypadku grupą atrakcyjną instrumentalnie - jest narzędziem realizacji programu.

•  chęć propagowania idei liberalnych

Jedna z moich motywacji pierwszych była taka, że ja naprawdę chcę założyć instytut, i szukałem ludzi, którzy by podobnie myśleli, żeby wydawać książki i takie jakieś rzeczy. [...] Taki ruch, który by bardziej propagował ten wolny rynek przez publikacje, niż bezpośrednio może działał. No i sobie pomyślałem, że to są jakby dwa takie powody, jak będzie można coś robić, to się zrobi, a jak nie, to się może pozna ludzi, z którymi się zmontuje taki instytut.

W tym przypadku partia jest również traktowana instrumentalnie - jako miejsce, w którym można nawiązać kontakty międzyludzkie.


d. Wstąpienie do partii

O tym, że osoby będące zaangażowanymi sympatykami UPR decydują się formalnie wstąpić w szeregi partii, decyduje przede wszystkim chęć realnego wpływu na jej działania.

Jeżeli ja chcę mieć jakiś wpływ na partię, już działać i mieć wpływ decyzyjny, no to trzeba już być członkiem. Wiem, że trzeba zacząć od podstaw, i zaczynałem od klejenia plakatów, drukowania, biegania... Ale jednocześnie, jeżeli się już w partii działa, to trzeba mieć jakiś na nią wpływ. Czyli zgadzam się z programem, ale go upowszechniam, lub modyfikuję, lub dyskutujemy, ale to już mam wpływ na to, co się dzieje w partii, czyli będąc członkiem, a potem awansując ewentualnie, już mam wpływ na partię.

Tak na przykład były konwenty, więc tam inni tam gadali, zabierali głos, już mogli głosować, no mówię: robię już na to, to chociaż chcę mieć jakiś wpływ, i się dlatego zapisałem.

[Zapisałem się] ze złości, dlatego, że widziałem młodych ludzi, takich bardzo energicznych [...] którzy pod prezesurą pana Dębskiego po prostu się zmarnowali, bo pan Dębski robił wszystko, żeby nic się nie działo, sabotował różne rzeczy. A oni myśleli, że żeby działać, żeby coś robić, to trzeba mieć duże pieniądze, dostęp do telewizji [...] Chciałem im coś innego pokazać. Ze złości po prostu się zapisałem.

Lubię mieć wpływ na to co robię. Sympatyk to może sobie przyjść tam, pogadać, ma mało wpływu na to co się dzieje w tej partii, tak mi się wydaje.

Członkowie często stwierdzają, że wstąpienie do partii było naturalną konsekwencją zaangażowania w pracę na jej rzecz, a niejako również wynikiem chęci formalnego zobowiązania się do tej pracy.

Po prostu trzeba było być konsekwentnym, bo jak że tak powiem pomagam im, robię to samo co oni, to już zostaję członkiem. Sympatyk to może wpaść raz na jakiś czas... Ja praktycznie działałem tak jak członek, chodziłem na wszystkie zebrania, uczestniczyłem we wszystkich akcjach... I już, no.

Pewnie, że wygodniej być sympatykiem, bo raz jestem, raz nie jestem, i nikt do mnie pretensji nie ma, nie? Mam czas, to przyjdę, nie mam, to nie mam. Ale tutaj to już się zobowiązuję do regularnej pracy. [...] albo działać, albo nie działać, jeżeli ja już działam, albo coś robię, to do końca. A nie tak troszeczkę, raz zrobię, raz nie, albo na pół. Taki jestem, że jak coś robię, to już przesadnie. [...] Zresztą w każdej działalności, jeżeli coś człowiek chce robić, to już nie tak na pół gwizdka. To już do końca.

[Zapisałem się] żebym się w to po prostu bardziej zaangażował, bardziej się wciągnął.

Nie lubię działać na pół gwizdka, to jest cecha charakteru po prostu.



2. Program: normalny kraj

Najczęściej wymienianą przez członków Unii Polityki Realnej zaletą tej partii jest jej program:

Najważniejszy jest program, i program jest bardzo dobry.

Zalety - no to po prostu to, że mamy jednolity program, że mamy jakiś konkretny kierunek, do którego zmierzamy.

Zalety - przede wszystkim program, który w zasadzie się nie zmienia od momentu powstania samej partii.

Zalety - wyrazistość na pewno. Kojarzy się/ Jeżeli ktoś wie już o Unii Polityki Realnej, to zazwyczaj jednoznacznie kojarzy ją z danym programem, nie jest to taka partia rozmyta, jak są partie centrowe, które trochę są lewicowe, trochę prawicowe, takie nie wiadomo jakie tak naprawdę. Unia Polityki Realnej ma jednoznaczny program, jednoznacznie z niego wynikają konkretne cechy.

Zalety - to oczywiście program, jedyny program, który może przynieść w Polsce odmianę, dlatego, że jest to program całkowitego odejścia od dotychczasowego systemu, złodziejstwa, korupcji, nadmiaru państwa, nadmiaru urzędników, nadmiaru regulacji - na rzecz wolności. A wolność jest naczelną i najlepszą rzeczą dla człowieka.

Co jest celem programu?

My chcemy po prostu przywrócić normalność, [...] mam ciągle nadzieję, że jeszcze mi się uda, przynajmniej na starość, pożyć w normalnym kraju.

Bo o co chodzi: o to chodzi, żeby po prostu normalnie żyć

Ja trafiłem szlakiem doktrynerskim [...] szukałem jakiejś doktryny, jakiejś ideologii, jakiejś koncepcji ekonomicznej, czegoś, co mi objaśni, jak ma być, żeby było normalnie.

Chciałem, żebyśmy żyli wszyscy w normalnym kraju, i czekałem aż się to stanie, i to się nie stawało, nie stawało, nie stawało, więc stwierdziłem, że być może ja też zrobię choć trochę, żeby ten kraj był normalniejszy.

Jaki kraj jest normalny w przekonaniu członków Unii Polityki Realnej?

Kraj normalny - kraj wolny przede wszystkim, czyli że ludzie decydują o swoim życiu. Ludzie decydują o swoich dochodach, gdzie rola państwa jest sprowadzona do minimum, gdzie dawni aparatczycy komunistyczni siedzą w więzieniu, a nie na stołkach ministerialnych. Kraj prawa, ale nie deklarowanego prawa, tylko prawa egzekwowanego, gdzie jest mało przepisów, gdzie przepisy są jasne, gdzie podatki są niskie i proste, gdzie prawo i przepisy prawne są proste i dają żyć ludziom, gdzie człowiek jako człowiek jest podmiotem, a nie służy urzędnikom.

Program jest zatem oparty na sztandarowych wartościach UPR:

Nasze zawołanie to jest "wolność, własność, sprawiedliwość", no i te hasła trzeba w życiu realizować, i tyle

Naczelne są trzy hasła: wolność, własność, sprawiedliwość.

Własność, wolność i sprawiedliwość to są trzy podstawowe rzeczy

Niektórzy mówią, że podziwiają w UPR-ze ten rdzeń taki, ten twardy rdzeń, tej jakości niezmiennej, tego oparcia, to w UPR-ze jest. I to imponuje. [...] To jest ten zestaw zasad, wartości, które w UPR-ze są niezmienne. [...] ten rdzeń, który właśnie odnosi się do człowieka, czyli do podstawowych wartości, których nie trzeba omawiać, których nie trzeba tłumaczyć nikomu.

Mimo powyższej opinii pokuszę się o przybliżenie czytelnikom tych wartości i opierającego się na nich programu. Czym zatem jest "rdzeń" Unii Polityki Realnej? Jakie idee skupiają członków tej partii, uznawane są przez nich za najistotniejsze, stanowią o tożsamości ugrupowania? Jaka jest - używając pojęcia Ossowskiego102 - świadomość społeczna działaczy UPR?


a. Wolność: niskie podatki, odpowiedzialność za siebie

Właściwie osią naszego programu, tak sobie kiedyś myślałem o tym, i przeczytałem go jeszcze raz, [...] to jest właściwie wolność człowieka, bo... płacenie podatków no to co: to jest danina, którą państwo odbiera pod przymusem obywatelom. To hasło "mniejsze podatki" to jest hasło, prawda, bo łatwo je krzyknąć, krótko powiedzieć - bo zwykle nie ma czasu na to, żeby tłumaczyć długo komuś, o co tu chodzi. A tu chodzi o to, żeby człowiek był wolny, i koniec. Czyli stanowił sam o sobie, państwo minimalne, jak najm/ jeden podatek od czoła plus jeszcze od własności i koniec, prawda, żadnych przymusów ubezpieczeń, zrzeszania się... Czyli wolność, krótko mówiąc, taka prawdziwa.

Powyższy fragment wypowiedzi mojego respondenta przedstawia w zasadzie syntezę rozumowania, na którym oparty jest program UPR. Program ten jest oparty na liberalnej wizji człowieka: istoty myślącej, racjonalnej, zdolnej do podejmowania właściwych decyzji w swoim życiu, potrafiącej gospodarować własnym majątkiem lepiej niż państwo. Jednostka i jej wolność są najważniejszymi wartościami. Państwo nie powinno ograniczać wolności jednostki, powinno jej zapewnić maksymalną swobodę.

I to UPR proponuje, w sumie proste sprawy, odnoszące się do jednostki, czyli do indywidualności [...] Chodzi o to, że jednostka, której się zabiera w tej chwili około 80% dochodów, mając te pieniądze w ręce, może zupełnie inaczej kształtować swoje życie, czy rodziny, czy własne. Jeżeli się zabierze komuś 80% pieniędzy, to jest w sumie ubezwłasnowolniony, jest niewolnikiem. [...] Gdyby ludziom zostawić te pieniądze, wtedy sami decydują, na przykład albo odkładamy na czarną godzinę, albo kupujemy warsztat jakiś, albo inwestujemy w dziecko. Ale mają wybór, a nie mając tych pieniędzy, nie mają wyboru. [...] O wiele lepiej by to wyglądało, gdyby ludzie mieli swoje pieniądze, czyli chodzi o to, że człowiek, czy rodzina, mógłby się o wiele lepiej sprawdzać i realizować mając te środki dla siebie, czyli zakres wolności byłby większy. I każdy by bardziej optymalnie wybrał dla siebie drogę życia.

[...] sprzeciw państwu opiekuńczemu, które narzuca wielkie podatki, i potem redystrybuuje poprzez swoje wydatki, wszyscy jakby jesteśmy za takim państwem minimum, które mało ingeruje w gospodarkę.

Nie odpowiada mi bardzo socjalizm, raczej jestem za takim indywidualistycznym sposobem pojmowania.

Nam naprawdę chodzi o to, żebyśmy to my byli suwerenami, a nie urzędnik

Generalnie najważniejszym, podstawowym programem to jest wolność. To znaczy, że ludzie są dorośli, i ludzie sami decydują o sobie, i wiedzą lepiej co dla nich jest dobre, a nie urzędnicy będą nasze pieniądze wydawali w naszym imieniu, czy nam się to podoba, czy nie. To jest przymus. Państwo jest rodzajem przymusu, im mniej tego przymusu jest, tym lepiej. Czyli podstawowym programem UPR-u to jest program wolnościowy. [...] My, jako obywatele, czy tam jako ludzie, decydujemy o tym, czego uczą się nasze dzieci w szkołach, a nie płacimy pieniądze i utrzymujemy państwowe szkoły, które uczą na przykład tego, z czym my się nie zgadzamy

[...] wolności człowieka, w sensie tego, że możesz zrobić z własnymi pieniędzmi, co masz ochotę. Jeżeli mam ochotę oddać je wszystkie biednym, to to powinna być tylko i wyłącznie moja prywatna [decyzja], co ja chcę z nimi zrobić.

[...] lepiej się żyło osobom, które miały więcej pieniążków przy sobie, mogły je samodzielnie wydać na swoje potrzeby, czy na lekarzy, czy na naukę własną, czy dzieciaków, czy kupno jakichś tam rzeczy. A nie żeby ktoś z ministerstwa w Warszawie decydował, na co mamy wydać, komu i dlaczego.

Wolność nieodłącznie wiąże się w tej wizji z odpowiedzialnością: człowiek podejmując złą decyzję, ponosi jej skutki. Człowiek - płacąc niewielkie podatki - dostaje więcej pieniędzy do własnej dyspozycji, jednak nie może liczyć na pomoc socjalną ze strony państwa. Przy postulowanym przez UPR zniesieniu przymusu ubezpieczeń, człowiek sam musi pamiętać o tym, by zatroszczyć się o swoją przyszłość.

No więc po prostu państwo minimum, zdecydowanie państwo minimum, i zostawienie ludziom jak największego marginesu wolności, z tym, że wolności rozumianej w połączeniu z odpowiedzialnością. Dla nas wolności bez odpowiedzialności nie ma.

[...] odpowiedzialność, jaka musi towarzyszyć każdemu obywatelowi. UPR to jest taka partia, która się nie godzi na to, żeby państwo, rząd się zajmował obywatelami, tylko obywatele muszą być odpowiedzialni za siebie.

[Tam] gdzie podatki ogólne są [niskie], każda rodzina może zaoszczędzić w każdym miesiącu odpowiednią ilość pieniążków, żeby w razie kryzysu, czy bezrobocia, czy choroby nie było po prostu perypetii, żeby ktoś inny nie musiał pomagać tym, którym się w jakimś czasie nie powiodło.

Jednak ogólnie rzecz biorąc liberalna wizja człowieka jest pełna wiary w ludzki rozum.

[...] każdy człowiek, nawet ten, o którym się mówi, że pięć groszy by się za niego nie dało, każdy człowiek dałby sobie swobodnie radę w życiu i byłby zadowolony z życia. I byłby pożyteczny. [...] My chcemy udrożnić wiarę ludzi w siebie, że każdy swobodnie by sobie dał radę sam, tylko nie wolno ludziom pomagać, a już na pewno - przeszkadzać. [...] Nawet ten prosty szewc, czy tam jakiś brukarz, pracując w naszych warunkach gospodarczych, proponowanych przez UPR, byłby człowiekiem bardzo zadowolonym z życia, dałby sobie spokojnie radę

Niższe podatki to większa zamożność obywateli, więcej miejsc pracy, wzrost gospodarczy.

Cała sztuka polega na tym, żeby umieć to wszystko tak pokierować, żeby każdy człowiek mógł się zrealizować. Bo bogactwem każdego państwa są obywatele, nie tam garstka, tylko wszyscy. Każdy coś potrafi, każdy jest dobry, i każdy, bogacąc się, jednocześnie bogaci państwo.

Bogate państwo to jest wtedy, kiedy są bogaci obywatele, to jest bogate państwo. A nie wtedy, kiedy jest kupa pieniędzy w budżecie. [...] Podpuszcza się na nas bezrobotnych, że byśmy poodbierali zasiłki... A tak, poodbieralibyśmy zasiłki, tylko byśmy dali pracę! Bo jeśli ktoś nie chce pracować, a woli być na zasiłku, no to przepraszam, ja go nie chcę utrzymywać. Ale sytuacja jest taka, że gdyby pewne rzeczy zmienić, te rzeczy które zakłada nasz program, to myślę, że ta praca dla ludzi by była.

Ta wolność się przekłada na wszystko, to znaczy na gospodarkę, i im większa wolność gospodarcza, tym szybszy rozwój gospodarczy, tym nie ma bezrobocia.

Niskie podatki spowodowałyby, że mniejsze bezrobocie by było, przecież pracodawcy zatrudniliby jedną, dwie, trzy osoby więcej, i to by spowodowało, że problem bezrobocia by zniknął, bo każdy by pracował.

Natomiast wysokie podatki prowadzą do ograniczenia przedsiębiorczości, co prowadzi do pogorszenia sytuacji gospodarczej, bądź ucieczki w szarą strefę.

Niestety, w obecnym ustroju [...] jak człowiek nie schodzi do szarej strefy, to idzie z torbami.

Wic polega na tym, żeby tak ustawić system podatkowy, żeby ten człowiek który działa, jeszcze się zgodził to płacić, wewnętrznie, zrobił bilans zysków i strat i powiedział: tą kwotę jeszcze mogę płacić. I nikt nie wie dokładnie, gdzie ten punkcik leży, ten czuły, powyżej którego coraz częściej przedsiębiorca zaczyna się już kiwać, albo mówi: koniec, dość. Albo przechodzę w szarą strefę, albo zamykam. To jest ten moment. [...] [Minister] nie wie, że w pewnym momencie przedsiębiorca powie: rób se sam, baranie. I nagle on sobie podniesie [podatki], o ileś procent, a wpływy zmaleją.

Państwo socjalne ogranicza inwencję obywateli, prowadzi do wyuczonej bezradności. Sytuację tę wykorzystuje aparat państwowy, uzasadniając swoje istnienie koniecznością kontroli nad życiem społecznym.

Tu chodzi w tej chwili o to, żeby wszystkim wmówić, że wszyscy są niedojdy, że wszystkim trzeba pomóc, że nikt sobie nie da rady, że jesteście nieudacznikami, a my wam pomożemy. [...] Czyli tak ustawić sprawy, żeby ludzie się nie bali być wolnymi. A na pewno wtedy państwo nie byłoby tak potrzebne, jak teraz. [...] Populiści, czyli komuniści [...] psują już nawet nie gospodarkę, bo ją można naprawić, tylko gorzej, psują człowieka. I to jest najgroźniejsze, bo gospodarkę można popsuć i można ją szybko naprawić. Ale psują po prostu człowieka. To jest najgroźniejsze dla Polski, że oni psują człowieka, psują ludzi. Dlatego 85% chce, żeby się nimi opiekować. I to jest najbardziej niebezpieczne.

Najważniejszym elementem nie tylko naszego programu, ale w ogóle naszej postawy to jest to, żeby po prostu państwo, aparat urzędniczy, aparat biurokratyczny, żeby po prostu się od nas odczepiło. Żeby się po prostu od nas odczepiło. Mamy inną filozofię państwa, dla nas państwo jest to aparat, który my, płacący podatki, wynajmujemy za nasze pieniądze, po to, żeby oni nam służyli, żeby nam się wygodnie żyło, bezpiecznie żyło, i tak dalej. To nie my jesteśmy dla nich, tylko oni są dla nas. A oni starają się wmówić szerokim masom, że państwo jest najważniejsze, nie, państwo nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest ojczyzna, kraj, a nie państwo, państwo to jest aparat, tylko i wyłącznie aparat. Im mniej tego aparatu jest, tym wszystkim nam jest lepiej. Bo ten aparat, żeby udowodnić konieczność utrzymywania go, mało, i powiększania, ten aparat będzie wymyślał coraz to nowe problemy, jak to pięknie powiedział Stefan Kisielewski, że socjalizm to jest taki ustrój, w którym bohatersko rozwiązuje się problemy, które nigdzie indziej nie występują. [...] To jest myślenie polityków, bogate państwo to jest takie, które ma wielki budżet. A po co państwo ma mieć wielki budżet? Po to, żeby tym budżetem się obdzielić, prawda, urzędasy żeby się obdzieliły, i żeby z tego budżetu przekupywać wyborców, żeby nas co cztery lata wybierali systematycznie. Trzeba ich przekupić, trzeba im obiecać, coś trzeba im ewentualnie dać nawet.

Aparat państwowy redystrybuujący dochody jest w dodatku drogi w utrzymaniu. Te koszty w połączeniu z przekonaniem o jego zbędności, przekładają się na postulat ograniczenia biurokracji.

Jest zupełnie zbędną instytucją, która pobiera tylko koszty przesyłu tych pieniędzy. I w efekcie ja mam mniej, ta osoba wcale dużo więcej, a państwo się wzbogaciło tym sposobem. Denerwuje mnie marnowanie pieniędzy moich [...] A nie wydaje mi się, żebym musiała oddawać jakiś haracz dla państwa, żeby to państwo dawało te pieniądze komuś tam. Bo jak ja będę miała taki kaprys, to ja mogę je sama dać i państwo mi absolutnie nie jest do tego potrzebne.

[...] niechęć do państwa-molocha, [...] do biurokracji, która pochłania ogromne ilości pieniędzy, która produkuje tysiące idiotycznych przepisów [...] nam naprawdę chodzi o to, żebyśmy to my byli suwerenami, a nie urzędnik. A nie spotkałem się z taką postawą wśród przedstawicieli innych partii, że na przykład chcieliby drastycznie, ale to naprawdę drastycznie zredukować liczbę ministerstw i tak dalej i tak dalej, bo oni liczą na to, że jak wygrają wybory, to obsadzą te ministerstwa swoimi kolesiami. A my mówimy od razu: to nie chodzi o to, że mają się świnki zmieniać, to trzeba koryto wyrzucić, trzeba zlikwidować koryto

W bogatym państwie nieliczna grupa ludzi niedających sobie rady w twardych realiach rynku, nie stanowi dużego kłopotu.

Ci ludzie, którzy potrzebują pomocy, to ja szacuję, że takich ludzi, którym naprawdę trzeba pomóc, którzy sobie nie dają rady w życiu, których trzeba prowadzić za rączkę, którym trzeba dać po prostu, to jest 2%, no, może 3%. To spokojnie sąsiedzi, czy Kościoły, czy organizacje charytatywne by sobie z nimi dały radę. Spokojnie.

Z powyższych spostrzeżeń w prosty sposób wynikają postulaty obniżenia podatków i uproszczenia systemu podatkowego.

Podatek musi być łatwy, prosty w obliczeniu, oczywiście w ściągnięciu, i najlepiej, żeby był stały, niezmienny, jednakowy w dłuższym okresie czasu.

Mniej podatków. Ten cały blok taki... który ja nawet bym libertariańskim nazywał, deregulacyjny, antypodatkowy, ten uważam za najważniejszy.

Na pewno uproszczenie podatków, obniżenie, i zmniejszenie biurokracji, danie jak najbardziej wolnej ręki przedsiębiorcom, i odpowiedzialność, jaka musi towarzyszyć każdemu obywatelowi.

Szczerze powiedziawszy, na gospodarce to się znam tak trochę przeciętnie, albo bardzo przeciętnie, albo można powiedzieć, że wcale. Ale generalnie orientuję się na tyle, że wiem, że wysokie podatki nie są dobre [śmiech]


b. Własność: podstawa wolności

Z wolnością bardzo ściśle związana jest własność. Mniejsze podatki, większy majątek w rękach obywateli - to większa autonomia poszczególnych jednostek.

Jednostka, której się zabiera w tej chwili około 80% dochodów, mając te pieniądze w ręce, może zupełnie inaczej kształtować swoje życie, czy rodziny, czy własne. Jeżeli się zabierze komuś 80% pieniędzy, to jest w sumie ubezwłasnowolniony, jest niewolnikiem.

Bez własności wolności być nie może, bo człowiek, który nie jest właścicielem, nie jest wolny, jest ograniczony, nie może robić tego, na co ma ochotę, ponieważ jest zależny od swojego pracodawcy, prawda, od kogoś kto ma kasę no i ma nad nim władzę, a człowiek, który chce coś robić na własną rękę, gdy będzie sam sobie panem, ma o wiele większy margines wolności niż ten, który po prostu nie dysponuje własnym mieniem i środkami produkcji.

Własność jest podstawą kapitalizmu. Powiązana jest z kolejną wartością, na której opiera się program UPR - sprawiedliwością.

Jeżeli pracujesz, to masz. [...] [UPR to partia] opierająca się na wolnym rynku, czyli na poszanowaniu świętej własności prywatnej

My dążymy do tego, żeby każdy, kto tylko ma na to ochotę i ma odpowiednie predyspozycje, żeby po prostu pracował dla samego siebie, żeby założył swój własny interes, żeby on ludzi zatrudniał, żeby dawał pracę tym, którzy nie potrafią zorganizować tego [miejsca pracy].

Program Unii Polityki Realnej proponuje własność po prostu. [...] własność prywatna powinna być święta

Takie podejście do własności stanowi logiczne rozwinięcie koncepcji człowieka jako istoty wolnej: winien mieć on prawo swobodnego rozporządzania własnym majątkiem.


c. Sprawiedliwość: silne państwo, proste prawo

Sprawiedliwość w programie UPR to również surowe prawo egzekwowane przez silne państwo. Człowiek jako istota wolna i rozumna, musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Egzekwowanie prawa i troska o porządek publiczny są jednymi z niewielu zadań, jakie stoją przed aparatem państwowym.

Jeżeli przeskrobałeś, to musisz mieć świadomość, że musisz ponieść karę, prawda? A jeżeli nie, to mocne państwo cię obroni, bo utrzymujesz to państwo.

Bezpieczeństwo w sensie fizycznym, że silne państwo, które ma to bezpieczeństwo zapewnić.

Dla nas wolności bez odpowiedzialności nie ma. Nie może być tak, że gówniarz wyjdzie na ulicę, przyłoży komuś kijem bejsbolowym, prawda, i potem gliniarzom się w nos śmieje, ja coś takiego widziałem, że mu guzik zrobią, bo on jest nieletni. No przepraszam, ja przeciwko takiej wolności występujmy, bo pojęcie wolności w Polsce zostało tak wykoślawione, że przeciętny człowiek nie ma zielonego pojęcia czym ta wolność jest. Niektórym się wydaje, że wolność to jest to, że ja mogę na ulicy każdego zaczepić, opluć, okraść, uderzyć, wyzwać od ostatnich i tak dalej, i mi guzik za to zrobią. Że ja se mogę jadąc tramwajem, autobusem, bluzgać na cały regulator i/ bo to jest wolność, na tym polega. Nie, na tym wolność nie polega. Jesteśmy przeciw takiej wolności.

Nie podobało mi się też prawodawstwo, prawo, bandyci, złodzieje wychodzili po krótkich wyrokach na wolność i robili to samo, co wcześniej. [...] Kto popełnił przestępstwo, jakiekolwiek, drobne, duże, olbrzymie, powinien ponieść konsekwencje w postaci więzienia albo odszkodowań pieniężnych oczywiście, czy kasacji majątku nieuczciwie zdobytego.

UPR opowiada się za jak najmniejszą ingerencją prawa w życie ludzkie. Tam jednak, gdzie regulacje są potrzebne - muszą być proste i przejrzyste. Przepisy winny być możliwe do opanowania przez każdego obywatela, nie pozostawiające miejsca na wątpliwości.

A z roku na rok, [...] tych przepisów coraz więcej, wszystkie złe, nieżyciowe, męczące [...] to jest jakby celowe wykańczanie człowieka, który, zamiast się koncentrować na pracy, musi się koncentrować na rzeczach innych, które ktoś po to mu narzucił, żeby go mieć w łapach. Po to są te przepisy, bo nikt nie jest zdolny poznać wszystkich przepisów. Gdyby urzędnik znał wszystkie przepisy, to wtedy zgodziłbym się z tym, nie? Ale każdy zna jakiś wycinek i to nie całkiem, a oni chcą, żebyśmy my wszyscy znali. I przez to mają nas zawsze w ręku, bo przychodzi kontrola, to jest pewne jak drut, że zawsze coś znajdą. I wykończą. [...] Czyli to wszystko, co jest niepotrzebne, to wszystko, co jest męczące, szkodliwe, [trzeba] usunąć, oczyścić przedpole, wprowadzić pewne zasady, które byłyby dla wszystkich jasne, proste, przejrzyste, czytelne, do przyjęcia, puścić to, i koniec

Jesteśmy właśnie za likwidacją urzędów, biurokracji.

Bo kapitalizm po prostu to są pewne jasne, proste zasady [...] [Biurokracja] pochłania ogromne ilości pieniędzy, która produkuje tysiące idiotycznych przepisów, i potem są takie przypadki właśnie, jak u pani Jaworowicz w programach, gdzie ludzie czują się dosłownie przytłoczeni aparatem państwowym i czują się bezradni wobec bezczelnej biurokracji aroganckiej i niekompetentnej i tak dalej i tak dalej, i tych, którzy chcą coś zrobić, którzy chcą zbudować fabrykę, którzy chcą coś tam innego, i tak/ ale im urzędas nie pozwala i w ogóle, czy na jakieś idiotyczne przepisy i tak dalej i tak dalej.

Państwo jest rodzajem przymusu, im mniej tego przymusu jest, tym lepiej. [...] Kraj prawa, ale nie deklarowanego prawa, tylko prawa egzekwowanego, gdzie jest mało przepisów, gdzie przepisy są jasne, gdzie podatki są niskie i proste, gdzie prawo i przepisy prawne są proste i dają żyć ludziom [...] Najlepszą rzeczą, jaka może być dla przedsiębiorcy to jest właśnie wolność gospodarcza, proste przepisy.

[...] prawo, które też żeby było proste, nieskomplikowane

Sztandarowym hasłem UPR jest przywrócenie do polskiego kodeksu karnego kary śmierci.

Z pewnością najważniejsza [dla mnie w programie UPR] jest kara śmierci, której jestem absolutnym zwolennikiem.

Kara śmierci też oczywiście, bandyta, który zabił, spowodował śmierć innej osoby umyślnie, to odpowiada śmiercią własną oczywiście, po odpowiednim udowodnieniu.

Irytację wzbudzają warunki, jakie zapewniane są więźniom.

Nie może być tak, że babcia emerytka, która ma tam kilkaset złotych renty, płaci od tego podatki, a z tych podatków utrzymywany jest morderca w więzieniu, a jego utrzymanie kosztuje 1700 zł miesięcznie. To tak nie może być. Tej babci na chleb nie starcza, a tamten gnoj se chodzi na siłownię i przed telewizorem leży, bo może nawet według przepisów europejskich odmówić podjęcia pracy.

[o pomysłach lewicy] temu w więzieniu to tak by dać tam jakiś sprzęt, żeby mógł sobie pooglądać telewizję, żeby mógł palić, pić i tak dalej, żeby mu było dobrze, nie? No jeżeli się go skazuje na więzienie, to chyba w jakimś celu. No nie w celu wakacji.


d. Wartości: cywilizacja zachodnia

Triada "wolność, własność, sprawiedliwość" nie jest wynikiem abstrakcyjnego filozofowania. Wartości te są zakorzenione w wielowiekowej europejskiej tradycji.

No w preambule to naszej jest, że nasza cywilizacja wyrasta z greckiego umiłowania prawdy, prawa rzymskiego i wartości chrześcijańskich. To są te trzy. Kamienie takie, na których to wszystko się opiera. [...] Bo Europa została ufundowana na tej cywilizacji.

No i oczywiście to są wartości ogólnie rozumianej cywilizacji zachodniej, czyli to jest umiłowanie wolności, wiara chrześcijańska, prawo rzymskie no i pragnienie wiedzy, mądrości, takiej greckiej. Plus oczywiście każdy przedstawiciel cywilizacji zachodniej ma lokalne własne wartości, także my mamy swoje własne słowiańskie dodatkowo, no ale to jest jakby to.

Tu też - obok liberalnych idei gospodarczych - daje o sobie znać konserwatyzm Unii Polityki Realnej: przywiązanie do sprawdzonych rozwiązań.

To jest partia konserwatywna, która najlepsze rzeczy z poprzednich pokoleń po prostu nie niszczy, tylko akceptuje, czy powoduje, że ciąg dalszy jest. Nie można wszystkiego do góry nogami przekręcić, czy tam pod względem erotycznym, seksualnym, czy historycznym, czy ekonomicznym.

Nurt konserwatywny - to po prostu my uważamy, że są pewne instytucje społeczne i są pewne powiedzmy zwyczaje, obyczaje i tak dalej, które się sprawdzają przez setki lat, czy może nawet tysiące lat, i nie zostały po prostu zarzucone, obśmiane, wyszydzone, podeptane, w ciągu ostatnich 40, 50 lat. I rezultaty są tego takie, jakie są. No należałoby po prostu powrócić do pewnych rzeczy. [...] My większą uwagę, większy nacisk kładziemy właśnie na pewne rzeczy wynikające z wielowiekowej tradycji. W końcu jakby nie było, gospodarka rynkowa przez ostatnie dwieście lat jest na świecie. A jednak społeczeństwa, kultury i całe cywilizacje są [o wiele starsze].

OK, wolny rynek, tutaj trzeba popuścić, ale nie popuszczajmy za bardzo wszystkiego, bo by była samowolka totalna. Są jakieś elementy, które w pewnym sensie powinny zostać tradycyjne i stałe, ich się nie powinno ruszać.

Konserwatyzm UPR zaznacza się przede wszystkim w podejściu do życia społecznego: rodziny, wartości chrześcijańskich, patriotyzmu. UPR sprzeciwia się liberalizacji norm obyczajowych, zwłaszcza aborcji, eutanazji, małżeństwom homoseksualnym.

[...] aborcja, eutanazja, bo to w sumie/ bo to nie jest tylko kwestia obyczajowości, bo to jest uderzanie w podstawy cywilizacji łacińskiej [...] W tej chwili trwa taki atak skoordynowany właśnie, i to zarówno u nas, jak i w Europie, właśnie na te nasze korzenie cywilizacyjne, po prostu chodzi o to, żeby nas wykorzenić, [...] Co właściwie to jest ta Europa? No Europa to było chrześcijaństwo i tyle, no katolicyzm. Żadne tam wartości oświeceniowe, one właściwie rozbiły jedność Europy

Ja jestem jakby takim chrześcijańskim liberałem, który właśnie ceni wolność, ale plus taka moralność, która w kulturze powinna istnieć, chrześcijańska. [...] Na przykład robimy "Marsz Normalności" przeciwko legalizacji związków homoseksualnych, czyli za normalną, tradycyjną rodziną,

Generalnie prawo powinno raczej iść za obyczajem, czyli jeżeli ludzie uważają, że pedały są "be", no to trzeba pedałów gonić. Jeżeli uważają że przynajmniej obscena publiczna takich ludzi jest - bo większość ludzi tak by przyjęła chyba, że to co oni prywatnie robią, to nikogo nie obchodzi, brzydzą się ale nie zaglądają, natomiast obscena publiczna, jakaś ostentacja jest na pewno karalna, no to trzeba tak robić.

Sprzeciw wobec promocji homoseksualizmu ma swoje źródło w przywiązaniu do tradycyjnej rodziny: małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, podstawowej roli kobiety jako żony i matki, prawa rodziców do wychowywania własnych dzieci wedle własnego uznania.

My, jako obywatele, czy tam jako ludzie, decydujemy o tym, czego uczą się nasze dzieci w szkołach, a nie płacimy pieniądze i utrzymujemy państwowe szkoły, które uczą na przykład tego, z czym my się nie zgadzamy, nasze dzieci, i my nie mamy żadnego wpływu na to, czego nasze dzieci są uczone.

[...] konstruktywizm, coś w rodzaju inżynierii jakiejś społecznej, że to jest wróg tak naprawdę, taki główny, ta postawa, a to się potem przekłada na szczegółowe rozwiązania, zarówno w gospodarce, że ją regulować, zarówno w rodzinie, że też ją regulować, wtrącać się, że urzędnik wie lepiej jak dzieci wychowywać niż rodzice... i że ma prawo się wtrącać, bo ja mógłbym przyjąć, że czasami rodzice źle wychowują, ale to są ich dzieci, ich rodzina, i trzeba te sprawy zostawić naturalnemu biegowi, niech się uczą.

A UPR ma jeszcze taki element konserwatywny [...], jakichś poglądów chociażby na karę śmierci, czy na jakieś takie tradycyjne wartości rodzinne i tak dalej. [...] Ja nie jestem zwolenniczką emancypacji kobiet. Szczerze. Znaczy ja tutaj nie postuluję bycia kobiet tylko i wyłącznie w kuchni, ja owszem, uważam, że powinny się uczyć i tak dalej, natomiast sprawa pracy powinna być sprawą tylko i wyłącznie dobrowolną. Jeżeli kobieta ma ochotę pracować, no to proszę bardzo. Jeżeli chce być górnikiem, to ja jej naprawdę nie będę przeszkadzać. Ale niech nie zmusza do tego wszystkich kobiet. Znaczy wydaje mi się, że obecne nurty feministyczne walczą o wolność kobiet nawet tych, które tego po prostu nie chcą. Ja sobie nie życzę, żeby taka pani Jaruga-Nowacka walczyła o moją wolność [...] ja osobiście wolałabym siedzieć w kuchni i gotować i się zajmować dziećmi, aniżeli jakieś inne dziwne rzeczy robić.

Członkom Unii Polityki Realnej nieobce są wartości patriotyczne, narodowe.

Patriotyzm też jest tym rdzeniem, bo w sumie UPR [...] jest i patriotyczna, i narodowa, i liberalna w tym dobrym [gospodarczym] sensie [...] Zadanie z obszaru konserwatywnego, czyli powiedzmy uzdrowienie moralne narodu. [...] Czyli odbudowa rodziny, patriotyzmu. Żeby człowiek czuł się dumny, że jest Polakiem. A w tej chwili, jak się tak czyta, czy widzi: "a to, chyba wyjadę", "a co to, w tym kraju już nie ma szans, tu już nie warto żyć, tu już nic z tego nie będzie, jest coraz gorzej" - bo tak jest, prawda?

Nie jestem strasznym narodowcem, ale też uważam, że naród trzeba sobie cenić.

U mnie się poglądy wolnorynkowe łączą z narodowymi i konserwatywnymi.

Na podstawie lektury wywiadów z członkami partii można jednak odnieść wrażenie, iż tematy obyczajowe, choć istotne, są jednak sprawą drugorzędną wobec podstawowej kwestii - wolności gospodarczej. Respondenci wypowiadali się na te tematy w sposób bardziej obszerny dopiero wówczas, gdy prosiłam ich o opisanie wewnętrznego zróżnicowania UPR oraz porównania tej partii z innymi ugrupowaniami naszej sceny politycznej - o czym można przeczytać w dalszej części pracy.


e. Cel: realizacja programu

Realizacja programu, wymienianego zazwyczaj jako główna zaleta Unii Polityki Realnej, jest głównym celem działaczy. Często podkreślają oni, iż nie chodzi im o władzę, ale właśnie o wprowadzenie w życie określonych rozwiązań. Z tego powodu członkowie UPR są też niechętni podporządkowywaniu się innym ugrupowaniom, co mogłoby skutkować programowymi kompromisami.

W tej koalicji [z AW"S"] nie mielibyśmy żadnych szans na to, żeby jakąś chociażby cząstkę swojego programu przeforsować. A to o to chodzi. Znaczy my chcemy wejść do parlamentu, ale po to, żeby/ tak naprawdę chcemy zmienić ustrój państwa. [...] To żeby wejść w koalicję - owszem, ale jakaś część naszego programu, nawet drobna, musi być realizowana.

Nie jest to partia władzy, czyli partia, która chce rządzić, która chce władzy, czyli sprawować władzę, tylko chce rządzić, i umie rządzić, ale nie po to, żeby rządzić i sprawować władzę, tylko po to, żeby zmienić coś w tej Polsce i ustawić tak sprawy, żeby potem można było wyjść z tej polityki. To jest cała sztuka właśnie. Tu nie chodzi o to, żeby z tego mieć profity i sławę, tylko jest to wizja, skończona, partii, która przejmuje władzę, ustawia wszystko, i odchodzi. [...] Puścić to, i koniec, i zająć się swoimi przyjemnymi sprawami. Przecież o wiele przyjemniej jest kopać w ogródku na działce, czy iść na spacer z psem, niż się szarpać w polityce, no nie?

Politycy innych partii dostrzegają sensowność programu UPR-u. Jak by nie patrzeć, jest to dobre, no chociażby dla Polski, jeżeli nam się nie udaje, niech wprowadzi to ktoś inny. Przecież nie chodzi nam o dorwanie się do koryta, jak to się popularnie mówi, tylko żeby wprowadzić reformy. To już niezależnie, kto je wprowadzi.

Tak naprawdę my nie musimy iść do władzy, nam na władzy nie zależy, byleby ktoś zrealizował nasz program. Tylko cały wic polega na tym, że nikt nie chce realizować naszego programu. Jeśli byłby ktoś, kto by realizował nasz program - naprawdę, my nie musimy być na żadnych stołkach, my chcemy żyć w normalnym wolnym kraju, my chcemy mieć wolność, i to jest wszystko.

Z tego co ja widzę, to niekoniecznie zależy tej partii na tym, żeby dostać się do władzy za wszelką cenę. Ona chce dojść do władzy, i owszem, jak każda partia polityczna, to jest normalne - ale chce dojść do władzy i ma jakiś program, plan, który chce zrealizować, chce dojść do władzy tylko i wyłącznie z tym programem, a nie z żadnym innym jakimś pośrednim i rozmytym.

Unia Polityki Realnej proponuje radykalną zmianę obecnego porządku. Działacze określają swoją partię jako antyestablishmentową, sprzeciwiającą się zastanej rzeczywistości, układom panującym w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym.

My zawsze byliśmy partią antyestablishmentową, prawda, to też jest jeden z naszych wyróżników. [...] chcemy zmienić ustrój państwa. Bo ten ustrój jest po prostu/ żeby nie wiem kto tutaj rządził, miał szczere chęci, to tutaj się za wiele nie da zrobić. Trzeba zmienić ustrój państwa, mimo wszystko.

To jest partia taka antyestablishmentowa, [...] chcemy obalić ten oligarchiczny układ w Polsce, który poprzez interwencjonizm nie pozwala się rozwijać naszemu krajowi.

Sprzeciwianie się zastanemu porządkowi pociąga za sobą inne przykre konsekwencje - bojkot ze strony instytucji i ludzi będących częścią obecnego establishmentu.

Oczywiście media nas nie chcą pokazywać, dlatego, że jesteśmy partią antyestablishmentową.

Wtedy [w 1997 r.] sondaże nam dawały około 3%, ale one były raczej zaniżane, ponieważ panowała taka atmosfera, żeby te partie pozaukładowe, te marginalne, nieco zaniżać w sondażach.

Stosunkowo mały elektorat mamy wśród tak zwanych biznesmenów, dlatego że przy tak chorej sytuacji, jaka jest w Polsce, to skutecznie robić interesy i to duże interesy i szybkie interesy można wtedy, kiedy się ma jakieś powiązania, jakieś układy z politykami, z radnymi i tak dalej, a my przeciwko temu występujemy, więc oczywiście ci ludzie nie chcą podcinać gałęzi, na której siedzą i na nas nie będą głosować. [...] Im jest bardzo wygodnie w tej sytuacji, tak zwanym wielkim biznesmenom jest bardzo wygodnie w takiej sytuacji. Bo on dostanie jakiś cynk od kolegi polityka, dostanie jakieś zamówionko rządowe czy publiczne gdzieś tam, [...] My przeciwko temu układowi występujemy i wiadomo, że będziemy zwalczani.

Z chęcią przeprowadzenia radykalnych zmian łączy się sceptycyzm do demokracji jako formy rządów.

Taki element, który na przykład nie ma inna partia, to taki sceptycyzm co do demokracji.

Ja jestem zwolennikiem silnych rządów. I uważam, że demokracja jest ustrojem bardzo złym. Znaczy generalnie w demokracji nic nie można zrobić. I o tyle UPR niewiele osiągnął. Po prostu tutaj rządzi większość, która czasami jest po prostu, głupio powiedzieć, motłochem [...], i nie można nic zrobić. A żeby osiągnąć te rzeczy, o których mówi UPR, trzeba byłoby silnej ręki, która by naprawdę obcięła, raz, porządnie, wszystko, [...] i dopiero zaczęła budować, a na to na razie nie ma szans.

W zasadach, na których opiera się demokracja, działacze UPR widzą jedną z przyczyn swoich niepowodzeń. Wybory wygrywają ci, którzy potrafią się przypodobać wyborcom, a nie ci, którzy przedstawiają racjonalny program.

Jeżeli 85% ludzi w Polsce chce, żeby się państwo nimi opiekowało, to przy takim podłożu społecznym niewiele się zdziała. Jeżeli ja powiem człowiekowi, że mu nie pomogę, gdybym doszedł do władzy, na pewno mu nie dam nic za darmo, no to wiadomo, że na mnie nie będzie głosował. Drugi mu powie że mu da, chociaż nie da, ale na niego będzie głosował.

UPR taki ma bardzo radykalny program, jasno mówi, czego chce. A ludzie lubią, żeby im troszeczkę poobiecywać, że jak zagłosujecie na mnie - będzie wam lepiej, ja wam pomogę - UPR taki nie jest. To jest też pytanie, czy to jest wtedy sens się zajmować polityką w demokracji, bo demokracja ma to do siebie, że musimy się podporządkować wyborcom. No jeżeli mówimy im, że słuchajcie, no jeżeli wam jest źle, no to głosowaliście, więc miejcie pretensje do siebie, no to czasem trudno się dziwić, że ludzie się obrażają troszeczkę. Każdy człowiek, większość ludzi lubi, żeby im schlebiać, mówić, że jesteście najważniejsi, że ja wam pomogę, dla was, i tam coś takiego.

Wady jakie ma [UPR] - to oczywiście niskie poparcie społeczne na przykład i nieumiejętność dotarcia do wyborców. Być może mówimy za skomplikowanie, być może pewne rzeczy są/ apelujemy do rozsądku, a nie do emocji - nie wiem, to mi się wydaje, że ze skutecznością jest wada,

Ja też mogę wyjść na ulicę, mogę ludziom obiecać mieszkania dla młodych małżeństw na wiosnę, jak Kwaśniewski obiecywał, też mogę obiecać po kilkaset złotych na głowę, jak ostatnio Janik obiecuje, tylko pytanie, skąd ja wezmę te pieniądze? Co, pożyczę, na wysoki procent w komercyjnych bankach, albo dodrukuję pieniądze. Jedno i drugie się skończy katastrofą. Ale ludzie w Polsce myślą na krótką metę: "O, jacy oni dobrzy, oni chcą dać, a ci nic nie chcą dać, to nie będziemy na nich głosować". [...] My po prostu wiemy, że pieniędzy nie ma, że są horrendalne długi, i zewnętrzne i wewnętrzne, i w tej sytuacji obiecywać komukolwiek, to jest po prostu zwykła hochsztaplerka. To jest zwykła hochsztaplerka obliczona na to, żeby po raz kolejny ten otumaniony naród nabić w butelkę.

Czy wizja państwa i gospodarki przedstawiona w programie partii, wymagająca tak radykalnych zmian, jest w ogóle osiągalna?

Jesteśmy uważani za... no delikatnie rzecz ujmując, utopistów... [...] Nawet jeżeli to jest utopia, co robi UPR, to jednak jest jakiś wzór, do którego trzeba dążyć. Może wolniej, lub szybciej, lub troszkę inaczej, ale jednak jest to ogólny kierunek. [...] Bo ten program UPR-u, to są praktycznie trochę marzenia... Marzenia to zwykle się nie spełniają, albo powiedzmy częściowo...

To co [UPR] mówi, ludziom się wydaje wręcz nieosiągalne. Wszyscy myślą, że to jest w ogóle niemożliwe i w ogóle jest bez sensu robienie czegoś takiego, bo to nie wyjdzie. Ale nie można wiedzieć, czy nie wyjdzie, jeśli się nie spróbowało, może akurat się uda?

No i generalnie taka może większa wada, że jednak żeby to wszystko zafunkcjonowało, to też społeczeństwo się musi przystosować. Ten właśnie problem - ten moment zmian, przystosowania ludzi, jest mało w tym programie zauważony [...] Jak byłem młody, taki bardziej ufny, to już myślałem, że wygra Unia Polityki Realnej te wybory i zaraz zacznie zmieniać wszystkie ustawy, wszystko będzie dobrze, że ten Korwin-Mikke na białym koniu wjedzie i zrobi porządek. Ale już się bardziej orientując w rzeczywistości - to nie jest takie łatwe, te układy, to wszystko trwa i ich obalenie nie jest takie proste.



3. My: członkowie i elektorat partii

Jak już zostało to powiedziane, więź z grupą opiera się na aprobującej świadomości przynależności do niej, opartej na przekonaniu o podobieństwie poglądów, stosunku do rzeczywistości, sytuacji społecznej i cech społeczno-demograficznych, a co za tym idzie - wspólnych interesów i wizji pożądanego porządku społecznego.103

Kim zatem jesteśmy my - członkowie partii? Dlaczego jesteśmy w tej samej organizacji? W czym jesteśmy do siebie podobni, w czym WINNIŚMY być podobni, w jakich zaś kwestiach możemy się różnić? Kim jest nasz elektorat, do którego kierujemy nasze propozycje, i z którym się - pośrednio - identyfikujemy?


a. Typowy UPR-owiec104

Kim jest, czy też jaki jest typowy członek Unii Polityki Realnej? Niektórzy z moich rozmówców sceptycznie podchodzili do uogólnień.

Właściwie ten przekrój jest taki dosyć różnorodny. Może jakbyś zapytała kogoś z zewnątrz, to by powiedział, jaki... Ja to znam tych ludzi, to nie mogę wytypować typu [śmiech]

Trzeba zacząć od tego, że no oczywiście takich członków też czasami nie ma, są też inni ludzie.

Większość jednak podjęła wyzwanie. Niektórzy definiowali typowego członka UPR pod względem cech społeczno-demograficznych:

Są i studenci, i pracownicy najemni, i przedsiębiorcy - ale raczej mali. Wielki przedsiębiorca idzie do partii rządzącej, czy do partii parlamentarnej, bo tam może realizować własne interesy

Z jednej strony to jest młody człowiek, który chce się czymś zająć innym niż tylko sobą, któremu właśnie sprzyjają te poglądy. Z drugiej strony starzy ludzie, którzy może [byli] zaangażowani w działalność opozycyjną, czy też czytający różne felietony, którzy się trzymają tych poglądów i przychodzą. [...] [Młodzież] może usłyszała poglądy tego Korwina-Mikke, takie wolnościowe poglądy, czy tam patriotyczne może w części tej młodzieży są. To jest partia taka antyestablishmentowa, więc to też myślę, że młodych ludzi przyciąga...

[...] my mamy najwyższą średnią, jeśli chodzi o wykształcenie

Pojawiały się wypowiedzi wskazujące na program UPR:

Liberał jeżeli chodzi o gospodarkę, konserwatysta jeżeli chodzi o poglądy społeczne.

[...] sensowne poglądy na gospodarkę. Socjalista, który chce upaństwowić wszystko, raczej UPR-owcem nie zostanie.

Podkreślane było przywiązanie do idei:

Przede wszystkim stałość poglądów, to jest podstawa, stałość poglądów i zdrowych poglądów, prostych zdrowych poglądów.

Doły te szerokie, to są ludzie, którzy przede wszystkim kierują się... myślę, tak jak ja, przekonaniami w pierwszym rzędzie, z tego powodu tu przyszli, bo w coś tam wierzyli, w jakąś ideę, i stosunkowo bezinteresownie, to dotyczy szczególnie dużej liczby młodzieży

Taki wzorcowy [członek UPR] to będzie ideowiec, który chce, aby UPR doszedł do władzy, ale tylko w takim wymiarze, w jakim on jest, żeby nie było jakichś kompromisów takich fałszywych, jakichś zmuszających do zmienienia swojego programu, i mówienia czegoś, czego się jest zupełnym przeciwnikiem. Czyli trzymanie się takich wartości swoich, stałych... Pokazywanie tego własnym życiem, a nie tylko mówienie o tym.

Istotna jest samodzielność w myśleniu, zaradność i optymistyczne podejście do życia:

Mi się wydaje, że typowy przedstawiciel Unii Polityki Realnej to jest przede wszystkim człowiek, który myśli. Który myśli, i to myśli samodzielnie, nie tak, jak mu autorytety jakieś każą, czy telewizja, czy ktoś, tylko myśli na własny rachunek, myśli samodzielnie. [...] To jest człowiek, który myśli o tym, żeby się usamodzielnić. [...] To jest takie myślenie do przodu, odważne myślenie, nie czekanie, aż coś ktoś da, tylko nie, ja sobie to sam zrobię, tylko mi nie przeszkadzajcie. To jest taka postawa charakterystyczna dla nas, UPR-owców. My se poradzimy doskonale, my nie potrzebujemy państwa do tego, nam państwo nie pomoże, nam państwo pieniądze zabiera w taki czy inny sposób. Jakby się nami państwo nie interesowało, to byśmy żyli dużo lepiej.

Człowiek, który sam sobie poradzi, on nie potrzebuje państwa, żeby mu państwo w czymkolwiek pomagało, który dobrze życzy innym, to znaczy nie jest zazdrosny, nie kłuje go w oczy to, że ktoś inny ma samochód czy dom czy coś takiego, który cieszy się z tego, żeby innym się powodziło, bo wie, że jak innym się powodzi, to i jemu też będzie się automatycznie powodziło lepiej, to jest człowiek, który sam sobie poradzi, nie potrzebuje żadnych asystentów do pomocy, i chce być wolny, ma potrzebę bycia wolnym. I w systemie ograniczeń, w systemie nakazowym, w systemie przepisów, urzędów, tysięcy papierków, załatwiania, stania w setkach niepotrzebnych kolejek, czuje się źle, czuje się niedobrze, i jego energia jest blokowana na jakieś niepotrzebne rzeczy, zamiast na to, co on chciałby robić, czyli jakąś kreatywność, na tworzenie czegoś.

[śmiech] Przede wszystkim to, co zauważyłem w UPR-ze, to są chyba najbardziej dowcipni i weseli ludzie. [...] Czyli po prostu wesołe podejście do nawet najsmutniejszej rzeczywistości, bardzo chłodne, ale takie chyba jest najlepsze właśnie. Ludzie UPR-u, ten typowy przedstawiciel nie przejmuje się rzeczywistością, bo wie, że tak jest i tak będzie, bo takie jest podłoże, na betonie kwiaty nie rosną. Wiadomo, że tak jest i tak będzie, ale robić swoje trzeba, i na stanowisku tkwić. [...] Zauważyłem, że co jak co, ale nie ma tego/ tych zaciśniętych zębów w UPR-ze, jak widzę w niektórych partiach. Nie ma tych zaciśniętych zębów tylko właśnie ludzie są przede wszystkim weseli, dowcipni.

Indywidualizm członków partii może być zaletą, ale też i wadą:

UPR z założenia jest partią indywidualistów, no to ciężko jest skupić ich w jednym miejscu, żeby w jednym kierunku dążyli. W przeciwieństwie do takiej partii, w której idą owczym pędem, jak jakieś Samoobrony, SLD. Tam ludzi można po prostu tak puścić owczym pędem, a tutaj ludzie chcą myśleć, w UPR-ze.

Jest to partia zdecydowanych indywidualistów, za dużo indywidualistów, tak bym powiedział. Znaczy inaczej: to fajnie, że są indywidualiści, to są ludzie bardzo twórczy, z tym że no mają pewne jakieś trudności w pracy zespołowej, tak bym określił. [...] Muszę pewne rzeczy po prostu koordynować, no muszę troszeczkę właśnie w jakiś sposób tutaj za takiego moderatora robić i te nieraz bardzo wybujałe jakieś takie indywidualności jakoś tak coś z tym robić, żeby to nie eksplodowało niczym wulkan co jakiś czas.

A w sumie jest to środowisko w Łodzi bardzo fajne, zgrane, ludzie są kapitalni, każdy jest indywidualistą, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, [...] każdy ma spojrzenie na całość, kompletne, całościowe, skończone i spójne, to jest bardzo ważne. Także z takimi ludźmi warto pracować, chce się pracować [...] Zadowolony jestem z otoczenia kapitalnych ludzi, bardzo wartościowych. Każdy jest indywidualnością, ale jednak stanowi monolit, i nawet można powiedzieć, że się zawiązują przyjaźnie


b. Akceptowane zróżnicowanie

W spójnej pod względem programu gospodarczego partii respondenci zauważają pewne zróżnicowanie poglądów w sprawach obyczajowych, a także różne "rozłożenie akcentów" w poszczególnych kwestiach. Do opisania tych zróżnicowań używają raczej pojęć "nurty" czy też "skrzydła", a nawet "odcienie", niż "podziały".

To znaczy podziały nie, ja bym tego tak nie określił, znaczy są różne nurty. Bo jest nurt zdecydowanie konserwatywny, do którego ja należę na przykład, i jest nurt bardziej liberalny, który, no, powiedzmy sobie, bliższy byłby Platformie na przykład.

W sferze ideologicznej są jakby - zawsze były - takie dwie grupy, byli tacy religianci powiedziałbym, specyficzni, dla których ten konserwatyzm powiedzmy był ważniejszy od liberalizmu, i byli tacy, dla których liberalizm był ważniejszy od konserwatyzmu. Tacy bliżsi Platformy i tacy bliżsi powiedziałbym LPR-owi, powiedziałbym, z wyłączeniem spraw ekonomicznych.

Unia Polityki Realnej to jest takie środowisko, które jest bardzo zróżnicowane, i jakby można tam dwa nurty takie wyróżnić. [...] główni działacze jakby są bardziej konserwatystami, ale ci młodzi, jacyś nowi ludzie, związani z tym środowiskiem, też taki ten nurt libertariański reprezentują. [...] są różne takie odcienie tego konserwatywnego liberalizmu, ale to bardziej takie są filozoficzne dyskusje. [...] Tam mogę się z kolegą pokłócić, ale to są takie już wybujałe gadki, czy monarchia, czy demokracja, czy... na przykład kolega jest bardziej narodowy, ja mniej... Ale tak generalnie, jakby do konkretów przejść, no to w sumie nie ma różnicy. Wszyscy chcemy niskich podatków, małej biurokracji... A czy to będzie w imię wolności czy w imię pomyślności narodu, no to nie wiem, czy to jest coś ważnego.

UPR, jak nazwa wskazuje, to jest unia. Czyli można znaleźć ludzi od anarchokapitalistów, ludzi którzy uważają, że podatki powinny być dobrowolne na przykład, tak zwani libertarianie. Są tam liberałowie, którzy są takim lightowym wydaniem libertarian, konserwatyści, monarchiści, narodowcy... To jest bardzo dziwny taki kogel-mogel ludzi.

W UPR-ze są też różne skrzydła, to znaczy jest skrzydło na przykład bardziej konserwatywne, jest skrzydło bardziej libertariańskie, czyli takie wolnościowe. [...] To jest tak, że jedni akcentują sprawy wolności, wolnościowości, szczególnie właśnie wolności gospodarczej i wolności osobistej, a inni akcentują na przykład sprawy konserwatyzmu, bardziej właśnie tradycji, odpowiedzialności, poszanowania właśnie dla tradycji, czyli dla tego, co jest dobre i sprawdzone. To nie jest tak, że tu jest konflikt, jedni rozumieją na przykład konserwatyzm właśnie że za konserwatyzmem stoi wolność gospodarcza, a inni mówią, że wolność gospodarcza wymusi niejako zachowania moralne i zachowania konserwatywne. No i to jest to.

Systematyzując wypowiedzi moich respondentów, można w UPR wyodrębnić następujące nurty:

•  konserwatyści
- w opozycji do liberałów w kwestiach społecznych

Jeden [nurt] taki libertariański skrajny, liberalny, który mówi, że tylko wolność się liczy, jakieś tam inne wartości to jest prywatna sprawa ludzi, drugi - bardziej konserwatywny, który też popiera takie oprócz wolności, właśnie tam rodzinę, czy naród, suwerenność, jakieś tam właśnie bezpieczeństwo w sensie fizycznym, że silne państwo, które ma to bezpieczeństwo zapewnić. [...] Ja jestem jakby takim chrześcijańskim liberałem, który właśnie ceni wolność, ale plus taka moralność, która w kulturze powinna istnieć, chrześcijańska.

Jest część trochę bardziej liberalna i część bardziej konserwatywna. Chociażby jest część osób, które chcą zakazać tego handlu w niedziele, a część - które nie chcą. Przeważają ci zwolennicy wolności

Nurt konserwatywny - to po prostu my uważamy, że są pewne instytucje społeczne i są pewne powiedzmy zwyczaje, obyczaje i tak dalej, które się sprawdzają przez setki lat, czy może nawet tysiące lat, i nie zostały po prostu zarzucone, obśmiane, wyszydzone, podeptane, w ciągu ostatnich 40, 50 lat. I rezultaty są tego takie, jakie są. No należałoby po prostu powrócić do pewnych rzeczy. [...] Z tym że my [konserwatyści] większą uwagę, większy nacisk kładziemy właśnie na pewne rzeczy wynikające z wielowiekowej tradycji.

Zawsze też byli w UPR-ze jakby ludzie dwojakiego typu, bardzo wielu było ludzi typu rozwodnik jakiś, co tak naprawdę to czarnych nie lubił, tylko był za wolnym rynkiem. I byli równocześnie bardzo zaangażowani i gorący katolicy, ale na ogół też tacy troszkę dysydenccy, jacyś sympatyzujący na przykład z lefebrystami, z takim ostrym konserwatyzmem powiedziałbym moralnym, konserwatyzmem również jeśli chodzi o Kościół, prawda, msza łacińska i te rzeczy. I oni tak trochę do siebie nie pasowali.

Moim zdaniem jest zbyt mało pokazywany konserwatyzm. Liberalizm gospodarczy - tak, ale ludzie to rozciągają na to, że godzimy się na wszystko, róbcie sobie co chcecie, taki liberalizm w wydaniu SLD. [...] Ludzie niepotrzebnie rozciągają liberalizm gospodarczy UPR-u, rozciągają właśnie na kwestie społeczne. Uważam, że konserwatyzm powinien być dużo bardziej promowany. [...] Po prostu w imię liberalizmu czasem, tego gospodarczego, widzą/ UPR widzi wszędzie socjalistów. Jeżeli ktoś powie na przykład, że coś jest złe, i z racji tego powinno się troszeczkę ograniczyć wolność jakiegoś człowieka, to już jest socjalistą. Ja uważam, że to jest takie bardzo skrajne pojmowanie rzeczywistości.

UPR ma jeszcze taki element powiedziałabym konserwatywny, który niestety ostatnio zanika, z czym uporczywie walczę w tej partii [...] No właśnie konserwatywny, jakichś poglądów chociażby na karę śmierci, czy na jakieś takie tradycyjne wartości rodzinne i tak dalej. Że OK, wolny rynek, tutaj trzeba popuścić, ale nie popuszczajmy za bardzo wszystkiego, bo by była samowolka totalna. Są jakieś elementy, które w pewnym sensie powinny zostać tradycyjne i stałe, ich się nie powinno ruszać. [...] Ale niektórzy uważają, że właśnie powinna być taka wolna amerykanka po prostu, robić co się chce, i jak się chce, i kiedy się chce. A ci co tak nie uważają, to są postrzegani tak jakoś jak jakieś dziwaki i w ogóle.

•  nurt "ekonomiczny"
- skupiający się przede wszystkim na kwestiach wolności gospodarczej, często łączony z liberalizmem światopoglądowym (por. powyższe wypowiedzi)

Jest taka grupa stosunkowo młodych ludzi, oni pisują w "Najwyższym Czasie", w "Opcji na prawo", ja nazywam ich wyznawcami religii wolnego rynku. Oni są zbyt młodzi, żeby pewne rzeczy jeszcze wiedzieć, im się wydaje, że po prostu stosunki - to wynika z tego, co oni piszą - stosunki międzyludzkie zredukowały się do stosunku konsument-producent, sprzedawca-nabywca, i tak dalej i tak dalej. To nie jest tak, to jest redukcjonizm i to daleko idący. [...] Jest taka grupa skrajnych dogmatyków, którzy będą cytowali czy to Adama Smitha, czy Hayek'a, czy Misesa, no a rzeczywistość to jest troszeczkę coś innego.

Ja to przede wszystkim kierowałem się sprawami gospodarczymi, dlatego że byłem tym prywaciarzem i tak mnie interesowały najbardziej sprawy podatkowe [...] I przede wszystkim sprawy gospodarcze, czyli zawsze, jak się słyszy: "UPR", to: "niskie podatki".

Na przykład libertarianie mówią o wolnym przepływie ludzi, to znaczy że my - libertarianie, wolnościowcy - powinniśmy godzić się na wolny przepływ ludzi. Ale ja uważam, że - tak jak pokazują doświadczenia różnych państw - nie powinniśmy swobodnie pozwalać na osiedlanie się każdemu, kto u nas chce się osiedlić, ponieważ - tak jak pokazują doświadczenia - przedstawiciele innych cywilizacji nie asymilują się w środowisku, czyli ja bym był tu ostrożny

•  nurt narodowy
- akcentujący polskość i patriotyzm

Jest taka jak gdyby grupa ludzi, których my określamy "narodowcami", prawda. Bo pojęcie jest takie, że my, UPR, to gospodarka, liberalizm, tam wszystko jedno jaki naród i tak dalej. Nie no, my wszyscy uważamy że właśnie nasz program jest dla polskiego narodu najlepszy, bo my chcemy dobrze dla wszystkich, ale przede wszystkim dla Polaków, a potem dla Pigmejów, Rosjan i tak dalej. A są ludzie tacy [...] bardzo narodowi, w sensie takim właśnie, że dla Polaków ma być jak najlepiej, a my mówimy: dla wszystkich, a dla nas przede wszystkim.

Ale jesteśmy również i partią patriotyczną, bo są u nas... no nie odłamy, ale ludzie, którzy mają przechył w stronę spraw narodowych, ale to nie przeszkadza

No i odcinanie się często od poglądów narodowych - uważam, że to jest niedopuszczalne. Zresztą namiętnie z tym walczę, ale z różnym skutkiem.

Spora część ludzi od nas krytykuje poglądy narodowe. Czy - krytykuje - uważa, że to nie, to nie jest istotne, niech sobie każdy będzie kim chce i w ogóle, i to naprawdę jest mało istotna sprawa. Natomiast tutaj ja uważam, że nie, że to jest owszem, istotne. [...] No i od razu się zaczyna, że tak, że to w ogóle kładzie UPR, że takie narodowe poglądy to ma Liga [Polskich Rodzin] i w ogóle bez sensu, trzeba się skupić na wolności, nie? I to jest to. No ale jak bym chciała być w Platformie, to bym do niej poszła, i nie muszę robić z UPR-u drugiej Platformy.

•  nurt monarchistyczny
- kontestujący system demokratyczny105

Jest u nas sporo kolegów monarchistów, prawda, oni uważają, że król tutaj powinien rządzić, oni należą do KZM-u, czyli Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego pana Jacka Bartyzela... Ale jak no rozmawiamy i mówimy, no ilu królów było degeneratami, mężobójcami, dzieciobójcami, matkobójcami, że tak powiem puszczali całe państwa na zatracenie... Tak naprawdę ludzie się liczą, jacy są, jakie są ich intencje, i często nawet najdoskonalsze mechanizmy instytucjonalne zawodzą.

Taki element, który na przykład nie ma inna partia, to taki sceptycyzm co do demokracji.

[...] pewne takie potupywania autorytarne, takie pohukiwania jakieś monarchiczne, jakieś prorosyjskie też czasami ze strony pana Janusza [Korwina-Mikke] - tego nie ma w żadnych dokumentach partyjnych, że my kochamy Rosję, tylko on tak gada.

Spójnikiem tych wszystkich nurtów okazuje się program ekonomiczny Unii Polityki Realnej, idea wolności gospodarczej, a także - choć w różnym zakresie - wolność jednostki.

Generalnie sprzeciw wobec państwa socjalistycznego, to i libertarianie, i konserwatyści, ich łączy sprzeciw państwu opiekuńczemu, które narzuca wielkie podatki, i potem redystrybuuje poprzez swoje wydatki, wszyscy jakby jesteśmy za takim państwem minimum, które mało ingeruje w gospodarkę.

To znaczy niechęć do państwa-molocha przede wszystkim, tak mi się wydaje. Do państwa-molocha, do biurokracji, która pochłania ogromne ilości pieniędzy, która produkuje tysiące idiotycznych przepisów, [...] No z czymś takim walczymy i to jest chyba taka płaszczyzna, która połączy i konserwatystów, i liberałów.

Wszyscy się zgadzają na wolność gospodarczą maksymalną, a rozbieżności dotyczą bardziej społeczeństwa

Generalnie poszanowanie dla wolności, mi się wydaje, że tak naprawdę konserwatyści są też wolnościowcami, tylko kładą gdzie indziej akcenty.

Łączy ich na pewno gospodarka. Po prostu wolny rynek i takie poglądy na gospodarkę, to to. Bo reszta to ich chyba tylko może dzielić momentami.

No może ich łączy, że... może pogląd na różne po prostu hasła takie podstawowe: niższe podatki oczywiście, 10-15%, prawo, które też żeby było proste, nieskomplikowane

To jest ten zestaw zasad, wartości, które w UPR-ze są niezmienne. Bo czasem są skrzydła, jedni chcą trochę tu, trochę tu, nieznaczne, ale są, ale ten rdzeń, który właśnie odnosi się do człowieka, czyli do podstawowych wartości, których nie trzeba omawiać, których nie trzeba wytłumaczyć nikomu. Jeżeli pracujesz, to masz. Jeżeli jesteś ustawiony w zdrowym społeczeństwie, to możesz się rozwijać. [...] Tym rdzeniem jest rodzina na pewno. [...] UPR skupia w sobie wydaje mi się te najwartościowsze cechy innych partii. Bo jest i patriotyczna, i narodowa, i liberalna w tym dobrym sensie, i opierająca się na wolnym rynku, czyli na poszanowaniu świętej własności prywatnej, no i cóż więcej trzeba? No i na tym, że jeżeli przeskrobałeś, to musisz mieć świadomość, że musisz ponieść karę, prawda? A jeżeli nie, to mocne państwo cię obroni, bo utrzymujesz to państwo. I to jest ten trwały rdzeń, niezmienność poglądów. Wiadomo, że jeżeli będzie się rozmawiało z UPR-owcem, to te wartości będą zawsze na pierwszym miejscu, nie będą zmienne, będą trwałe. I na tych wartościach opiera się państwo, i w sumie dobrobyt, i siła państwa.


c. Obowiązki członka

Jakie są zasady, których każdy członek Unii Polityki Realnej powinien przestrzegać? Za jakie rzeczy można by członka z partii wyrzucić? Z kim nie chcemy mieć nic do czynienia, jakie działania kolegów odbijają się negatywnie na naszej partii?

Obowiązki członka UPR można ująć w trzech punktach: 1. wierność idei, 2. moralność i 3. wypełnianie obowiązków względem partii.

•  wierność idei

Nasze zawołanie to jest "wolność, własność, sprawiedliwość", prawda, no i te hasła trzeba w życiu realizować, i tyle

[Do UPR] przychodzą ludzie już tak wykształceni, można powiedzieć, politycznie, i mający już tak wykształcone poglądy, że raczej nie zdarzyło się, nie powinno się zdarzyć, żeby ktoś wyskoczył z jakimś takim numerem, żeby musiał być wyrzucony, to się jeszcze nie zdarzyło, tak mi się wydaje, nie znam takiego przypadku. [...] Że można spokojnie każdemu dać mówić w telewizji, co chce, niech udziela wywiadów, wiadomo że nie wyskoczy z jakimś numerem, który będzie powodem do tego, żeby go wyrzucić, lub ośmieszyć partię.

Na pewno za odejście od idei, to jest ważne, na przykład ktoś głosuje przeciwko naszemu programowi, czyli na przykład za wyższymi podatkami, a nie za niższymi

Chyba trzeba by jednak wyrzucać tych, którzy po prostu uciekają się do nieczystych reguł gry w tym, co robimy. Ponieważ czasami jest tak, że dążymy do tego samego celu, ale oni mają takie trochę bardziej środki - takiej półprawdy, nie do końca przedstawienie tego co my chcemy wnieść. To jest taktyka taka ugodowców, którzy starają się - chociażby ta ostatnia nasza kampania wyborcza - żebyśmy ściszyli tą karę śmierci, ściszyli podatek pogłówny... [...] I moim zdaniem kiedy jeszcze do większych rozmiarów się to rozwija, no to wtedy należy już ludzi z partii wyrzucać.

Dla mnie strona ideowa jest bardzo ważna, ale bardzo trudno jest wyrzucać człowieka za światopogląd, że ma niewłaściwy. Ale dla mnie jest to rzecz poniekąd najważniejsza. Sądzę, że o ideologię należałoby dbać na etapie przyjmowania.

Za nieprzestrzeganie programu, chociażby w wypowiedziach publicznych

Żeby był członkiem UPR-u, musi wyrażać te same poglądy, co UPR. Czyli musi mieć poglądy wolnościowe, być za wolnością gospodarczą, wolnością osobistą, no i musi popierać zasady cywilizacji zachodniej, jeśli nie będzie przestrzegał tych zasad, lub będzie się zachowywał nie w porządku, kompromitował UPR, no to wtedy może być usunięty z partii.

•  moralność

Po prostu trzeba być przyzwoitym człowiekiem, no, żadnych szczególnych zasad dla członka UPR-u nie ma. Ma być przyzwoity i normalny.

No nie zdarzyło się chyba, żeby kogoś wyrzucono z UPR-u za jakiś numer. Już nie mówiąc o jakimś/ aferę gospodarczą, czy tam... no nie, nie znam takiego przypadku, i nawet nie myślałem o tym.

Za jakieś oszustwa, machinacje... [...] Jak widać, że na przykład na jakimś stanowisku oszukuje, czy jest właśnie... bierze łapówki, czy coś w tym stylu. Takie oczywiste jakby kanony moralności.

Za jakieś zachowania po prostu niegodne. Przed wojną było coś takiego, jak kodeks honorowy w pewnych kręgach obowiązywał. Dzisiaj pojęcie honoru, jakby zapytać pierwszego lepszego na ulicy, to nie bardzo będzie wiedział, o co chodzi [...] Jeśli daję słowo, to tego słowa dotrzymuję... i tak dalej. No ja myślę, że za ogólnie pojęte niehonorowe zachowania bym wyrzucał na zbity pysk.

[...] szeroko pojęty honor. W statucie UPR-u jest napisane, że członek Unii Polityki Realnej kieruje się honorem. Jest to bardzo pojęcie takie płynne, bym powiedział, dla jednego honor to jest bardzo ważna cecha, inni się w ogóle tym nie przejmują.

•  obowiązki względem partii

Za jakie rzeczy wyrzucony... No nie płacić składek [śmiech], to raz, to na pewno...

Na pewno za szpiegowanie, coś w tym stylu, działanie na korzyść innych partii a na szkodę UPR-u...

W zasadzie się skreśla za niepłacenie składek. W związku z czym ja mogę pyskować i mnie nic nie mogą zrobić, dopóki płacę składki, tak to wygląda. [...] A dalej to jest kwestia no na przykład oceny, co jest na przykład złamaniem jakichś praw wewnętrznych, niesubordynacją, nielojalnością...

Za brak aktywności. Jest myślę sporo osób, które potrafią tylko gadać, marudzić, ale absolutnie nic nie robią. Krytykować, to i owszem, wszyscy są chętni, ale żeby coś zacząć robić, to jakoś tak się nikt nie pali. [...] Taka osoba równie dobrze może być sympatykiem, i to na jedno wychodzi. Jeżeli jest się już działaczem, powinno się wykazywać chęć zrobienia czegoś, pomaganie partii zaistnieć.


d. Potencjalny elektorat

Według działaczy UPR elektoratem tej partii jest głównie młodzież - przede wszystkim ze względu na elastyczność w myśleniu i bezinteresowność.

Głównie ludzie młodzi. Bo oni jeszcze chcą myśleć. Starsi to już raczej nie, już schematami i nawykami bardziej operują i nie poszukują. Bo młody to szuka, jak szuka, to czyta, jak czyta, to myśli

Najbardziej chyba trafiamy do młodzieży licealnej, bo oni są jeszcze idealistami, jeszcze w to wierzą, jeszcze sprawy tak właśnie proste, są najbardziej nośne. Najbardziej uważam że rozumie nas licealista-maturzysta, czyli już taki trochę bardziej dojrzały, który ma już jakieś swoje poglądy. Nie możemy liczyć na poparcie wśród studentów, bo studenci żyją już w rzeczywistości trochę innej, myślą już o przyszłości, o swoim życiu, o tym że trzeba się usadowić w tym, co jest, nie będą już walczyć, na pewno nie będą się poświęcać, chcą jak najszybciej w miarę możliwości usadowić się na tym, co jest. [...] Naszym naturalnym elektoratem chyba są jednak licealiści, ludzie, którzy jeszcze są idealistami, którzy [...] jeszcze są gotowi do walki, do wprowadzania nawet pewnych marzeń. [...] Nasz elektorat to są ludzie raczej wolni i młodzi, i z otwartymi głowami

[...] myślę że ta młodzież jednak się trochę interesuje tą polityką... Może usłyszała poglądy tego Korwina-Mikke, takie wolnościowe poglądy, czy tam patriotyczne może w części tej młodzieży są. To jest partia taka antyestablishmentowa, więc to też myślę, że młodych ludzi przyciąga... To było dla mnie jakby ważne, że takie... jak byłem młody, to też taki okres trochę buntu, więc ta Unia Polityki Realnej była taka antyestablishmentowa, to też mnie przyciągnęło.

[...] młodzież, studenci szczególnie, tam mamy nawet największe poparcie, z tego względu, że po prostu [program UPR] to jest przyszłość.

Mamy bardzo duży elektorat wśród studentów i wśród licealistów, ostatnie klasy liceum, to się o tym przekonałem. [...] Po prostu młodzi ludzie, dlatego, że oni po prostu myślą. Oni myślą.

[...] młodzież, bo młodzież jest stosunkowo niewykalkulowana i bezinteresowna [...] Młodzież lubi radykalizm też, więc jak tam pyskują, tak, to im to nie przeszkadza.

Jako potencjalni wyborcy wskazywani są też drobni przedsiębiorcy, w których interesie leży wprowadzenie programu UPR - choć niejednomyślnie.

Przedsiębiorcy, bo przede wszystkim oni cenią na przykład niskie podatki, biurokrację [chcą zmniejszyć]

Przedsiębiorcy na pewno, którym po prostu się najzwyczajniej w świecie opłaci.

Stosunkowo mały elektorat mamy wśród tak zwanych biznesmenów [...] Natomiast drobni - tak. Tacy drobni przedsiębiorcy.

Raczej ludzie lepiej sytuowani, pracownicy najemni firm mogliby być, prywatni przedsiębiorcy też, tacy, co mają brudne łapy, co sami pracują, a nie są takimi typowymi "białymi kołnierzykami"

Mnie się wydaje, że przede wszystkim elektoratem UPR-u mogą być drobni przedsiębiorcy, ci, którzy płacą bardzo wysokie podatki, nadmierne.

[...] mali przedsiębiorcy, którzy zgadzają się z tym, że ZUS jest, że tak powiem, darmozjadem, że podatki ich zżerają, nie są w stanie prosperować, bo mają za dużo tego na głowie po prostu. Upatrywałabym tego głównie w takim środowisku. [...] głównie właśnie taka mała przedsiębiorczość. Zwykli ludzie, którzy barują się z państwem, które jest wielkim molochem, niepotrzebnym w takim wymiarze.

Elektoratem powinni być rzemieślnicy, którzy mieli, czy mają jeszcze, jakieś drobne warsztaty, oczywiście usługowe, czy kupcy, którzy mają hurtownie, którzy wiedzą, jak ciężko zarobić, i później ciężko wydać, zainwestować swoje pieniążki

Wydaje mi się, że przede wszystkim to będą/ powinni być przedsiębiorcy, którzy na własnej skórze odczuwają ten kaganiec, który mają nałożony, czyli nie mogą się rozwijać z powodu ustawodawstwa, jakie panuje w Polsce. Tak powinno być, ale jak jest, to tak naprawdę nie wiadomo, bo ludzie się kierują różnymi dziwnymi rzeczami, jak mają zagłosować. Na przykład tym, czy polityk jest przystojny, czy nie, no dla mnie to nie ma nic wspólnego z polityką, no ale ludzie takimi rzeczami się kierują, więc nie mam zielonego pojęcia.

Przekonałem się, że nawet ta klasa średnia, za którą my walczymy można powiedzieć, i program gospodarczy, a szczególnie podatkowy, jest tak sympatyczny i dobry, i wydawałoby się, że ta klasa średnia będzie dla nas oparciem największym - nie jest. Niestety klasa średnia, najbardziej nasz naturalny elektorat, nie jest poparciem dla nas, bo gdyby był, to mielibyśmy wielu sponsorów, a nie mamy. W wyborach też raczej nie mamy poparcia wśród klasy średniej, no bo nie widać tego. Dziwne, bo wydawałoby się, że naturalny nasz elektorat, to klasa średnia. [...] nie wiem, dlaczego nie mamy poparcia wśród klasy średniej.

Kontrowersje wzbudza natomiast inteligencja.

Przede wszystkim jednak inteligencja, inteligencja bardziej prawicowa, z takimi katolickimi przekonaniami [...] Tacy ludzie inteligentni, którzy czytają i to rozumieją, więc to przede wszystkim.

Na pewno są to ludzie wykształceni, na pewno UPR ma bardzo duże poparcie wśród lekarzy, wśród ludzi tak zwanych wolnych zawodów.

Inteligencja też nie, bo inteligencja raczej zawsze służy, niestety, aktualnie panującej władzy, tak samo jak Kościół.

Może jeszcze w jakichś tam wiesz sferach wyższych, że tak powiem intelektualnie, też niektórzy, aczkolwiek środowisko akademickie, nie ukrywajmy tego, profesorowie i tak dalej, to są wszyscy czerwoni jak... pomidory, więc tutaj raczej nie.

Na pewno elektoratem UPR nie są ludzie przyzwyczajeni do państwa opiekuńczego.

Jeżeli powiedziałem, że 85% ludzi chce, żeby państwo się nimi opiekowało, to na pewno na nich liczyć nie można

Moje pokolenie, ja to stwierdzam z całą odpowiedzialnością, moje pokolenie jest pokoleniem straconym [...] bo ci ludzie są zdemoralizowani po prostu, wychowani w PRL-u, nie pracowali na swoim, więc państwo ma dać to, państwo ma dać tamto

No i ci ludzie, którzy kojarzą fakty, którzy potrafią myśleć logicznie, ci, którzy chcą coś osiągnąć własną pracą, własną przedsiębiorczością, którzy chcą być wolni. Także mi się wydaje, że tacy. Widocznie jest ich niedużo, skoro głosuje na nas 2 czy 3 procent ludzi


e. Liderzy

Liderzy partyjni pełnią istotną funkcję w każdym ugrupowaniu. Nie tylko jako kierownicy czy zarządcy, ale przede wszystkim właśnie jako przywódcy, a więc osoby w pewnym sensie prowadzące innych członków partii. Uosabiają oni partię i jej program, dają jej ludzką twarz.106

Członkowie UPR wymieniają zazwyczaj trzech polityków szczególnie ważnych dla partii. Są to jej byli prezesi: Janusz Korwin-Mikke i Stanisław Michalkiewicz, a także nieżyjący Stefan Kisielewski, współzałożyciel partii. W tym gronie nie jest natomiast wymieniany obecny prezes, Stanisław Wojtera.

Korwin jest ważny, prawda, bo wokół niego się kręci, nawet jeśli nie jest prezesem, on jest jednak ikoną naszą, pan Stanisław Michalkiewicz.

Dla mnie najważniejsi to są trzej, założyciele właśnie, Stefan Kisielewski, Korwin i Michalkiewicz.

Przede wszystkim Janusz Korwin-Mikke, który to założył, ciągnie, praktycznie to dzięki niemu istnieje. Drugi - Stanisław Michalkiewicz, też taka druga postać sztandarowa, czyli przede wszystkim tacy wielcy publicyści, tacy co kształtują nasze poglądy.

Na pewno Janusz Korwin-Mikke [...] Poza tym jest Stanisław Michalkiewicz, ze względu na te poglądy

Wiadomo, Stanisław Michalkiewicz i Janusz Korwin-Mikke, to są takie sztandarowe postacie, które od początku w tej partii się przewijają. Niezależnie od tego, czy się aktualnie zgadzam z tym co oni głoszą, czy nie, rzeczywiście są to najważniejsze osoby w tym momencie.

Oczywiście Janusz Korwin-Mikke i Stanisław Michalkiewicz, to chyba dwie najbardziej znane postacie w UPR-ze. No i Stefan Kisielewski.

Jeśli chodzi oczywiście o ważność, no to Janusz Korwin-Mikke jest bardzo ważny, no bo jest sztandarową postacią i ludzie często kojarzą UPR tylko z Januszem Korwinem-Mikke. Uważam, że wspaniałym człowiekiem jest pan Stanisław Michalkiewicz. Oczywiście członkiem założycielem był pan Stefan Kisielewski, nieżyjący już. [...] Na pewno z tych takich sztandarowych postaci no to Stanisława Michalkiewicza bym bardzo wysoko umieścił, no i Janusza Korwina-Mikke jako mówcę, ideologa, może mniej jako szefa partii.

[...] te dwie osoby, bo to są fenomeny, pan Stanisław Michalkiewicz i pan Janusz Korwin-Mikke, którzy po prostu no są, jak ja to kiedyś nazwałem, są sumieniem narodu, plus jeszcze wcześniej pan Stefan Kisielewski

Co postronnemu obserwatorowi, znającemu UPR przede wszystkim jako partię Korwina-Mikke, może wydawać się zaskakujące - polityk ten wzbudza spore kontrowersje wśród samych członków ugrupowania. Przyznają jednak, że to głównie dzięki temu politykowi partia jest rozpoznawana przez szerszą publiczność.

Czasami Janusz Korwin-Mikke, który ma temperament, prawda, publicysty i czasami coś palnie takiego, z czym się nie zgadzam, [...] jest znany z tego, że ma niewyparzoną gębę i mówi to co myśli, wali bez ogródek, oczywiście bardzo często oburzenie wielkie powoduje i tak dalej, ale ma dużo racji

Korwin ma swoje odbłyski [...] A tak to jakąś tą historię małą bo małą ale ma ten UPR, i trochę jest kojarzony. Przynajmniej chociażby z Korwinem, szkoda tylko, że z Korwinem, jednym Korwinem, bo tam jest jeszcze trochę ludzi wartościowych, no ale dobrze, że w ogóle.

[Dlaczego oni odeszli?107 -pyt.as] No bo uważali, że/ no mieli tam troszeczkę racji, że dopóki Korwin tym będzie rządził, to my za bardzo tutaj nic nie ugramy

On ma dużo wad, które spowalniają rozwój tej partii, ale to on praktycznie... dzięki niemu słyszy się o UPR-ze czasami.

Są rzeczy za które go szanuję, a za niektóre uważam, że powinien kulę w łeb dostać. [śmiech] [...] Właściwie cała jego działalność stricte polityczna nosi po prostu znamiona negatywne, jest ujemna. W moim przekonaniu, to co on robi, technicznie, jego decyzje, tam o jakichś koalicjach, startach politycznych do wyborów, lub nie-startach, to co on robi stricte jako polityk, który walczyć powinien o władzę, wpływ na ustawodawstwo, to wszystko co on robi, jest odwrotnością tego, co powinien robić. On szkodzi niesłychanie ruchowi konserwatywno-liberalnemu w Polsce, nie skupia ludzi.



4. Potencjalni partnerzy

Dla określenia własnej tożsamości ideowej i miejsca na scenie politycznej szczególnie ważne jest odniesienie do potencjalnych partnerów, partii, z którymi można współdziałać. Porównując się z nimi należy szukać odpowiedzi na dwa kluczowe zagadnienia:
•  Dlaczego ta partia jest nam bliska, na jakiej płaszczyźnie możemy współpracować?
•  Co nas od tej partii oddala, dlaczego chcemy zachować własną odrębność zamiast się z nią połączyć?


a. UPR - jedyna prawica

Okazało się, iż moi respondenci często mają trudności ze wskazaniem partii, która byłaby najbliższa Unii Polityki Realnej.

Ja uważam, że prawie wszystkie [partie] są najdalsze od nas. Nie mamy jakiejś bratniej partii. [...] Wszyscy są od nas daleko. My nie mamy z kim iść praktycznie. [...] W ogóle od samego początku ja uważam, że UPR nie powinien z nikim nigdy wchodzić w żadne sojusze. Nigdy, z nikim, po prostu nie pasujemy do nikogo.

Ale nie ma innej [partii] o podobnym programie. [...] Prawicy w Polsce, oprócz UPR-u według mnie po prostu nie ma, nie ma konsekwentnej prawicy, takiej, która by nawiązywała do pewnych wartości, przede wszystkim, która by głosiła jednocześnie te trzy hasła, "wolność, własność i sprawiedliwość".

[Najbliższa] Ideologicznie, doktrynalnie...? To jest trudne pytanie, bo to... To właśnie ta unikalność tego środowiska wynika z połączenia dwóch elementów zazwyczaj występujących - przynajmniej na polskiej scenie politycznej, ale myślę, że na całej zachodniej - rozdzielnie. To znaczy to jest ten konserwatyzm i liberalizm, czyli jesteśmy wolnorynkowi i wolnościowi w dziedzinie przede wszystkim ekonomii, ale jednak jest silny element konserwatyzmu powiedziałbym takiego socjalnego, społecznego.

Takiej najbliższej partii - to chyba nie ma.

Partie, które w polskim dyskursie politycznym określane są jako "prawicowe", nie są w ten sposób postrzegane przez członków UPR. Głównym zarzutem stawianym partiom o profilu narodowo-katolickim jest ich socjalistyczne podejście do spraw gospodarczych.

Wszystkie inne partie, które się nazywają prawicowymi, a gdyby tak uważniej się przyjrzeć programom ich, to z prawicowości tam jest naprawdę niewiele. Bo jakieś tam rzucanie haseł rynkowych to jeszcze nie świadczy o prawicowości, ani wymachiwanie na przykład jakimiś emblematami, symbolami religijnymi nie świadczy o prawicowości. Można wymachiwać jakimś tam krzyżem czy różańcem, czy czymś, a przy tym mieć poglądy gospodarcze zupełnie socjalistyczne. I właśnie te partie głównie takie poglądy mają, pan Michalkiewicz nazywa je "lewicą pobożną", bo jest "lewica bezbożna" to są tam SLD i przybudówki, i jest "lewica pobożna", czyli ci inni, którzy mają programy takie, że trzeba wszystko upaństwowić i tak dalej, wszystko ma być państwowe, wielkie zakłady mają być państwowe, to ma być za darmo, państwo ma się zajmować tym, właściwie państwo ma się zajmować wszystkim, państwo ma wszystko wszystkim dawać. To jest typowo lewicowa postawa, niezależnie od tego, czy ktoś tam się, prawda, obwiesza takimi czy innymi symbolami religijnymi, jeśli głosi takie poglądy, to jest to lewica.

[...] gdybyśmy weszli do AWS-u [...] musielibyśmy działać według tego, co w tej karcie AWS-u było, a to jest socjalizm czystej wody.

Bo te partie narodowe - my się różnimy jeśli chodzi o program gospodarczy

Partie "prawicowe" mienią się "prawicowymi", a mają gospodarcze socjalistyczne poglądy

Inne partie prawicowe - sprawdzałem: PiS jest zbyt socjalistyczny, [...] Liga Polskich Rodzin jest też kompletnie socjalistyczna, mimo że ma nawet ciekawe poglądy ideowe. [...] Program gospodarczy powoduje po prostu, że tamci idą do socjalizmu, my chcemy wolny rynek. Im się wydaje, że socjalizm najlepiej się przysłuży dla Polski.

[...] nacjonaliści to nie jest prawica

Uważałem, że na przykład Porozumienie Centrum braci Kaczyńskich to jest organizacja prawicowa, nie rozumiałem definicji. Co to znaczy tak naprawdę "prawica", a co to znaczy "lewica" [...] [UPR] to była pierwsza polska partia i właściwie do tej pory jedyna, która akcentowała całkowite odejście i całkowitą negację socjalizmu w jakiejkolwiek formie ona byłaby, to znaczy w jakiejkolwiek formie ten socjalizm jest. Czy to jest socjalizm komunistów z PZPR-u, czy to jest socjalizm związkowców z "Solidarności".

Tak naprawdę Ligę [Polskich Rodzin] to by można na lewicy usadzić z ich poglądami gospodarczymi, to jest taki marksistowski socjalizm

Zdarzają się jednak głosy krytykujące taką pryncypialność UPR-u.

Największym problemem prawicy jest to, że jest rozdrobniona, o każdy najmniejszy punkcik programu są gotowi się pozabijać, a trzeba brać przykład z lewicy niestety, która potrafi razem działać, to jest ich siła, dlatego są cały czas w parlamencie.

Jedna w zasadzie taka partia super-prawicowa powinna powstać, bo tam różnice programowe to są niezbyt takie między prawicowymi ugrupowaniami istotne, istotna jest trwałość państwa, żeby istniało państwo i po prostu egzystencja, ekonomia życia codziennego [...] Lewicowcy cały czas myślą, żeby też unię lewicy stworzyć, a może być unia prawicy oczywiście


b. Liga Polskich Rodzin

Mimo powyższych zastrzeżeń, Liga Polskich Rodzin przez większość działaczy jest postrzegana jako partia najbliższa, a w każdym razie taka, z którą można współpracować. Obie partie są zbliżone pod względem konserwatyzmu w kwestiach światopoglądowych. Łączy je także niechęć wobec porządku politycznego ustalonego przy "Okrągłym Stole". Obie partie były przeciwne integracji z Unią Europejską - choć z różnych powodów.

Moi rozmówcy zwracają uwagę na niejednolitość wewnętrzną LPR: starsi działacze w przekonaniu członków UPR są socjalistyczni, natomiast młodsi (w tym także przewodniczący LPR Roman Giertych) są bardziej skłonni zaakceptować zasady gospodarki wolnorynkowej.

Część UPR-owców wyraża nadzieję, że w przyszłości uda się przeszczepić program gospodarczy własnej partii na łono LPR i zacieśnić współpracę. Jest to tym bardziej możliwe, iż dla członków Ligi Polskich Rodzin kwestie światopoglądowe są najważniejsze, natomiast kwestie gospodarcze są sprawą drugorzędną; w dodatku w LPR nie ma "fachowców od gospodarki", zatem w przypadku ewentualnej współpracy obu partii to właśnie UPR grałaby pierwsze skrzypce.

Większy optymizm i chęć zacieśniania współpracy z LPR widać u tych członków UPR-u, którzy określają swoje poglądy jako narodowe. Ci, dla których kwestie gospodarcze są ważniejsze, prezentują postawę raczej sceptyczną.

Zwraca uwagę lekceważący czy też protekcjonalny miejscami stosunek niektórych działaczy UPR do części członków i elektoratu Ligi Polskich Rodzin, przekonanie o własnej wyższości intelektualnej.

My zawsze byliśmy partią antyestablishmentową, prawda, to też jest jeden z naszych wyróżników. LPR jest takim samym środowiskiem, bardzo niejednorodnym, bardzo. Tam to jest cały przekrój, takich postaw politycznych, no, obyczajowych czy kulturowych nie, bo tutaj to są jednolici. [...] Ale na podstawie takich naszych lokalnych doświadczeń, to z częścią tych ludzi się dało rozmawiać, i oni chętnie słuchali. Chętnie słuchali, czuli do nas taki respekt jeśli chodzi o zagadnienia gospodarcze... A scementowała tę współpracę Unia, prawda, czyli referendum unijne. [...] W tej chwili trwa dyskusja w UPR-ze, czy się nie połączyć z LPR-em, czy... Ja tego nie widzę, bo to... to nie jest partia jednorodna, także/ Kiedyś może, jak może powstanie jakaś formacja prawicowa na wzór Republikanów amerykańskich, to wtedy będzie miejsce dla wszystkich. [...] Ja sądzę, że w dłuższej perspektywie jest [możliwość zbliżenia]. Coraz więcej ludzi starszych odejdzie na emeryturę polityczną, będzie coraz więcej młodych i z tymi się będzie można dogadać. Bo oni są otwarci, jak się ich przekona [...] Na przykład Giertych [w kwestiach gospodarczych] mówi naszym tekstem, mówiąc po młodzieżowemu. Tak samo w Młodzieży Wszechpolskiej sporo młodych ludzi jest nastawiona liberalnie gospodarczo.

Ja kolegom z LPR-u mówiłem w ten sposób: ciekawe, gdybyśmy się połączyli, albo gdybyśmy wspólnie działali, w którym miejscu i w jaki sposób byśmy się rozeszli, i w jakich okolicznościach. Bo na pewno razem byśmy nie potrafili rządzić, to jest pewne, jak drut. Bo wy byście nam pozwolili pewne rzeczy robić gospodarcze tylko do pewnego momentu, a my wiemy, że nie można "do pewnego momentu", tu musi być wszystko, albo nic. A wy wszystkiego nie dacie, bo wam wasz elektorat nie pozwoli. [...] Owszem, możemy współpracować z LPR-em, jeżeli oni nas bardzo ładnie o to poproszą. [...] My musimy znać swoją siłę, bomamy ją, i LPR o tym wie. Bo w sumie, nawet ten, jak to mówią, ten szwadron moherowych beretów, te wszystkie emerytki, to jednak przychodzą do domu i widzą ten pusty garnek, tak czy siak. I samą ideologią i modleniem się, i sprawami patriotyczno-narodowymi tego garnka nie zapełnimy. I wszyscy wiedzą, że w tej chwili najpierw trzeba załatwić sprawy gospodarcze, [...] Niech sobie biorą patriotyzm, sprawy narodowe, obyczajowe nawet. Ale gospodarka musi być całkowicie w rękach UPR-u. [...] Co innego mówi szef LPR-u, jest bardzo wolnorynkowy, w sumie gdyby to przeczytać wszystko, zamknąć oczy i słuchać, to jest program jakby UPR-u, a z kolei doły mówią co innego, oczekują czego innego, i będą robić co innego. [...] Giertych kiedyś startował z listy UPR-u do Sejmu, tak było, i napisał książkę, której wiele zarzucić nie można. To jest strona gospodarcza, a jeśli chodzi o pozostałe sprawy, czyli obyczajowe, no to jesteśmy bardzo blisko [...] w sumie najbliżej nam do LPR-u, bo i sprawy narodowe, i patriotyczne są wspólne, a gospodarka, to dla dobra tych emerytów niech zrobią to/ niech nie przeszkadzają i słuchają to co UPR chce, to na pewno lepiej na tym wyjdą. [...] Nasz elektorat to są ludzie raczej wolni i młodzi, i z otwartymi głowami, natomiast elektorat LPR-u jest jednolity, to są właśnie te szwadrony moherowych beretów, które czwórkami po kościele zasuwają do wyborów i głosują jak trzeba, bezkrytyczny można powiedzieć, i nietwórczy. Ten elektorat LPR-u nie jest twórczy, nie mają elit, nie mają wizji, właściwej wizji państwa. Bo opierać tylko na patriotyzmie i na sprawach narodowych, to jest jeszcze mało, to musi być wszystko. A oni w sumie ograniczają się do spraw narodowych, i również chcą o te sprawy opierać gospodarkę, a to jest wielki błąd, i na pewno to do niczego dobrego by nie doprowadziło.

Część działaczy mówi, że ma podobne do nas poglądy gospodarcze, ale jednak sam uważam za bardzo taki/ są też tacy socjaliści, tak jak na przykład pan Wrzodak to jest za bardzo dogmatyczny, nie wiem, czy na przykład tych gejów oni chcą/ nie chcą małżeństw homoseksualnych, czy chcą ich na przykład do więzienia zamykać... [...] większa część LPR-u to są stare babcie, które tam mają w głowach już tam nawkładane i to nie ma dyskusji z nimi, ale to jest elektorat wymie/ działacze wymierający. A z drugiej strony też są ludzie zaangażowani w Młodzież Wszechpolską, też znam paru ludzi, widać - patrioci, oddani sprawie, tylko z lekka nie znają się na gospodarce, po prostu części wiedzy ekonomicznej trzeba się nauczyć, oni może/ ich to nie interesowało, więc może nie mają takich wyrobionych poglądów...

Tam jest też jakiś podział na młodych endeków, tych typowych - Młodzież Wszechpolska i Liga Polskich Rodzin - głównie tych, których się pamięta z przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej, i tych właśnie post-radiomaryjnych, którzy po prostu z Radia Maryja zaczęli popierać Ligę Polskich Rodzin, słuchając tego radia, czyli to jest nie najciekawszy elektorat, raczej starsi ludzie, niemogący zbyt wiele zrobić dla przyszłości. [...] W Lidze Polskich Rodzin będzie brakowało fachowców od gospodarki, oni ich tam fizycznie nie posiadają, no to będą musieli współpracować. Jeżeli chcą coś zrobić w gospodarce, to będą musieli współpracować z UPR-em. [...] [LPR i UPR różni] program gospodarczy. Program gospodarczy powoduje po prostu, że tamci idą do socjalizmu, my chcemy wolny rynek. Im się wydaje, że socjalizm najlepiej się przysłuży dla Polski. Poza tym tam jest trochę tak jak gdyby niższy sort ludzi, że Liga Polskich Rodzin nie bez przyczyny uchodzi za taką partię tak zwanych oszołomów, jest tak nazywana przez ludzi, ponieważ tam większość ludzi/ w ogóle inna jest jej baza, ona bazowała na Radio Maryja i zaczęła tworzyć partię, i ciężko przekonać, że to nie jest dla samych tych przysłowiowych staruszek partia, tylko to jest normalna, silna, rozsądna partia.

Liga Polskich Rodzin to nie jest monolit, to jest zlepek najrozmaitszych ugrupowań, które się nawzajem nie lubią. [...] Tutaj [w referendum] akurat mieliśmy taką wspólną płaszczyznę, mówiliśmy "nie", prawda, i tu się zgadzaliśmy w 90%, jeśli chodzi o argumenty, my mieliśmy jeszcze trochę inne. Tu się zgadzaliśmy. Ale w innych kwestiach my się nie zgodzimy. Chociażby podejście do gospodarki. Co to jest "społeczna gospodarka rynkowa"? Albo rynkowa, albo społeczna. My uważamy, że jest to bełkot po prostu absolutny, bo to jest po prostu... pod tym hasłem "społeczna" jest ukryty socjalizm dalej, jakieś duże obszary socjalizmu. Gdzie jest jakaś duża rola związków zawodowych [...] To jest nie do przyjęcia, absolutnie nie do przyjęcia.

Moja jedna połówka jest po stronie tych środowisk LPR-owskich - ja wiem, że to są głąby, ale mają prawidłowo rozłożone te przywiązania takie, tradycja, rodzina, naród i tak dalej, przynajmniej szacunek dla Kościoła [...] jak widzę głosowanie dla LPR-u za podwyżkami podatków, no to bym głosował za Platformą. Z drugiej strony, wydaje mi się, że głównym problemem Polski w tej chwili jest brak niepodległości, no i powinienem wtedy głosować za tym, co rozbija układ magdalenkowy, który uważam za wielką szkodę dla ojczyzny, no i powinienem jednak na LPR-owców głosować, licząc, że oni otrzeźwieją, że jak będą rządzić, no to po prostu, wiedząc że są niekompetentni, poślą po ekspertów [śmiech] [...] to byłaby realna fajna perspektywa dla UPR-u, żeby oprogramować ekonomicznie to rosnące środowisko że tak powiem rydzykantów, tego LPR-u, tych religiantów. [...] Socjalizm tamtego środowiska jest tak naprawdę tylko taką biernością, bezmyślnością, oni mają inną hierarchię wartości. Dla nas gospodarcze elementy są na górze, a dla nich - moralne, w związku z czym oni łatwo mogą zrezygnować z tak tylko mechanicznie powtarzanych jakichś niemądrych rzeczy na temat gospodarki, bo one tak naprawdę nie są dla nich ważne. "Dobra, powie, że jest inaczej, no, niech będzie. Grunt żeby tam Żydów nie było" - inne mają zupełnie hierarchie przywiązań tych swoich, i tu jest możliwość współpracy. [...] to środowisko jest reaktywne, oni będą na wszystko co powie Balcerowicz, albo Tusk, albo ktoś taki, będą reagować odwrotnie, na tej zasadzie. To jest prymitywne, trzeba mieć własne kryteria ocen, wróg, szatan, może czasem powiedzieć prawdę

Bardzo mi odpowiadają ich poglądy narodowe [...] Uważam, że połączenie Ligi Polskich Rodzin i UPR-u [...] poglądy narodowe Ligi Polskich Rodzin i program gospodarczy UPR-u - to by była partia idealna dosłownie, dla mnie przynajmniej. Z jednej strony cieszyć może, że Liga Polskich Rodzin zaczyna wspominać o zmniejszeniu podatków, o zmniejszeniu biurokracji - mam nadzieję, że nie jest to tylko gra wyborcza. Liga Polskich Rodzin do tego wydaje się jedyną partią poza-okrągłostołową, więc może by to była szansa na przełamanie tych układów, które powstały przy Okrągłym Stole. Do tego Unia Europejska to jest wspólny punkt naszego programu. [...] Uważam, że jedynym rozwiązaniem dla Polski jest liberalizm gospodarczy. Oni bardziej to upatrują tego w odmianie człowieka, że tutaj Kościół katolicki, zakaz aborcji i takie rzeczy. Z jednej strony się z tym zgadzam, ale jednak mimo wszystko uważam, że najważniejszy jest dobrobyt materialny ludzi, i wtedy będą chętniejsi, żeby zajmować się takimi rzeczami związanymi z moralnością, wiadomo że jak ktoś jest głodny, to nie będzie się zajmował sztuką. [...] Rozmawiałem z wieloma członkami Młodzieży Wszechpolskiej i wielu z nich ma bardzo dobre poglądy jeśli chodzi właśnie o gospodarkę, bardzo zbliżone do UPR-u, ja się naprawdę dziwię, co oni robią z Ligą Polskich Rodzin.

Liga Polskich Rodzin uważa się za przedstawiciela cywilizacji zachodniej, broni wartości na przykład chrześcijańskich, wartości rodziny, jest przeciw aborcji [...] Liga Polskich Rodzin nam jest bliska jeśli chodzi właśnie o poszanowanie tradycji, poszanowanie rodziny, jesteśmy przeciwnikami zabijania nienarodzonych - tak jak Liga Polskich Rodzin, jesteśmy za polską tradycją, za chrześcijaństwem, które jest gwarantem wolności, natomiast nie zgadzamy się zupełnie z socjalistycznymi pomysłami Ligi Polskich Rodzin na gospodarkę, ponieważ uważamy je za szkodliwe dla Polski, i dla Polaków przede wszystkim. [...] łączy nas oczywiście to, że byliśmy przeciwnikami Unii Europejskiej, wejścia, akcesji, anschlussu do Unii Europejskiej.

Ja bym postulowała jednak zbliżenie się z Ligą, pod jednym warunkiem: połączymy nasze poglądy obyczajowe w sensie... jak to tam powinno być z niektórymi takimi sprawami jak kara śmierci czy jakieś takie, natomiast zmienimy ich poglądy [śmiech] gospodarcze. Znaczy sam Giertych może wykazuje jakieś tam tendencje wolnorynkowe, a i owszem, i ma jakieś tam drobne zapędy socjalistyczne, natomiast reszta, to... to jest ewidentnie taka socjalistyczna partia. Ale myślę, że łatwiej jest zmienić jej poglądy gospodarcze, niż nauczyć chociażby Platformę konserwatyzmu. To będzie prostsze po prostu. [...] Generalnie młodzieżówka Ligi jest taka wolnorynkowa po prostu i ma takie sensowne poglądy, wie, co może być dobre dla kraju, a co nie. [...] W Lidze jest dużo osób, które mają naprawdę spaczone poglądy, to co robią, jest po prostu śmieszne. Natomiast w Młodzieży Wszechpolskiej jest dużo ludzi inteligentnych, myślących sensownie, którzy mają jakiś określony pogląd na świat, na to jak kształtować państwo, i się tam marnują. Bo te za przeproszeniem barany socjalistyczne ich gnębią.

Współpraca z Ligą Polskich Rodzin, opierająca się na zasadach partnerskich - jak to miało miejsce w czasie ostatniej kampanii referendalnej - jest wspominana pozytywnie.

Wtedy przed referendum to ta współpraca już była taka oficjalna, zadekretowana przez organy kierownicze obu partii, i była owocna i szczera, że tak powiem, czyli karty na stół, że tak powiem, wy możecie tyle, my znacznie mniej, ale występujemy jako jedno, także... Te wspomnienia są dobre z tamtych czasów.

Współpracowaliśmy, wzajemnie sobie pomagaliśmy. Może dlatego, że to była inicjatywa oddolna, dlatego nam ta współpraca wychodziła, dlatego, że łączyło nas wspólne przekonanie, że socjalistyczna Unia Europejska jest szkodliwa dla Polski, dla Polaków. Moim zdaniem ta współpraca układała się bardzo dobrze.


c. Platforma Obywatelska

Jak można było zauważyć w powyższych wypowiedziach, członkowie Unii Polityki Realnej jako bliskie sobie ugrupowanie wskazują również Platformę Obywatelską. Niektórzy moi rozmówcy mają kłopoty z jednoznacznym wskazaniem którejś z tych dwóch partii. O ile bowiem Liga Polskich Rodzin jest zbliżona do UPR pod względami światopoglądowymi, to Platforma jest zdecydowanie bliższa jeśli chodzi o kwestie gospodarcze.

Tutaj też mam ciężki wybór... Na temat tego, że jesteśmy konserwatywni i antyestablishmentowi, to najbliższa jest nam LPR. Z kolei na poglądy gospodarcze najbliżej jest nam do PO. Czyli to moim zdaniem są takie dwie partie, ciężko będzie jedną z nich wyróżnić.

To jest trudne pytanie, bo to... To właśnie ta unikalność tego środowiska wynika z połączenia dwóch elementów zazwyczaj występujących - przynajmniej na polskiej scenie politycznej, ale myślę, że na całej zachodniej - rozdzielnie. To znaczy no to jest ten konserwatyzm i liberalizm, czyli jesteśmy wolnorynkowi i wolnościowi w dziedzinie przede wszystkim ekonomii, ale jednak jest silny element konserwatyzmu powiedziałbym takiego socjalnego, społecznego. I to jest bardzo trudno... [...] gospodarczo musiałbym powiedzieć od razu, że zdecydowanie Platforma. [...] ale to są środowiska antykatolickie. I jest też ten problem, że jednak moim punktem wyjścia był powiedziałbym patriotyzm. A to są w moim przekonaniu środowiska antypolskie, one są utrzymywane za niemieckie pieniądze, z niemieckich fundacji [...] Tu mam olbrzymi problem. Moja jedna połówka jest po stronie tych środowisk LPR-owskich - ja wiem, że to są głąby, ale mają prawidłowo rozłożone te przywiązania takie, tradycja, rodzina, naród i tak dalej, przynajmniej szacunek dla Kościoła [...] jak widzę głosowanie dla LPR-u za podwyżkami podatków, no to bym głosował za Platformą. Z drugiej strony, wydaje mi się, że głównym problemem Polski w tej chwili jest brak niepodległości, no i powinienem wtedy głosować za tym, co rozbija układ magdalenkowy, który uważam za wielką szkodę dla ojczyzny, no i powinienem jednak na LPR-owców głosować [śmiech]

Moim zdaniem... Ja bym się skłaniał do Ligi Polskich Rodzin i Platformy. Jednakże ja Platformy nie lubię, ponieważ uważam, że to są ludzie którzy w zależności od koniunktury politycznej głoszą dane poglądy. [...] Z drugiej strony Liga Polskich Rodzin - bardzo mi odpowiadają ich poglądy narodowe, aczkolwiek mają tendencje do ręcznego sterowania gospodarką.

Czyli na przykład Liga Polskich Rodzin uważa się za przedstawiciela cywilizacji zachodniej, broni wartości na przykład chrześcijańskich, wartości rodziny, jest przeciw aborcji, ale pomysły na gospodarkę Ligi Polskich Rodzin są fatalne, to znaczy są skrajnie socjalistyczne, kolektywistyczne. [...] Z kolei Platforma Obywatelska - to są ludzie, którzy mają troszeczkę pojęcie jeśli chodzi o liberalizm gospodarczy, ale z drugiej strony prezentują tak zwany liberalizm moralny, poza tym to są ludzie, którzy już rządzili, skompromitowali się no i nie przekonują mnie, że oni nagle się teraz zmienią i będą dobrzy.

Niektórzy zauważają, iż PO wręcz "ściągnęła" niektóre postulaty głoszone od dawna przez UPR.

[...] na przykład chcą uprościć nieco system podatkowy. To jest na plus. [...] Zmniejszenie liczby posłów, owszem. Zniesienie immunitetu dla posłów w czynnościach niezwiązanych z wykonywaniem zawodu czy tam funkcji posła, też. To jest to, co my głosimy już od piętnastu lat, także to jest nic nowego. Podatek liniowy, to jest też nasz pomysł

W wypowiedziach widoczna jest jednak nieufność wobec PO, dodatkowo wzmocniona negatywnymi doświadczeniami ze wspólnego startu w wyborach w 2001 roku. Zarzuca się jej niestałość w poglądach, zachowania populistyczne i karierowiczostwo, niejasność programu, zbyt małą radykalność proponowanych zmian, brak patriotyzmu, a także zbytni liberalizm lub wręcz nihilizm jeśli chodzi o wartości. Negatywnie jest też oceniany stosunek Platformy do integracji z Unią Europejską.

To są farbowane lisy, turyści polityczni. Dzisiaj to, jut/ będzie dzisiaj w Platformie, był w AWS-ie, przedtem w SKL-u, w Unii Wolności, no w tej chwili mają taki program, no częściowo wynika z przekonania tych gremiów kierowniczych, a częściowo z tego, że takie jest zapotrzebowanie ludzi [...] Ale jak dojdą do władzy, to okaże się, że jakieś nadzwyczajne przeszkody staną na drodze realizacji tych postulatów. [...] ostatnio na stronie Platformy, kolega nas zainspirował żebyśmy to [program] poczytali, to jest taki bełkot, krótko mówiąc. [...] Z tym, co oni tam mają zapisane, nadal tam jest dosyć duża rola państwa. Służba zdrowia przede wszystkim, szkolnictwo, my to wszystko chcemy sprywatyzować, [...] My chcemy, [...] by rząd składał się z sześciu ministerstw. Tam nadal pozostają wszystkie, jakie są. Uważamy, że korzystny byłby system prezydencki. Oni nadal - gabinetowo-parlamentarny. [...] Następna różnica programowa: my chcemy znieść przymus ubezpieczeń, tam ten nadal pozostaje praktycznie nietknięty. [...] z tymi ludźmi nie ma o czym gadać, to jest partia władzy. Po prostu tam się liczy: "Chcę być posłem". A co tam dalej, co mam robić, nie to absolutnie/ po prostu: "chcę być posłem", z tego żyć, albo ci ludzie, którzy mają pieniądze, chcą zostać posłami, bo to otwiera zupełnie nowe możliwości załatwienia własnych interesów.

Oni robią wszystko, żeby nic się nie zmieniło, czyli proponują bardzo odważne pociągnięcia, które w sumie już są spóźnione, i których potem nie wprowadzą. Poza tym oni faktycznie programu nie mają. Niby jest tam pani Zyta Gilowska, ale oni/ tak oglądam ten/ staram się poznać ten program gospodarczy, a oni - parę hasełek, ale w sumie nie mają właściwego programu gospodarczego na aktualną sytuację trudną.

Chcą, żeby coś zmienić, a żeby pozostało tak samo, na przykład chcą niby obniżyć podatki, ale żeby wpływy były takie same, czyli podatki tak naprawdę się nie obniżą, tylko będzie pomieszane w stawkach. No i też dyspozycje etyczne czy moralne niektórych członków Platformy mogą budzić zwątpienie, na przykład pana Piskorskiego, czy innych, na przykład pani Śledzińskiej-Katarasińskiej, która raz wychwalała Stalina

Do Platformy Obywatelskiej prześlizgnęło się dużo osób z byłej nomenklatury partyjnej, sprzed upadku systemu komunistycznego. I właśnie PO jest tak zasilane przez parę osób z czołówki, a reszta no to są ludzie w większości kompletnie bez zasad. Poza tym my jesteśmy bardziej konserwatywni, jednak trzymamy się tych zasad [...] Poza tym jeszcze jest kwestia tego, czy oni wykonają to. Oni wydają się być partią, która kiedy dojdzie do władzy no to zrezygnuje z części swoich postulatów. [...] u nich jest trochę brak fachowców, przedstawili kompletnie kompromitującą ustawę o ochronie zdrowia, kiedy próbowali wnosić te poprawki, która by po prostu rozbijała... [...] część aspektów jest trochę bardziej populistyczna, dlatego zjednują sobie ludzi. [...] PO może nagiąć swój system, może włożyć do swojego programu jakieś elementy bardziej socjalistyczne, i mimo to cały czas jest partią, im to nie przeszkadza zbytnio.

Pan Donald w swoim biurze w Gdańsku miał jakiś obrazek zakonnicy z księdzem się całującej, i to jest ateusz, i to w tej chwili powiedzmy, że on jest na tyle sprytny, że się powściąga, ale to są środowiska antykatolickie. I jest też ten problem, że jednak moim punktem wyjścia był powiedziałbym patriotyzm. A to są w moim przekonaniu środowiska antypolskie, one są utrzymywane za niemieckie pieniądze, z niemieckich fundacji, ja bym się znowu czuł jakimś kurde agentem [...] ja bym głosował przeciwko prywatyzacji [śmiech], chociaż jestem za wolnym rynkiem. Ale środowisko Platformy mówiąc "prywatyzacja" ma na myśli sprzedaż mienia państwowego, a to nie jest proces rynkowy, po jednej stronie jest urzędnik, po drugiej stronie jest nabywca prywatny, to jest proces natury korupcyjnej [...] Dla nich nie ma znaczenia, komu sprzedają, a raczej mogę podejrzewać, że znaczenie ma, żeby to był kapitał zachodni, natomiast dla mnie ma znaczenie, żeby to był lokalny, nie tylko z pobudek patriotycznych, ale taktycznych takich, ekonomicznych, bo ten, kto tutaj mieszka, zajmuje innego rodzaju postawę w stosunku do tego majątku, którym zarządza

Ja Platformy nie lubię, ponieważ uważam, że to są ludzie, którzy w zależności od koniunktury politycznej głoszą dane poglądy. Teraz można zarobić na hasłach wolnorynkowych, oni o nich mówią, co im nie przeszkadza na przykład głosować razem z SLD w różnych sprawach. To są zwykli populiści, ja nie wierzę w ani jedno słowo, które oni powiedzą. Uważam że reformy, które oni obiecują, tam jakieś 3x15, 4xTak - 5% może tego wprowadzą i będzie tak jak jest.

Platforma Obywatelska jest nam może nie tyle bliska, ale ona ma najzdrowszy pogląd na gospodarkę, to znaczy niskie podatki, w miarę proste przepisy podatkowe są bliskie Platformie Obywatelskiej. Czyli to. Z kolei chęć przystąpienia do Unii Europejskiej, chęć też zarządzania cudzymi pieniędzmi, bycie partią establishmentową, no to nas odsuwa od Platformy Obywatelskiej.

Platforma jest moim zdaniem partią może wolnorynkową, podaje się jako partia liberalna, niby. Ale ich niektóre decyzje pozostawiają wiele do życzenia, ja bym to tak nazwała, wcale nie są takie liberalne, a poza tym... nie mają więcej poglądów, więc zmieniają wszystko jak chorągiewki. [...] Ja uważam, że Platforma też jest takim, powiedziałabym, wrogiem właściwie UPR-u. Generalnie ta partia podaje się jako partia liberalna, niby z jakimiś zasadami, tak naprawdę ja nie wiem, czy ona jakiekolwiek zasady ma, bo to, co oni robią, jak zmieniali stołki, świadczy tylko o tym, że zmieniają zdanie tak jak wiatr zawieje, i od tego, czy wejdą do parlamentu, no to zależy, jakie mają poglądy. Jeżeli to jest modne, no to i owszem, teraz będzie to modne, a jeżeli nie, no to zmienimy pogląd i tam zrobimy coś innego. I tutaj niby dużo osób postuluje jakieś połączenie się UPR-u właśnie z Platformą, a uważam, że wtedy to UPR po prostu straci, bo to jest partia liberalna, to owszem, pociąga, ale oprócz tego jest jeszcze ten element konserwatywny, dosyć dużo osób przywiązuje do tego wagę moim zdaniem, wbrew pozorom. [...] No niby Platforma Obywatelska jest partią nową, ale nie ukrywajmy - trzy czwarte tego społeczeństwa wie, że się wywodzi jakoś tam z Unii Wolności, z jakichś takich odłamów postsolidarnościowych jakichś takich, ludzi, którzy swoje pięć minut mieli już nieraz i się kompromitowali non stop [...] Ja nie wiem co to jest za partia, to jest dla mnie partia, która... ja nie wiem, co ona ma sobą reprezentować właściwie, jakie wartości, jakie poglądy, bo tak naprawdę to ja nie wiem, co oni proponują. Raz mówią tak, raz tak, i tak właściwie to nie wiem, o co im chodzi. [...] [Jakbyś opisała typowego członka PO? -pyt.as.] Totalnego bezideowca. Człowieka, który nie ma żadnych zasad i zrobi wszystko dla kariery. Powie wszystko, zrobi wszystko, i nie ma przy tym żadnych skrupułów.

Pani Zyta Gilowska jest bardzo fajną i mądrą kobietą i profesorem ekonomii, zna szczegóły ekonomiczne oczywiście, ale ekonomia to nie wszystko.

Platforma jest też odbierana jako ugrupowanie zagrażające UPR-owi, ponieważ obie partie odwołują się do tego samego elektoratu. Przypominane są również przypadki "przeciągania" członków Unii do Platformy, m.in. posła Samborskiego.108

Platforma nas postrzega jako konkurenta do tej samej niszy elektoratu. Po prostu noże, krew, śmierć i w ogóle nie ma dyskusji, nie ma żadnych szans [współpracy] [...] Oni mogą okazywać sympatię członkom UPR-u po prostu żeby ich indywidualnie wyciągać, tylko coś takiego. Ewentualnie taki układ, jak w tych wyborach [w 2001 r.], żeby go zlikwidować, tę konkurencję. [...] Mieliśmy kiedyś wiceprezydenta w Gdańsku, Prusia, bardzo fajny facet, ale go wciągnęło, poszedł jednak do Platformy, no i tam zniknął właśnie, to jest dowód na to, że Platforma jest raczej wrogiem, wchłonie, potem już mnie nie ma.

Uważam, że na rękę Platformie jest, żeby UPR nie istniał. Ponieważ jakby nie patrzeć, te 2-3% elektoratu możemy zabrać Platformie, tych właśnie ludzi liberalnych gospodarczo. I dla nich te 2-3% to może decydować w tej chwili o tym, czy oni będą samodzielnie rządzili, czy nie, to nie wiadomo jak będzie. To mi się wydaje, że na ich rękę by było, żeby UPR w ogóle nie istniał. Dlatego ja uważam, że oni do tego dążą. Ja bym nie życzył sobie żadnych układów z Platformą Obywatelską, gdyby to ode mnie zależało.


d. Prawo i Sprawiedliwość

Wśród partii bliskich Unii Polityki Realnej jest także wymieniany PiS, choć rzadziej niż LPR i PO. W tej partii doceniana jest idea silnego państwa i surowego prawa. Krytykowane natomiast jest - podobnie jak w przypadku LPR - socjalizujące podejście do kwestii gospodarczych. Wypomina się PiS-owi jego poparcie dla integracji z Unią Europejską, lecz z drugiej strony zauważa pewien eurosceptycyzm w tej partii.

Z PiS-em - kiedyś to myślałem, że PiS jest najbliższy bo i właśnie ten szacunek dla wartości, i dla prawa, i państwa, i właśnie chęć stworzenia państwa/ ustroju prezydenckiego... Teraz też są raczej sceptyczni wobec Unii Europejskiej. Ale te poglądy gospodarcze, które oni prezentują, to z lekka mnie odpychają od tej partii.

PiS jest zbyt socjalistyczny

W PiS-ie troszkę jest takich elementów, które mi się podobają, teraz program taki czytałem unijny PiS-u i mi się bardzo podobał, bardzo ładnie napisany, Ujazdowski - tam wyraźnie czuć jego rękę i ona mi się bardzo podobała, taki był niezgorszy. Nie podobało mi się, że krzyczeli "za", ale ten program mi się, w porównaniu z Platformą, nieskończenie lepszy. [...] A z kolei towarzysko, jak spotykam PiS-owców z Łodzi, to bym uciekał od nich jak najdalej.

Z kolei Prawo i Sprawiedliwość znowu: jest za zaostrzeniem prawa, jest za poszanowaniem prawa [...] oczywiście zbliża nas do nich ideowy antykomunizm, zbliża nas do nich poszanowanie prawa i próby uskutecznienia tego prawa; z kolei znowu pomysły na gospodarkę PiS-u są socjalistyczne, i to też jest znowu partia establishmentowa, też nawoływała Polaków do wejścia do Unii Europejskiej, którą my uważamy za szkodliwą.

Najbliższe wypowiedzi takie UPR-owskie to ma Prawo i Sprawiedliwość, oczywiście to ugrupowanie. [...] Dotyczące prawa, do powrotu kary śmierci, do rozliczenia wszystkich afer, aferzystów... Bo nikt nawet nie wie, ile zostało ukradzione miliardów dolarów [...] Chyba ekonomiczne różnice są, nie znam się, ale prawdopodobnie nie chcą radykalnie obniżyć podatków.

Niektórzy respondenci zwracali uwagę na to, że Unia Polityki Realnej łączy najlepsze rzeczy z trzech wyżej omówionych partii: LPR - konserwatyzm światopoglądowy, PO - liberalizm gospodarczy, PiS - poszanowanie prawa.

PiS ma przywiązanie do prawa, czy tam silnego państwa, Platforma mówi takie hasła wolnej gospodarki, czy LPR obrony suwerenności, no to my też to w sumie mamy, tylko my mamy to wszystko w jednym, a to są jakby trzy takie różne partie rozbite.

To jest wyjątkowa partia, to znaczy to jest partia, która łączy wszystkie rzeczy, które są mi drogie. [...] Czyli na przykład Liga Polskich Rodzin uważa się za przedstawiciela cywilizacji zachodniej, broni wartości na przykład chrześcijańskich, wartości rodziny, jest przeciw aborcji, [...] A z kolei Prawo i Sprawiedliwość znowu: jest za zaostrzeniem prawa, jest za poszanowaniem prawa, [...] Z kolei Platforma Obywatelska - to są ludzie, którzy mają troszeczkę pojęcie jeśli chodzi o liberalizm gospodarczy, [...] A UPR jest taką partią, która łączy trzy w jednym.



5. Oni: przeciwnicy

Własną tożsamość określamy nie tylko w kategoriach pozytywnych - "kim jesteśmy", ale również w negatywnych - "kim nie jesteśmy".109 Jakie partie są więc negatywnymi grupami odniesienia dla członków UPR? Od kogo stanowczo się odcinają, z kim nie chcą mieć nic wspólnego? Jakie cechy, jakie poglądy są postrzegane jednoznacznie negatywnie?

Moim respondentom zadawałam pytanie o partię najdalszą od UPR (wraz z prośbą o uzasadnienie), a także prosiłam o opisanie typowego członka takiej partii.110 Trzeba przyznać, że członkowie UPR na ogół dość niechętnie podejmowali zabieg stereotypizacji, zastrzegali, że nie znają tych ludzi, bądź też starali się odwołać do wiedzy wyniesionej z osobistych kontaktów.

Ja tych ludzi [z UP] nie znam... tylko sądzę po tym, co widzę w telewizji, bo na przykład tych ludzi z Samoobrony poznałem osobiście, no to mogę coś o nich powiedzieć. Krótko tam, parę razy ich widziałem, ale widziałem, rozmawiałem... A tych nie znam.

Poznałem dwóch ludzi z Samoobrony, z młodzieżówki, więc to nie będzie jakiś mój stereotyp [...] Z Unią Pracy nie miałem osobistych kontaktów, więc nie mogę powiedzieć tak dosłownie, tylko jakieś moje wyobrażenia.

Dziwne pytanie... Nie wiem, no ja ich nie znam... [...] Ale co jest pośrodku, i co jest typowe... Moim zdaniem to jest bardzo upraszczające pytanie.

Nie miałem styczności z PPS-em, ciężko mi jest mówić o ludziach, których znam tylko z programu, jaki oni mają

Niemniej jednak na podstawie uzyskanych odpowiedzi można odtworzyć pewien obraz "negatywnych partii odniesienia" i ich członków.


a. Największy wróg: socjalizm

Już w trakcie analizy cech partii określanych przez członków UPR jako bliskie, można było zauważyć niechęć do poglądów socjalistycznych. Wskazując na tę cechę "prawicowych" ugrupowań, niektórzy moi respondenci stwierdzali wręcz, że wszystkie partie są dalekie od UPR.111 Właśnie socjalizm i postawa roszczeniowa są wymieniane jako cechy najbardziej rażące u innych partii.

Populiści w sumie są najdalej od nas. Populiści, czyli komuniści w sumie, no bo oni bardzo psują, psują już nawet nie gospodarkę, bo ją można naprawić, tylko gorzej, psują człowieka. I to jest najgroźniejsze, bo gospodarkę można popsuć i można ją szybko naprawić. Ale psują po prostu człowieka. To jest najgroźniejsze dla Polski, że oni psują człowieka, psują ludzi. Dlatego 85% chce, żeby się nimi opiekować. I to jest najbardziej niebezpieczne. Czyli populiści co psują człowieka.

Najdalsza? No prawie wszystkie. Prawie wszystkie, no oczywiście SLD, ta nowa partyjka ich tam, Unia Pracy, Polska Partia Socjalistyczna Ikonowicza, to już zupełnie fiksum dyrdum, prawda. A poza tym - każda partia, która głosi tak zwane programy socjalne.

[...] socjalizm jest najbardziej niewydolnym systemem, jaki stworzyli ludzie, i my idziemy w kierunku niewydolności [...] Dla UPR-u socjalizm jest największym złem.

Moim zdaniem to będzie z jednej strony na pewno jakaś lewica, generalnie, szeroko pojęta, te wszystkie SdPl-e, SLD i Unie Pracy. Mają po prostu socjalistyczne poglądy, co tu dużo ukrywać, no. Ich pomysły na gospodarkę po prostu czasami zatrważają wszystkich ludzi, nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać wtedy.


b. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Socjaldemokracja Polska

SLD jest najczęściej wymienianą partią z przeciwnego bieguna politycznego. Członkowie UPR w zasadzie nie rozgraniczają SLD i nowej partii - SdPl. Partia Borowskiego - jeśli w ogóle wspominana - jest wymieniana jednym ciągiem z SLD. Poza lewicowością wyrażającą się w socjalizmie gospodarczym i liberalizmie światopoglądowym, Sojuszowi jest zarzucany cynizm, dwulicowość i dążenie do własnego zysku. UPR-owcy czują też odrazę do komunistycznego rodowodu obu tych partii.

Na pewno SLD jest bardzo daleko. Na pewno SdPl jest bardzo daleko. Praktycznie wszystkie partie są... Najdalej no to chyba mi się wydaje, że partie postkomunistyczne. Ze względu raz, że na postkomunizm, dwa, że na poglądy, oni mają poglądy socjalistyczne jeśli chodzi o gospodarkę, to są partie układowe, partie establishmentu, partie cwaniactwa, partie rozwoju urzędnictwa, przerostu biurokracji, zagospodarowywania cudzych pieniędzy, zabierania cudzych pieniędzy, no i jeszcze na dodatek są moralnie lewicowi, czyli promują aborcję, promują permisywizm moralny, czyli w każdej dziedzinie są nam obcy.

A przeciwny biegun jeżeli chodzi o sam poziom tej partii, o poziom tych ludzi, o kulturę, te wartości - na przeciwnym biegunie chyba będzie SLD. [...] SLD się nie trzyma żadnych zasad [...] idzie po prostu na zysk

SLD też jest gangiem, no co tu dużo gadać, bo to jest zbiorowisko ludzi uwikłanych w różne nieczyste interesy, nie wszyscy, ale chodzi mi o tych, którzy tam mają coś do powiedzenia i którzy nadają oblicze tej partii. [...] w SLD to już jest czysta władza, i stanowiska, i korzyść. Tam ideologii już nie ma żadnej.

Na pierwszy rzut oka by się wydawało, że partie socjalistyczne [są najdalsze], czyli tam Millera czy teraz Borowskiego. To są partie ludzi bardzo sprytnych i cwanych.

Sojuszowi wypominane są też afery:

To są bogatsi baronowie, czy barany, czy jak ich nie zwać, nie zarobili tych pieniążków własną pracą [...] tylko na przykład tak jak Pęczak w przypadku po prostu kradzieży środków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Takich przykładów Pęczaków to było na pęczki dużo i jeszcze będzie dużo oczywiście. Zawładnęli majątkiem narodowym

Dostrzegany jest jednak pewien racjonalizm myślenia członków SLD, co sprzyja pewnym liberalnym tendencjom w tej partii.

[SLD] jako partia takiego własnego interesu często odchodzi od swoich lewicowych poglądów, przez co jest bardziej liberalna, i przez to należy ją cenić, że już tam nie wprowadza jakichś 50%-owych podatków i zasiłków dla każdego, nawet jakieś próby reformy budżetu były podjęte.

Jeśli chodzi o gospodarkę, to to gdyby tak dłużej pogadać, to wiele byśmy się nie różnili. Oni by chętnie te rzeczy wprowadzili, po to, by można było większą kwotą gospodarować, prawda?

Bo gdyby zostało to wprowadzone, to większe pieniądze byłyby do rozdysponowania prawdopodobnie.

[W porównaniu z Samoobroną] oni są bardziej subtelni, że tak powiem. [...] SLD to są partnerzy polityczni, z nimi można rozmawiać.

Kim jest typowy członek SLD? A co za tym idzie: z kim ja, członek UPR, nie chcę się utożsamiać?

[...] w SLD to już jest czysta władza, i stanowiska, i korzyść. Tam ideologii już nie ma żadnej. SLD-owiec - jemu to tam rybka. On tam chce mieć stanowisko dyrektora powiedzmy w Urzędzie Wojewódzkim... A czy SLD będzie takie, siakie, jemu jest wszystko jedno.

To jest człowiek o dwóch twarzach. Bardzo sympatyczny w życiu osobistym, takim potocznym, towarzyskim, a zupełnie inny wśród swoich. Tacy są ludzie lewicy. [...] Czyli niewarci ani rozmów, ani przyjaźni. Wyrachowani. Interesowni, cwani, przebiegli. [...] Oni chcą sprawować władzę i to im wychodzi. Potrafią przekonać ludzi, oszukać ludzi. Natomiast wcale im nie chodzi o to, żeby poprawić ten los, bo nie potrafią. Natomiast w sprawach właśnie demagogii czy populizmu, czy tych technik przeróżnych, technik społecznych, to w tym są mistrzami. [...] To są ludzie w sumie no powiedziałbym bardzo szkodliwi, bo są skuteczni w niszczeniu państwa.

Mnie się wydaje, że typowy członek SLD to jest albo ktoś, kto był dawniej w PZPR-ze, albo jego rodzina była w PZPR-ze, tak jak Marek Borowski na przykład, którego rodzina to są jeszcze komuniści z przedwojennej Komunistycznej Partii Polski. Trzeba pamiętać o tym, że Komunistyczna Partia Polski przed wojną jasno wypowiadała się przeciwko niepodległości Polski, czyli to byli generalnie rzecz biorąc, w rozumieniu prawa, to byli zdrajcy. No i to są tacy ludzie, to są potomkowie ludzi sowieckich w mentalności. Czyli dorwać się do stanowiska, nakraść, rządzić, wejść w układy, ustawić układy, rządzić innymi, popierać swoich, swojaków, w zależności od kariery, no i nie dać ludziom wolności, traktować ich jako pariasów do roboty, a my będziemy rządzić, my będziemy na świeczniku.


c. Unia Pracy i Polska Partia Socjalistyczna

Te dwie lewicowe partie różnią się od wcześniej omawianych SLD i SdPl ze względu na idealistyczne podejście do polityki. To jest cecha, która - według niektórych respondentów - w pewnym sensie upodabnia je do UPR. Natomiast skrajnie socjalistyczne poglądy gospodarcze i liberalizm światopoglądowy tych ugrupowań czyni z nich partie wręcz przeciwstawne do UPR.

Unia Pracy [...] Przede wszystkim [różni nas] program. I gospodarczy, Unia Pracy właśnie stawia na interwencję państwa w gospodarkę, tam pomoc dla najuboższych, właśnie redystrybucję, wysokie podatki - to uważamy za szkodliwe dla społeczeństwa, państwa i człowieka, a po drugie - też w sferze takiej moralności, też jest za aborcją, eutanazją i związkami homoseksualnymi, to jest sprzeczne z naszymi wartościami.

Unia Pracy chyba. Chociaż - z jednej strony Unia Pracy, Unia Pracy jest na przeciwnym kompletnie biegunie ideowo... Tyle że w Unii Pracy jest trochę ideowców, i dlatego ona jest też partią ideową, i też nie wiem czy można to tak/ To jest na pewno na przeciwnym biegunie ideowym. [...] Socjalizm gospodarczy, Unia Pracy jest przeciwko naszemu kapitalizmowi, i kompletnie liberalne poglądy na sprawy: aborcja, eutanazja... i przeciwko naszym konserwatywnym poglądom.

Unia Pracy też [pod względami gospodarczymi], i jeszcze do tego dochodzą aspekty kulturowe, obyczajowe, no tak w skrócie mówię o Unii Pracy, czyli aborcja, związki homoseksualne, które powinny być traktowane tak jak małżeństwo

Unia Pracy, PPS [śmiech], gdzieś tam. [Co odróżnia UPR od tych partii? -pyt. as] Wszystko [śmiech]. Łatwiej powiedzieć "wszystko oprócz" i spróbować znaleźć cechy wspólne... [...] Unia Pracy pod tym względem to jest taka skrajna, bo tu i stosunek do zagadnień ekonomicznych jest odwrotny, my obniżyć podatki, a oni - podwyższyć, [...] wszystko jest na odwrót, my uważamy, że generalnie prawo powinno raczej iść za obyczajem, [...] Natomiast tamto środowisko ma to podejście takie postmarksistyczne [...] to znaczy że oni chcą urabiać społeczeństwo, że nieważne, na pewno to jest ciemny motłoch, on nie wie co chce, nie wie co chcieć, i trzeba go przerabiać, edukować, od żłobka najlepiej, chipy wszczepiać w głowę żeby robili to co należy, to co Jaruga uważa, że jest właściwe. Tu w ogóle jest inna jakby wizja społeczeństwa, człowieczeństwa powiedziałbym nawet. Tego co jest, co nie jest wolnością, co powinno, nie powinno być domeną wolności.

Polska Partia Socjalistyczna, chyba to jest najbardziej lewicowa z partii, jakie w ogóle istnieją w Polsce. [...] Tutaj [w UPR-ze] liberalizm gospodarczy, z drugiej strony - gospodarka ręcznie sterowana. Tutaj konserwatyzm jeżeli chodzi o światopogląd, a u nich kompletny liberalizm jeżeli chodzi o społeczeństwo. No to są dwie przeciwstawne sobie partie, chyba nie ma ani jednego punktu wspólnego, takiego znaczącego.

Interesujące było spostrzeżenie jednego z moich rozmówców dotyczące porównania struktury PPS i UPR.

[...] być może na przykład struktura taka sekciarsko-wodzowska, którą Janusz potrafi Korwin tutaj próbuje narzucić temu środowisku, [...] to myślę że na przykład to podobnie wygląda w PPS-ie [śmiech], w jakiejś takiej partyjce, że ona jest tam wodzowska i tam jakiś Ikonowicz

A kim jest typowy członek takiej partii?

To jest jakiś lewak, niezrealizowana feministka... [...] To są dla mnie tacy/ nie wiem czy by ich nie można nazwać takimi kryptokomunistami. Którzy tęsknią za tym komunizmem, mimo wszystko. Mimo że części z nich się powodzi dobrze, prawda, bo są polokowani po różnych urzędach, ale za tym komunizmem jednak tęsknią. [...] w Unii Pracy ideologia jakąś tam rolę odgrywa, także Korwin chyba właśnie mówił, że on bardziej ceni lewaka z Unii Pracy niż typowego SLD-owca, bo ten z Unii Pracy to on rzeczywiście tak uważa, że tak by było dobrze, jakby świat był urządzony.

Typowy przedstawiciel Unii Pracy no to... Działacz polityczny, zaangażowany w politykę, który gdzieś tam się naczytał takich poglądów socjalistycznych. [...] Nie wiem, czym by się różnił przedstawiciel Unii Pracy od jakiegoś tam przedstawiciela SLD, nie wiem, może bardziej ideowy, nie poszedł do SLD, tylko do Unii Pracy.

Poczciwy dureń. Bo ci, których znałem, to byli bardzo mili i ciepli ludzie, ja bym się chętnie z nimi przyjaźnił. I w dodatku ideowi, w tym sensie do nas podobni, [...] tam występował taki element rzeczywiście szczerości ideowej. Był taki moment, że uważałem, że Unia Pracy to jest jedyna oprócz UPR-u partia w Polsce taka właśnie ideologiczna, tylko że wszystko ma odwrotnie [śmiech]. [...] To jest poczciwy dureń, idiota o złotym sercu, o tak bym powiedział. Ale miałbym skłonność do wykluczenia z tej kategorii przywódców, którzy tam - jak na Jarugę patrzę, to ja tam widzę ewidentnie pieniądze z Zachodu idące, przez jakieś fundacje, to jest na pewno. Na pewno feministki są kobietami przede wszystkim dotkniętymi jakoś psychiatrycznie, to bardzo wyraźnie widać, i tam jest coś odwrotnego, tam jest resentyment ewidentny jakiś tej pani. Nieznalska z tym swoim krzyżykiem - no to ewidentnie widać, że coś jest nie tak z facetami u niej

Wydaje mi się... Młody człowiek, który zachłyśnięty jest hasłami, że wszyscy jesteśmy równi, że wszystkie dzieci nasze są, no... Tak mi się wydaje.

Przepraszam za wyrażenie, ale idiota, który myśli, że wszyscy mogą mieć po równo. I że każdy człowiek jest równy.


d. Inni przeciwnicy

Inne partie wymieniane są już sporadycznie. Jedną z nich jest Samoobrona:

Samoobrona też, na pewno Samoobrona [...] przez to podejście do gospodarki, które mówi: dać każdemu zasiłek po 900 złotych, wziąć państwowe pieniądze na wybudowanie fabryk, rozdać wszystkim, dać wszystkim - to jest kompletnie sprzeczne z naszymi poglądami.

Przede wszystkim [różnimy się poglądami] gospodarczymi. To są socjaliści narodowi, prawda? Chcemy dobrze dla przedsiębiorcy polskiego - ale to są typowo socjalistyczne kolektywistyczne interwenionistyczne pomysły, prawda [...] To jest gang, to jest cham/ po prostu ich nie można brać poważnie, no to... To jest gang, który po prostu... ma szyld partii politycznej, no. [...] Ich nie można traktować poważnie jak partnerów politycznych. O, może tak bym to powiedział. Bo SLD to są partnerzy polityczni, z nimi można rozmawiać, ale nie z tym zbiorowiskiem przypadkowych ludzi. Część z nich to w ogóle nie wiem po co jest w tej partii, bo w SLD każdy wie, po co jest, ale tam, to...

Niektórzy wskazują Unię Wolności:

Na pewno daleko jest też Unia Wolności, dlatego, że to jest partia, która stroi się w piórka liberalnej partii, przy czym liberalizm tylko dotyczy spraw moralnych, natomiast gospodarczo też to są socjaliści, też namawiali do socjalistycznej Unii Europejskiej, też są moralnie permisywistami, to znaczy przyzwolenie na różne rzeczy, z którymi my się totalnie nie zgadzamy. Na pewno Unia Wolności.

Unia Wolności też się nie trzyma kompletnie żadnych zasad i SLD się nie trzyma żadnych zasad. Tylko że SLD idzie po prostu na zysk, a Unia Wolności ma jakieś głębsze plany.

Pojedyncze osoby wskazały PSL, Zielonych oraz APP "Racja".

[PSL] to jest związek zawodowy prezesów kółek rolniczych i tam tych jeszcze innych, bo tego nie można nazwać partią polityczną [...] związek zawodowy w tym najgorszym wydaniu dla nas. Ale z kolei są nam bliscy w kwestiach obyczajowych, kulturowych

Zieloni 2004. [...] To zwłaszcza przez moralność, ideologię, to właśnie promocja feminizmu, aborcji, czy związków homoseksualnych, taka w ogóle odraza do idei narodowych

Antyklerykalna Partia Postępu "Racja"... [...] Ta partia jest taka dziwna, bo to jest tak, jakby założyć... nie wiem, Partia Przyjaciół Świnek Morskich, albo coś takiego. [...] nienawiść do Kościoła jest wpisana w program tej partii [...] To jest podżeganie do nienawiści



6. Byliśmy, jesteśmy... Będziemy?

Unia Polityki Realnej to jedna z najstarszych polskich partii politycznych.112 Istnieje nieprzerwanie od 14 lat, choć już od 11 lat nie może się poszczycić reprezentacją parlamentarną,113 nie ma możliwości bezpośredniego wpływu na polską politykę i realizacji własnego programu na szczeblu krajowym. Mimo chwilowych koalicji zawieranych z innymi ugrupowaniami na użytek niektórych wyborów, UPR zachowuje jednak swoją odrębność i w ostatnim czasie startowała samodzielnie.

Jak taką sytuację oceniają członkowie partii? Czy dostrzegają jakieś korzyści z funkcjonowania partii w obecnej formie? Jak oceniają dotychczasowe sojusze? Czy uważają, że UPR powinna pozostać samodzielną partią, czy też raczej należałoby zmienić jej formułę? A co najważniejsze: dlaczego uważają swoją partię za potrzebną na polskiej scenie politycznej - mimo słabych wyników wyborczych?


a. Trwałość partii i jej programu

Trwałość Unii Polityki Realnej i niezmienność jej programu jest uznawana przez członków za pozytywny wyróżnik tej partii na polskiej scenie politycznej. Stałość głoszonych poglądów jest dowodem wiarygodności partii i braku koniunkturalizmu.

Zalety [UPR] - przede wszystkim program, [...] który w zasadzie się nie zmienia od momentu powstania samej partii. My mówimy to samo od 15 lat na dobrą sprawę. [...] To jest największa zaleta, program, który po prostu został w pewnym momencie sformułowany, i ten program się nie zmienia. Bo sytuacja po prostu jest taka, że program się zmienić nie może, stoimy cały czas przed tymi samymi wyzwaniami.

Unia Polityki Realnej się wydaje partią bardziej wiarygodną, przynajmniej w moim mniemaniu, z tego względu, że niezmiennie trwa przy swoich poglądach.

UPR nie zmienia poglądów od praktycznie 89 roku, czyli od 15 lat, mówi dokładnie to samo, i mówi jak wróżka, jak Kasandra, wszystko co przewidujemy, się zgadza, i się sprawdza.

Ta partia ma poglądy takie same od paru lat, no, od kilkunastu, odkąd powstała. Tu się nie zmieniają te poglądy tak że teraz jest moda na to, spoko, to będziemy mówić o tym, nie? Teraz jest moda na to, no to trochę zmienimy nasz program i będziemy już pod to podchodzić, nie? [ ...] Zaleta - to jest chyba te właśnie poglądy stałe, nie zmienia się jak chorągiewka na wietrze. Cały czas wiesz, co w tej partii się dzieje w sensie programowym, nie zaskoczy cię coś, że nagle wstajesz rano i się okazuje, że jesteś w partii, która ma nagle inne poglądy. To jest chyba największa zaleta.

Osiągnięciem [UPR] może być to, że ona trwa. Ponieważ takiego jakiegoś przełomu nie było, ale trzymanie się idei, to jest jak na mój gust osiągnięcie.

[UPR] nie zmienia w ogóle swojego programu, ten program jest stały, niezmienny, i UPR się nie zeszmacił nigdy. [...] nic nie zmieniamy, w kółko mówimy to samo od 14 lat, program jest gotowy, taki sam

Uważam, że inne partie praktycznie nie mają programu, to jest taki zbiór że tak powiem zasad wypisywanych na potrzeby aktualnych wyborów. [...] Partie jeśli nawet istnieją dłużej niż od wyborów do wyborów, to ich program jest pisany na kolanie właśnie pod bieżące wybory no... Z sondaży wyjdzie, że ludzie nie czują się bezpiecznie na ulicach, no to mamy Prawo i Sprawiedliwość i jest bezpiecznie. Okaże się za cztery lata, że są wybory i jakiś inny temat jest nośny, to program się klici właśnie pod te wybory. My mamy stały program, tylko wskaźniki się mogą zmieniać, prawda, nie 5 a 10% i tak dalej.

Znaczy program ten taki konkretny zapisany to właśnie jest trochę przestarzały, bo on był stworzony na początku lat 90., wtedy była trochę inna sytuacja, i uważam, że to powinno się trochę go przekształcić, ale jako taki model docelowy to jest dobry.


b. Misja: propagowanie idei

Unii Polityki Realnej nie dane było realizować swojego programu w skali ogólnopolskiej. Jednak działacze zwracają uwagę na zasługi Unii w promocji liberalnych idei. Hasła UPR głoszone od kilkunastu lat znajdują obecnie coraz większe poparcie, są wykorzystywane przez inne partie - jak na przykład podatek liniowy czy armia zawodowa. W sytuacji niskiego poparcia społecznego dla partii i nikłych szans na dojście do władzy, właśnie praca u podstaw, propagowanie poglądów wolnorynkowch i określonych rozwiązań jest główną drogą osiągnięcia celu, jakim jest wdrożenie - przynajmniej częściowe - własnego programu. Podkreślana jest rola "Najwyższego czasu" w tym procesie.

Nasz program teraz jest wykorzystywany przez te różne partie, jednak zaszczepiliśmy trochę ludziom ten wolny rynek, trochę zaszczepiliśmy wiedzy na temat kary śmierci, na temat jej uzasadnień...

Sukcesem jest promocja tej idei, kształcenie tych środowisk, tych elit - może to kiedyś zaprocentuje, właśnie ta świadomość tych ludzi.

Na początku ludzie się śmiali, a to z armii zawodowej, bonu oświatowego - teraz te rzeczy wracają: armia zawodowa właśnie, bon oświatowy. Mnie się wydaje, że to jest zasługa właśnie UPR-u, że ludzie zaczynają/ szczególnie politycy innych partii dostrzegają sensowność programu UPR-u. Jak by nie patrzeć, jest to dobre, no chociażby dla Polski, jeżeli nam się nie udaje, niech wprowadzi to ktoś inny. [...] Po pewnym czasie społeczeństwo, politycy, może dojrzeją do niektórych rozwiązań proponowanych przez UPR, dzięki temu będą mogli skorzystać z gotowych rozwiązań. Będzie troszeczkę może takim drogowskazem, w którą stronę mamy iść. Sami byśmy nie mieli żadnego bezpośredniego wpływu na to co się dzieje, ale pośredni... Podobno wielu polityków czyta namiętnie "Najwyższy czas", z wieloma rzeczami się zgadzają, więc może właśnie tędy droga, że nie bezpośrednio się pchać do polityki wielkiej, ale oddziaływać na polityków.

Mnie się wydaje, że na pewno UPR buduje świadomość Polaków, to znaczy Polacy zaczęli, po części dzięki UPR-owi, wiedzieć o tym, że płacą podatki. Ponieważ podatki są u nas tak skonstruowane, że ludzie nawet nie mają poczucia tego, że płacą. Ponieważ otrzymują pieniądze już netto. [...] Zaczęliśmy uświadamiać ludziom, że mają prawo do wolności, maja prawo do tego żeby między innymi właśnie decydowali o tym sami, czego uczone są ich dzieci, o tym że najlepszą rzeczą, jaka może być dla przedsiębiorcy to jest właśnie wolność gospodarcza, proste przepisy. Mi się wydaje, że w jakimś sensie to uświadamiamy ludziom. Środowiska związane z UPR-em drukują gazetę, która jest czytana. No i to są chyba te osiągnięcia, drukujemy książki, mamy strony internetowe, to jest taka mrówcza praca od dołu.

Dopiero teraz, gdzieś tam ostatnio/ ostatnie dwa lata zaczynają przedstawiciele innych partii po prostu bezczelnie kraść całe fragmenty naszego programu, przedstawiać jako swoje, chociaż jeszcze na przykład lat temu sześć czy siedem oni się z tego naśmiewali pokazując nas palcami, że my jesteśmy Unia Polityki Nie-Realnej. A teraz głoszą te same hasła, dokładnie te same, tylko jako swoje. [...] Minie się wydaje, że najważniejsze to jest to, że się przez te piętnaście lat powolutku, powolutku, sączy się w umysły ludzi pewna idea, ona się sączy bardzo powoli.

Ktoś kiedyś powiedział, że UPR wyprzedza rzeczywistość o 20, 30 lat. I tak chyba jest. Bo jak UPR zaczął mówić 15 lat temu o armii zawodowej, czy o podatku liniowym, czy właśnie o uchwalaniu budżetu bez deficytu, to wtedy się wszyscy śmiali, to były herezje. A w tej chwili pomału pomału zaczynają już niektórzy politycy, nawet z lewa, mówić. Czyli mamy już 15 lat, do tych 20 lat jeszcze 5 lat - czyli to się zaczyna sprawdzać, że UPR wyprzedza rzeczywistość, dlatego często był wyśmiewany, utopia, ach, co za bzdury. [...] Już o armii zawodowej już komuniści zaczynają powoli mówić, o podatku liniowym już, ha ha ha, już Platforma, już Miller i inni zaczynają mówić, i pomału pomału te pomysły UPR-u przejmują inni, nie mówiąc o tym, że to był pomysł UPR-u i kiedy [...] Jesteśmy faktycznie na pewno ośrodkiem opiniotwórczym, z nami się liczą, bo w różnych debatach ja widzę, że jednak liczą się z naszym zdaniem [...] Pomału to co głoszono kiedyś, było herezją, teraz zaczyna już się o tym mówić i będzie być może rzeczywistością kiedyś, z tym, że wiadomo, że inni to przypiszą sobie - niech przypisują, ale niech to robią.

[...] jak rozdawaliśmy 200 tysięcy ulotek w 97 roku po mieście, to byliśmy jedyną partią, która rozdawała ulotki tekstowe, zawierające jakąś argumentację, nie uśmiechy, nie wyszczerzone zęby... Znaczy i tak wiedziałem, że przegramy te wybory, a skoro ulotkę kładliśmy do domu, to niech zostanie coś trwalszego. I to jest plusem, taki ferment ideowy. [...] Wprowadziliśmy na przykład do debaty publicznej kwestię podatku liniowego [...] I myślę, że takich spraw jest troszkę więcej. Dudnienie UPR-u na przykład o karze śmierci od kilku lat... [...] Uczą się od nas, wbrew pozorom. [...] argumenty na przykład w kwestiach antyunijnych, czasami się widzi, że w dyskusje publiczne wchodzą [...] wprowadzenie do debaty publicznej jakichś tematów, jakichś wątków, jakichś rozwiązań - to się udaje

Właśnie propagowanie idei jest głównym powodem, dla których Unia Polityki Realnej jest - według członków tej partii - potrzebna na polskiej scenie politycznej.

Ja uważam, że tak. Nawet, jak to mój tata mówił, nawet jak mały pies szczeka, to już gospodarz wie, że ktoś się zbliża do domu. Także ja sądzę, że jesteśmy jak najbardziej potrzebni. [...] Jak my byśmy zniknęli, to o wielu sprawach ludzie przestaliby w ogóle mówić. Tak to mamy szansę zrobić pikietę. Kto mówi o likwidacji ZUS-u. Czy o zniesieniu przymusu ubezpieczeń. O tym, że podatków ma być dwa, góra trzy, i wszystko. Żeby nie opodatkowywać firm. To w ogóle te postulaty by zniknęły z powierzchni ziemi.

Ja myślę, że tak, chociażby jako pewien taki głos rozsądku.

Z pewnością. Tak jak mówiłem, śmiali się kiedyś z armii zawodowej, bonów oświatowych, teraz to może wejdzie w życie.

Może po prostu trzeba trwać z boku, tą iskierkę poglądów nieść, a kiedyś w sprzyjających czasach może się uda zrobić

Nie znaczy to oczywiście, że działacze rezygnują z ubiegania się o władzę i dążenia do bezpośredniego wpływu na politykę.

[UPR] Potrzebna jest, na pewno. Po pierwsze jako właśnie nosiciel poglądów, po drugie, jakby się dostała do Sejmu, to może by jednak tą politykę jakoś odchyliła, może nie zmieniłaby tak radykalnie, ale jakby może by to zmieniło swój bieg. Zawsze się wybiera centrum, ale te ekstrema, zależy gdzie są, to jakby to ukierunkowują, może wtedy byłoby trudniej jakieś etatystyczne ustawy ustalać, łatwiej byłoby podatki obniżać. Też może jak w Sejmie byśmy byli, to by może poglądy zmieniali... Ale to właśnie potrzebne jest, żeby się do tego Sejmu dostać.

[UPR] Jest potrzebna, bo nie ma innej partii, która może cokolwiek zrobić. Jeżeli już wejdziemy do Sejmu, no to możemy wiele zdziałać. A tak, gdyby jej nie było, no to... ja nie mam zielonego pojęcia, co można by zrobić. To jest po prostu jedyna szansa praktycznie dla Polski.

Ja uważam, że [UPR] jest niezbędna, ponieważ gdyby program UPR-u wszedł w życie, wszystkim nam byłoby lepiej, wszystkim nam żyłoby się lepiej. Bezrobocie by zostało zlikwidowane, awans cywilizacyjny Polski byłby niewyobrażalny, moglibyśmy mieć rozwój gospodarczy na poziomie 12 czy 15%, mogliby przyjeżdżać do nas ludzie zakładać swoje firmy, ponieważ warunki zakładania firm byłyby lepsze. Byłoby naprawdę lepiej, byłoby ogromnej, ogromnej, ogromnej większości ludzi lepiej, gorzej by było tym cwaniakom, którzy żerują na budżetowych pieniądzach.

UPR jest również potrzebna jako jedyna polska partia łącząca elementy liberalne z konserwatywnymi.

Zdecydowanie tak, [UPR] właśnie wypełnia tą lukę między Platformą a Ligą. Ligą, która jest socjalistyczna i narodowa, i Platformą, która jest liberalna i w każdym innym względzie. A UPR ma i trochę tego i trochę tego, i brakuje takiej partii moim zdaniem. Żeby można było sensownie wybierać.

Taka [partia] doktrynalnie, światopoglądowo, to jest myślę nawet niezbędna. [...] Teraz bardziej daję wyraz swojej jakiejś wierze, bez pokrycia w otoczeniu - wydaje mi się, że po prostu to połączenie, o którym mowa była, konserwatyzm socjalny z liberalizmem gospodarczym, jest naturalne i ono powinno w ogóle stać się powszechne kiedyś, w przyszłości. Więc tak.


c. Inne osiągnięcia

Poza promowaniem idei liberalnych, członkowie Unii Polityki Realnej wspominają całkiem konkretne osiągnięcia swojej partii. Jednym z nich jest podjęcie tematu lustracji, jeszcze w Sejmie pierwszej kadencji. Niestety, proces lustracyjny nie został zrealizowany zgodnie z postulatami UPR.

Korwin-Mikke - jego była pomysłem ustawa lustracyjna, i takie zamieszanie było, ale znowu też: może dobry pomysł, ale nieudolnie wykonany.

Mało kto wie, że ta słynna ustawa lustracyjna, która narobiła tyle szumu, to była autorstwa ludzi z UPR-u. Między innymi pan Lech Pruchno-Wróblewski, który wtedy był posłem, Janusz Korwin-Mikke, prawda, i tak dalej, to oni przeforsowali w sumie, jednym głosem chyba nawet, czy dwoma, tą ustawę lustracyjną - którą potem schrzaniono kompletnie, to jest inna sprawa.

Plusem na pewno było to, jeżeli chodzi o plusy, że UPR postawił sprawę lustracji. Obalenie rządu Olszewskiego przerwało ten proces oczywiście, no niemniej jednak myśmy nagłośnili to, że lustracja jest bardzo ważna, to był na pewno nasz sukces, odwrócenie tego zakłamania, że lustracja jest nieważna, że byli ubecy to są porządni ludzie, tego typu historie.

Niektórzy moi rozmówcy przypominali osiągnięcia na szczeblach lokalnych, tam gdzie do władzy doszli działacze UPR.

Dwóch kolegów było wiceprezydentami w Gdańsku i w Krakowie, no to w Gdańsku pan Pruś był wiceprezydentem, któremu podlegała prywatyzacja, i sporo rzeczy tam sprywatyzował i zrobił to dobrze, bo do dzisiaj nikt go za to nie szarpie, prawda, że coś sprzedał za tanio...

Na początku samym był sukces, bo jeden z naszych członków został burmistrzem Kamienia Pomorskiego, tam przeprowadził swój program, znaczy ten nasz program, czyli na przykład zmniejszył deficyt gminy, obniżył podatki lokalne, więcej pieniędzy skierował na inwestycje, obniżył administrację, ale potem przegrał w wyborach. Ale to już na przykład coś zrobił.

Myśmy rządzili tylko lokalnie, i tam gdzie rządzili przedstawiciele lokalni UPR-u, tam gminy odnosiły sukcesy, budżety były zrównoważone, ludziom żyło się lżej, lepiej.

Najnowszym zaś osiągnięciem było przyczynienie się do zablokowania ustawy o przerobie surowców wtórnych, której skutkiem mógłby być upadek handlu używaną odzieżą.

Korwin-Mikke popierał zbieranie podpisów przeciwko ustawie, która powodowała, że lumpeksy stałyby się nieopłacalne, by zbankrutowały, udało się powstrzymać tą ustawę.

[...] w ubiegłym roku, kiedy Sejm pracował nad ustawą o przerobie surowców wtórnych, [...] miano zlikwidować szmateksy. Zawiązaliśmy komitet, jeszcze z Izbą Obrotu Surowcami Wtórnymi, to się tak nazywa, a to naprawdę są właściciele tak zwanych lumpeksów czy szmateksów. Korwin przemawiał w Sejmie wtedy, jako pełnomocnik komitetu [...] No dodatkowym argumentem za odrzuceniem tej ustawy było to, że gdyby ona została przeforsowana, to z przerobem miedzi w Polsce byłyby kłopoty, no taki bubel prawny [...] To było jedno co się nam udało w skali ogólnopolskiej.


d. Razem czy osobno? Opinie o koalicjach wyborczych

Unia Polityki Realnej dwukrotnie w swojej historii wchodziła w koalicje wyborcze w wyborach do sejmu: w 1997 roku z Partią Republikańską oraz w 2001 roku z Platformą Obywatelską.114 Jak członkowie Unii wspominają te koalicje? Jakie wnioski wyciągają na przyszłość?

Dotychczasowe starty nie zakończyły się powodzeniem, trudno zatem, by były oceniane pozytywnie przez działaczy UPR. W dodatku - co jest szczególnie krytykowane - starty z innymi organizacjami uniemożliwiły promocję własnego szyldu Unii Polityki Realnej, utrudniały przypomnienie wyborcom o istnieniu UPR i jej programu.

Republikanie byli zbyt słabym partnerem, żeby wnieść coś pozytywnego do koalicji. Nie mieli rozwiniętych struktur ani aktywnych działaczy. Platforma - przeciwnie: jako partner zdecydowanie silniejszy narzuciła swoje warunki i zdominowała całkowicie kampanię wyborczą. Moi rozmówcy uważają również, że start z Platformą zniechęcił część sympatyków UPR, postrzegających kandydatów PO jako ludzi nieuczciwych, interesownych i zbyt liberalnych światopoglądowo.115

Niestety położyło nas no takie negatywne wydarzenie, to na pewno był start z Republikanami [...] To był ogromny błąd, trzeba było iść samemu wtedy. Bo wtedy nie wystąpiliśmy pod własnym szyldem, część ludzi już zaczęła zapominać o nas, młodzi ludzie już nie wiedzieli, kim my jesteśmy [...] Sympatycy to nas wyczaili na pewno, ci, którzy się interesowali. Ale już przeciętni ludzie, którzy raz, drugi, trzeci powiedzmy, i góra, tyle zobaczył jakichś spotów, czy usłyszał audycji, czy przeczytał w gazecie, to już nas nie rozpoznał. Rozpoznał nas ten, który na nas czekał, no to na pewno. A ten taki/ czy gospodyni, która między kuchnią a pokojem biega i słucha radia bądź telewizora, to o nas nie usłyszała. To jest pewne.

To wszystko były posunięcia całkowicie samobójcze. [...] My byliśmy w 97 [roku] nie wiem, czy nie największą partią polityczną w Polsce, jeśli chodzi o kadry, liczebność. [...] na poziomie 5 tysięcy ludzi, przy czym to byli wszystko jacyś fanatycy zaangażowani. I była potężna siła, potężny ruch oddolny, chcący walczyć. To byli ludzie, którzy za darmo biegali, oklejali całe miasto. [...] Tamten byt nie istniał realnie, nie wnosił niczego, nie był w stanie zebrać podpisów, nie miał żadnej organizacji, nie miał ludzi, nie mówiąc o tym, że ideowych, no bo nasi, ilu ich tam było, to wszyscy zasuwali. I wreszcie jest kwestia szyldu. Jeżeli jesteśmy partią niedużą, stosunkowo słabą medialnie, o słabym przełożeniu na media [...] to w takim wypadku naszą siłą jest taki długi marsz, to znaczy że my stopniowo, bardziej na nogach, własnym przykładem, agitując jakichś ludzi, stopniowo powolutku borujemy tę dziurkę. [...] Bo ten szyld/ jego siłą było to, że on funkcjonował lat 8 czy 7, więc on miał już troszeczkę logo, flagę i nazwę rozreklamowaną, ale wąskim strumyczkiem przez dość długi czas. I teraz likwidowanie tego własnego szyldu, na dwa miesiące przed wyborami, to absolutnie z góry widać, że to jest samobójstwo. [...] Ponieważ elektorat nie zna szczegółów, nie ma dostępu do wiadomości [...] jest dezorientacja.

[Z Platformą] już w ogóle zniknęliśmy [...] Tam była Platforma i nikt nie wiedział, że my startujemy. [...] także zniknął nasz szyld, z rynku. A tak to w tych spotach reklamowych, audycjach, to by się "Unia Polityki Realnej" obijało, ktoś by tam usłyszał, a tu już w ogóle zniknęliśmy, przecież nas w ogóle nie było w żadnym spocie centralnym. Także ta decyzja była chybiona.

No, to była tragiczna pomyłka. [...] To był piekielny błąd, przede wszystkim w ogóle start z kimś, a po drugie - z Platformą. Platforma nas zlekceważyła, w ogóle nie podawali w wiadomościach że startują razem z UPR-em, czyli wielu ludzi, którzy nawet chcieli głosować na UPR, nie wiedzieli, że UPR w ogóle startuje. Myśmy wtedy stali ze stolikiem na Piotrkowskiej, to reakcja była przeważnie podobna, UPR-owców, czy sympatyków: o flaga UPR-u, o dobrze. No to proszę dać, coś podpisać, UPR startuje? Tak, ale z Platformą. No to już najpierw wielkie oczy, potem przegląda listę, widzi nazwiska na pierwszych miejscach, nasz człowiek na ostatnim. Już jakieś zdziwienie. Po pierwsze: z tymi ludźmi? a nie sami? I wielu odkładało kartki: to do widzenia. Wielu pluło na nas: jak można?! zdrada! koniec, już więcej nie będę głosował! Wielu ludzi odeszło, zniechęciło się, to był piekielny błąd UPR-u.

Ani nie mieliśmy własnej reklamy w czasie kampanii, ani nie zdobyliśmy żadnego miejsca. Wcześniej wszystko wyglądało pięknie-ładnie, z obliczeń [...] Niestety, te oczekiwania zawiodły, więc lepszym byłby się okazał start samodzielnie. I wtedy była taka niezła sytuacja w kraju, to by przy odrobinie szczęścia można było te 3% dostać i potem mieć na przykład możliwość udziału w programie, w "Forum".

Z Platformą już raz współpracowaliśmy, i oni sobie z nas wtedy jaja zrobili, no to... Wolę tego nie powtarzać, bo może się okazać to niemiłe dla przyszłości. [...] Daliśmy się po prostu wykiwać, że nas na ostatnie miejsca pousadzali, no to nie mięliśmy szans, tylko im dodawaliśmy głosów. To było wtedy bez sensu. Na pewno nie powinniśmy się w przyszłości w coś takiego angażować.

Nieporozumienie. [...] po pierwsze dlatego, że straciliśmy sporo sympatyków przez to. Na różnych listach byli różni ludzie... Była taka umowa, że UPR-owiec jest na ostatnim miejscu. W bardzo wielu miejscach, na przykład w Łodzi, na plakatach wyborczych Platformy w dziwny sposób zapomniano umieścić kandydata UPR-u, tak było. Na listach znaleźli się ludzie... no tacy, że ludzie do nas podchodzili na ulicy, mówili: co wy z tymi złodziejami idziecie? I pokazywali na konkretne nazwiska palcem. No więc to był duży błąd.

Tego typu układ miałby sens, gdyby była możliwość zmasowanej propagandy faktu wspólnego startu z jednego miejsca. Ale to trzeba by było do tego mieć potężny dostęp do mediów, ewentualnie pełną kontrolę chociażby nad programami telewizyjnymi, a ona została oddana Platformie całkowicie. [...] To jest jasne, że nie po to oni nas wzięli, żeby nas promować, tylko po to, żeby nas zlikwidować jako konkurencję, zabiegającą o tę samą niszę elektoratu, prawda? o to chodziło. Z uczciwości byli skłonni zapłacić szefowi jednym fotelem senatorskim

Mam nadzieję, że nigdy Unia Polityki Realnej nie będzie szła razem z Platformą Obywatelską, tym bardziej że już przy poprzednich wyborach parlamentarnych UPR startował z list Platformy Obywatelskiej - sukcesem to się nie zakończyło, mówiąc delikatnie.

Bardzo kiepsko. Bardzo kiepsko, dlatego, że UPR nie zdobyła nigdy tak kiepskiego poparcia, jak wtedy. Założenia były słuszne, znaczy wydawały się słuszne na początku, niemniej jednak nasz koalicjant nas nie potraktował tak do końca fair, no i... myśmy stracili na tej koalicji. Także to kiepsko wyszło.

Zdecydowanie negatywnie. UPR na tym więcej stracił niż zyskał... Absolutna pomyłka, no po prostu niewypał, i tyle. To była kompromitacja UPR-u moim zdaniem, wiązanie się w ogóle z partią z taką przeszłością.

Jeśli chodzi o samodzielny start w wyborach do Parlamentu Europejskiego - działaczom UPR na ogół trudno jest sformułować jednoznaczną ocenę. Z jednej strony koalicja z Ligą Polskich Rodzin - jeśli byłaby na korzystnych warunkach - być może dałaby mandat eurodeputowanego. Z drugiej - samodzielny start dał szansę przypomnienia własnego szyldu wyborcom.

Ciężko mi jest powiedzieć. Ze względu na wynik wyborczy no to chyba nie, patrząc na wynik. Ale z drugiej strony UPR dawno nie startował sam, była to szansa, żeby się przypomnieć ludziom [...] To była bardzo trudna decyzja. Były toczone rozmowy z Ligą Polskich Rodzin, ale się nie udało.

Raczej był słuszną, ale może bym się skłonił jednak również ku współpracy z Ligą Polskich Rodzin, ponieważ trochę głosów dostalibyśmy, tego Michalkiewicza do Brukseli... Nie mam tutaj dokładnie uregulowanych poglądów. Ale chyba jednak powinniśmy wystartować sami, chyba jednak dobrze zrobiliśmy.

Ja uważam, że oczywiście, jak najbardziej był słuszny [...] skoro jednak wystartowaliśmy, no to myślę, że lepiej że wystartowaliśmy samodzielnie. Dlatego, że udało nam się zebrać bardzo dużo podpisów pod tym, żebyśmy mogli startować, także przypomnieliśmy się ludziom, że istniejemy, i że działamy, i że mogą/ że próbujemy coś zmienić.

Były rozmowy z Ligą na temat koalicji, i gdyby to była koalicja z Ligą w sposób sensowny przeprowadzona, byłaby niezła. To znaczy mówię tutaj o czymś takim, że zakładamy, że tam jakiś okręg byśmy dostali i tam by było pierwsze miejsce, tak jak my chcieliśmy, żeby tam był Stanisław Michalkiewicz, prawda, i to było prawie pewne, że by się dostał. To wtedy owszem. Natomiast jeżeli to by miała być koalicja taka "no bądźcie sobie z nami w koalicji", ale tak poza tym to nic z tego nie wynika, to absolutnie nie byłaby to słuszna decyzja. Znaczy właśnie rozmowy z Ligą się nie powiodły w tej materii, więc uważam, że samotny start był dużo lepszym rozwiązaniem. Poza tym zobaczy się mniej więcej, na jakie poparcie można liczyć, nie? I się przekonać, co jesteśmy tak naprawdę warci. I nad czym trzeba pracować, żeby coś zmienić.

W tej kampanii UPR miała inny poważny dylemat: czy - będąc partią euro-sceptyczną - w ogóle powinna startować w wyborach. Niewzięcie w nich udziału oznaczało kolejną utratę możliwości przypomnienia się elektoratowi. Start natomiast mógł być postrzegany jako niekonsekwencja partii.

Wchodziło w grę bojkotowanie tych wyborów. Tylko to był problem, jak wtedy działać... Nie wiem, jak przygotować kampanię wyborczą, i mówić ludziom: "nie idźcie do wyborów", to byłoby troszeczkę...

Myśmy byli postrzegani jako partia przeciwna Unii Europejskiej i jednocześnie nasi wyborcy byli troszeczkę tacy zaskoczeni, no bo z jednej strony głosujemy przeciw Unii Europejskiej, a potem wysyłamy naszych przedstawicieli, żeby byli członkami parlamentu tejże Unii Europejskiej, i w tym względzie nie było jasności/ to znaczy jedności poglądów, część ludzi uważała, że w ogóle nie powinniśmy startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Niektórzy moi rozmówcy krytykowali sam sposób prowadzenia kampanii wyborczej jako zbyt mało radykalny.

Przede wszystkim nie podobała mi się kampania do Parlamentu Europejskiego. Uważam, że była zbyt delikatna. Ja jestem bardzo radykalny. Powinna być właśnie radykalna, wprost, stanowczo mówimy "nie" Unii Europejskiej, a to było takie rozmyte, że niby jesteśmy przeciw, no ale jak już jesteśmy w tej Unii, no to trzeba się włączyć. Takie nie wiadomo co tak naprawdę. Chcieli ułagodzić wizerunek UPR-u.

Tylko zmiana powinna być w sposobie prowadzenia kampanii. [...] To jest taktyka taka ugodowców, którzy starają się - chociażby ta ostatnia nasza kampania wyborcza - żebyśmy ściszyli tą karę śmierci, ściszyli podatek pogłówny...

Jakie są pomysły członków na start w najbliższych wyborach? Szukać współpracy z innymi partiami - co wymagałoby ustępstw w wielu sprawach, czy też iść do wyborów samodzielnie? Niektórzy rozmówcy stwierdzają, że opinia na ten temat tworzy jedną z poważniejszych linii podziału partii.

Można pewien podział zauważyć, na takich najbardziej ideowych, na część bardziej ideową i część bardziej taką ugodową. I ugodowa chce po prostu dążyć do sojuszów, z kimkolwiek, żebyśmy tylko weszli, dopiero potem trzeba zacząć działać, a część ideowa po prostu chce żebyśmy szli sami, zasady są ważniejsze

Trzeba być radykalnym tam, gdzie jest trudno. Ale widzę wśród młodych UPR-owców taką właśnie uległość. Można ulegać w sprawach powiedzmy błahych czy innych, ale w pewnych sprawach zasadniczych nie wolno ulegać, a ja widzę wśród młodszych UPR-owców gotowość do kompromisu, a to nie ma nic gorszego jak właśnie gotowość do kompromisu. Są sprawy, gdzie nie wolno ustąpić, trzeba być twardym, jednakowym i koniec. Ja tu widzę, że ta zdolność do kompromisu może rozłożyć partię od środka.

Wśród moich rozmówców zdania na temat ewentualnych koalicji również są podzielone, choć przeważa chęć zachowania odrębności i startu pod własnym szyldem. Niektórzy - dostrzegając zarówno wady jak i zalety obu rozwiązań - nie potrafią udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Samodzielnie, choć jesteśmy w tej chwili w niezbyt dobrej kondycji, ale uważam, że mimo wszystko samodzielnie. Bo stać nas, sądzę, na zebranie wymaganej liczby podpisów, na nakręcenie jakichś materiałów. A czas wyborów to jest czas, kiedy mamy po zarejestrowaniu się bezpłatny czas i w telewizji, i w radiu... To mobilizuje, poza tym mobilizuje członków i sympatyków. Jak znowu wejdziemy w jakąś koalicję, to już część ludzi zupełnie machnie ręką, mówię o potencjalnych wyborcach, a części członków się już nie będzie chciało robić. Tak jak z Platformą, no. Tu my w Łodzi pracowaliśmy na naszego kandydata, [...] Ale to już nie był ten zapał, kiedy byliśmy sami, zdecydowanie. [...] Nie widzę u naszych ewentualnych koalicjantów możliwości zaakceptowania tego minimum programowego, jakie my byśmy chcieli w aporcie do tych partii wnieść. Ale to nie jest wykluczone, że kiedyś może coś powstać, jakaś szersza formacja. [...] Nie mówię, że to nie jest możliwe, ale na razie, to... Po prostu my byśmy zniknęli wtedy, i już. Nasz szyld by zniknął, nasz program by zniknął i tyle.

Te wszystkie koalicje to był błąd, dlatego ja dalej powtarzam: żadnych koalicji z nikim. Dalej idziemy sami [...] wchodząc do koalicji zostaniemy wchłonięci, rozmyci, a nawet ośmieszeni, bo być może wykonamy najczarniejszą robotę, taką chwilową, jednostkową, potem zostaniemy po prostu wywaleni, albo nawet... zostaniemy kozłem ofiarnym prawdopodobnie, dlatego nie możemy sobie pozwolić w tej chwili na to. [...] Niektórzy mówią tak: "rozwiążcie się i wstąpcie do nas". Absolutnie. Wtedy już nawet ta idea zniknie.

Zdecydowanie [samodzielnie]. Po prostu nie możemy być identyfikowani z żadną opcją polityczną, dlatego, że w tej chwili następuje pewien proces gołym okiem widoczny, że ci ludzie rzucają się sobie do gardeł, prawda, i pokazują nawzajem paluszkami, prawda, "wy jesteście złodzieje", "nie, wy jesteście złodzieje", "a ci są złodzieje". Dobrze, niech oni to robią, my będziemy czekać z boczku. My się nie chcemy z żadną z tych grupek wiązać, żeby nie pokazali, jak z Platformą, "o, wy z tymi złodziejami idziecie". [...] My ostrzegaliśmy, co będzie po wstąpieniu do Unii Europejskiej, ostrzegaliśmy. [...] My to pokażemy w kampanii wyborczej, niech ludzie zobaczą, komu zawdzięczają 30% wyższe ceny i parę innych rzeczy. Dlatego my się nie chcemy z nikim wiązać, po co? To byłoby przywiązywanie się do trupa. Ludzie jak się wkurzą, to ja nie wiem, kto z tych obecnych parlamentarzystów z powrotem do Sejmu wejdzie. [...] Po prostu ten program, który firmujemy, nie mógłby być realizowany przez żadną ze znanych mi partii.

UPR kiepsko wychodzi na tych koalicjach. Ja osobiście nie byłbym za koalicją, ja bym był za niezależnym startem, przy czym niektórzy koledzy uważają, że powinniśmy wejść w koalicję. Może na szczeblu lokalnym do wspólnej współpracy, możemy się ustawić, ale ja uważam, że UPR powinna być wyrazista, powinna startować sama. Najwięcej punktów zdobywa i najwięcej głosów wtedy, kiedy startuje sama. [...] Jeśli byłaby partia, która by miała bardzo podobny do nas program, to wtedy utrzymywanie odrębności UPR-u nie miałoby sensu. Niestety, takiej partii nie ma, i już nie mamy co liczyć [...] Także w tym momencie, ponieważ nikt nie będzie tego realizował, uważam, że powinniśmy być odrębni i jak najbardziej wyraziści.

Myślę, że samodzielnie. [...] startować samemu, żeby pokazać, że jesteśmy, że robimy coś, i że nie będziemy iść na kompromisy z żadną jakąś partią taką nie wiadomo jaką. [...] Pod własną nazwą, ona się już jakoś... kojarzy się to dużo powiedziane... ma jakiś odbiór społeczny. Niewielki bo niewielki, [...] A jak zmienimy nazwę, to będzie małe coś, nie wiadomo skąd się wzięło i w ogóle po co jest.

W tych wyborach powinniśmy jeszcze iść samodzielnie, pewnie nie wygramy, bo to już za późno się teraz z kimś jednoczyć, a potem na pewno jakąś frakcję można utworzyć w jakimś LPR-ze czy PiS-ie. Wtedy na pewno to już nie zrealizujemy swojego programu takiego maksimum radykalnego, ale może w jakiś nikły sposób będziemy wpływać na tą politykę. [...] lepiej się jeszcze próbować rozreklamować w tych wyborach samemu i potem z lepszej pozycji jakoś negocjować.

Najważniejsze jest, żeby zorientować się w układzie sił, ile my za to dostaniemy miejsc w parlamencie na przykład... Na pewno nie taka koalicja jak z PO, znaczy można by zawiązać z PO, jeżeli byśmy mieli dostać jakieś miejsca. Ale nie takie, jak ostatnim razem, kiedy z PO startowaliśmy. A z LPR-em raczej na razie bym nie polecał, [...] taka wcześniejsza współpraca będzie raczej zła, będzie zniechęcała ludzi do UPR-u.

Wydaje mi się, że pod własnym szyldem w tym momencie byłoby dobrze. Nadal byśmy się przypominali wyborcom [...] Z drugiej strony nie pozwoliłoby to na wejście kilku posłów... [...] Chyba najlepiej będzie, jak samemu, no, chociaż... może z Ligą Polskich Rodzin... Ciężko... Zastanawiałem się nad tym wiele razy, i... skłaniam się, że samemu, a jeżeli nie samemu to z Ligą Polskich Rodzin tylko.

Najbardziej boję się koalicji idiotycznej, to znaczy tego, co do tej pory było zawsze, koalicji samobójczej. Przy starcie samodzielnym można by na przykład próbować przekroczyć 3%, i to już daje zdaje się jakiś zwrot kosztów kampanii, no są jakieś korzyści, tam chyba dostęp do telewizji ograniczony... W ogólności start samodzielny uważam za lepszy, tylko on wymaga konsekwencji, trzeba startować samodzielnie konsekwentnie w każdych wyborach. Dlatego w ogóle taki pomysł zadziałania na skróty przez koalicję w tych wyborach biorący za punkt wyjścia słabość aktualną, to bym rozważył [...] To byłby jakiś sposób, wejść w koalicję z LPR-em, wprowadzić trzech czy czterech posłów, ale niech to będą posłowie z klasą, powiedzmy, porównywalną właśnie do takiego Giertycha, on może nie jest geniuszem, ale żeby umiał mówić, nie bał się tego

[Należy] Szukać szerszego porozumienia. Bo samemu - no widać, że przez tyle lat nie można było sobie dać rady. Powinien być Okrągły, czy Kwadratowy Stół spotkań prawicowców, nie wiem pod jakim przewodnictwem, ale... musi się jakiś taki talent ujawnić


e. "Wady to ma jak każda organizacja..."

...jak ocenił swoją partię jeden z moich rozmówców. Jakie zatem mankamenty w swojej partii dostrzegają jej członkowie?

Większość sygnalizowanych problemów jest wymieniana tylko przez pojedynczych respondentów. Są to sprawy na ogół już wspominane we wcześniejszych częściach pracy przy okazji innych zagadnień, na przykład zbyt mały (lub zbyt duży) radykalizm, wewnętrzne spory personalne, programowe i światopoglądowe, nieumiejętność trafienia do wyborców, mała aktywność członków, niewielkie możliwości przebicia się do mediów. Natomiast kwestią, na którą zwrócono uwagę aż w trzech wywiadach, jest

Skrajnie niedemokratyczny statut. Partia powinna być od dawna zdelegalizowana, ponieważ nie ma demokratycznego wyboru władz w tej partii [...] Te elementy demokratyczne są tak szczątkowe, że moim zdaniem [statut] nie jest demokratyczny. [...] [Konwentykl] jest to ciało, które jest całkowicie nieodpowiedzialne przed nikim, nie wiadomo nawet dobrze, kto tam siedzi, koledzy Janusza na ogół, i rozmnażające się przez kooptację, formalnie są to ojcowie założyciele plus kooptacja. I to jest reguła właśnie jakaś klubowo-masońska, to nie jest normalna reguła partyjna. [...] Ja powiedziałbym jeszcze jedno, że w ogóle byłbym bardzo wdzięczny komuś, kto tę partię w końcu zdelegalizuje, bo by mnie uwolnił od więzów lojalności, a jeżeli na jej gruzach powstanie neo-UPR z normalniejszym statutem, to ja go zaraz przejmę [śmiech].

To była najbardziej radykalna opinia. Pozostali członkowie dostrzegają pewne zalety tej sytuacji.

Nasz statut jeśli chodzi o sprawy organizacyjne jest być może wadliwy i tam nieustannie trwają dyskusje właśnie, czy go zmienić. Jest mnogość ciał, prawda, nas nie jest dużo [śmiech] I być może to by należało uprościć, bo w pewnych sytuacjach pokazuje się, że ta mnogość ciał i blokowanie się wzajemne pomaga, bo pozwoliło uniknąć likwidacji partii poprzez jakieś rozłamy wewnętrzne [...] W tej chwili w partii trwają dyskusje, czy wybory prezesa mają być bezpośrednie, czy nie. Bo w tej chwili prezesa partii powołuje Konwentykl. Konwentykl to też jest takie ciało dziwne, [...] to też nie jest takie w pełni demokratyczne ciało. Z tym że znowu: w tej chwili dobrze byłoby wybrać prezesa w wyborach bezpośrednich, bo... A z kolei w innym czasie by się okazało, że nie, tak? [...] A tak w ogóle to wszystko zależy od ludzi. Pewne mechanizmy instytucjonalne raz działają, raz nie, po prostu nie ma stuprocentowych zabezpieczeń.

Natomiast sprawy statutowo-organizacyjne - one trochę blokują działalność partii. Statut jest bardzo skomplikowany, decyzje podejmowane w sposób też bardzo złożony, skomplikowany, konwentykle różne, straże, inne, to wszystko z jednej strony jest dobre, bo dzięki tym obwarowaniom nie udało się rozwalić UPR-u, chociaż parę razy były próby [...], z drugiej strony te systemy powodują, że decyzje wychodzą później, lub są niepełne, lub nie są wyraziste. Jak to zrobić, to ja nie wiem. [...] nie wiem, zostawiłbym tak jak jest w tej chwili. Nie zmieniałbym nic, bo być może, gdybyśmy zaczęli bardziej demokratyzować partię, to faktycznie okazało by się, że nagle jesteśmy Unią Wolności bis, czy Platformą bis. A dzięki temu że są wprowadzone te różne bariery, które utrudniają woltę w partii, to dzięki temu UPR istnieje.


f. Widoki na przyszłość

Unia Polityki Realnej już trzecią kadencję jest partią pozaparlamentarną. Czy jest już skazana na ten stan, czy też są jakieś szanse na zmianę tej sytuacji? Czy UPR powinna zachować swoją odrębność? Czy ma szanse na przetrwanie? Jaką przyszłość widzą przed partią jej członkowie?

[śmiech] Różową. Nie, żartuję... Ja wiem, jaką? Hm... Nie wiem, czy w tym kraju w takim systemie ta partia w ogóle ma jakąkolwiek przyszłość. W sensie jakiejś działalności takiej. [...] Dobrze by było, żeby UPR się dostał do Sejmu, no ogólnie do parlamentu. To będzie taki myślę sukces, jakiś zaczątek może, może coś będzie można zacząć od tego, będzie już jakby nie było widoczny, będzie w jakimś małym stopniu w mediach, niewielkim bo niewielkim, ale będzie. Będzie widać, że jednak istnieje i może wtedy od tego się zacznie kręcić coś, wtedy będzie już może w następnych wyborach więcej posłów, i może wreszcie będzie tak, że zmieni się w ogóle pogląd ludzi u nas w kraju, się okaże że na przykład będzie można wprowadzić niektóre reformy bez jakiegoś weta prezydenta i tym podobne. To by była taka sensowna przyszłość dla UPR-u. [...] W niektórych okręgach myślę, że to są realne szanse.

Mam nadzieję, że świetlaną [śmiech]. Ciężko cokolwiek na ten temat powiedzieć. Mam nadzieję, że się uda przekroczyć nie te magiczne 5%, tylko 4%, to już będzie jakieś zaplecze, żeby w następnych wyborach wskoczyć do tego parlamentu. Mam nadzieję, że wybory samorządowe troszeczkę zweryfikują tutaj naszą działalność, bo mi się wydaje, Łódź to jest jeden z aktywniejszych ośrodków UPR-u w Polsce. Może coś się uda wtedy, może coś drgnie...

[westchnienie] Jaką przyszłość... Ja myślę, że... Nie ma się co bawić w jakieś takie prognozowania, bo w tej chwili sytuacja jest taka, że to się wszystko może zmienić dosłownie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc. Ludzie są tak już zniechęceni do polityki, że prawdopodobnie duża część na wybory w ogóle nie pójdzie [...] Ja myślę, że kiedy ludzie zrozumieją cały idiotyzm swojego postępowania, że przez kilkanaście lat chodzili na te wybory i wybierali tych samych ludzi, którzy im co cztery lata kit wciskali, a mimo to ich wybierali, to jest jakaś paranoja kompletna. Jeżeli ludzie wreszcie zerwą z tym sposobem myślenia i odważą się pomyśleć samodzielnie, to UPR ma spore szanse, myślę, że ma spore szanse.

To jest trudno powiedzieć. Wszyscy oczywiście liczymy na to, że w końcu stanie się tak, że ludzie zauważą, że program UPR-u to jest tak naprawdę program jedyny, czy się to komu podoba, czy nie. Już to przyznają nawet gazety wielkonakładowe, że tylko program UPR-u mógłby nas/ tak naprawdę radykalnie zmienić nam państwo, w którym by się dało wreszcie żyć. [...] Także my liczymy na to, że w końcu Polacy przejrzą na oczy, zmądrzeją, i zagłosują na UPR. [...] Być może musi być tak, że to musi się wszystko rozwalić, musi być, nie wiem, 30% bezrobocia, niewypłacane renty, plajta ZUS-u, żeby ludzie zaczęli myśleć inaczej.

Sądzę że w końcu wejdziemy do Sejmu, tyle że mam pewne obawy, że to będzie już wtedy, kiedy będzie kompletny kryzys w Polsce... [...] [Czy UPR ma teraz szanse na wejście do parlamentu? -pyt.as] Małe, ale ma. Może... Nie wiem, nie wiem.

Nie wiem. Po prostu w tej chwili jesteśmy w takim momencie, że... Nie wiem, czy to nadal będzie tak trwało, w takim stanie niezadowalającym, trochę ludzi od nas ostatnio odeszło, a trochę ludzi przyszło [...] W tej chwili to nie wiem, co z tego wszystkiego wyniknie.

Na razie jestem sceptyczny. [...] Jeśli zdobędziemy 3% głosów w tych wyborach, to myślę, że mamy szansę się odrodzić i znowu zaistnieć. Wtedy już będzie czas w telewizji, może będą pieniądze, nie wiem, czy je weźmiemy z budżetu czy nie - to może ludzi zmobilizuje do dalszej pracy. Jeśli znowu będzie porażka, no to to już część ludzi znowu odejdzie, pewnie znowu jacyś przyjdą od nowa, i to tak będzie się cały czas kręcić wokół tych 2%. Potem może Korwin umrze, Michalkiewicz też, starzy działacze, i to wszystko padnie.

No wiadomo, że na razie nie mamy wielkich szans, ale jak wszyscy mówią, kropla drąży skałę i będziemy dalej działać, niczym się nie przejmować [...] Czas UPR-u nadejdzie, i koniec. [...] Może to skończy się ewolucyjnie, czyli pomalutku, tak czy siak czy owak ta rzeczywistość polska musi zmierzać do tego, co UPR wytyczył 15 lat temu, albo nastąpi jakieś przewartościowanie gwałtowne, i też, tak czy siak, my musimy być, my musimy być i trwać, bo musi przyjść taki moment, że będziemy tym oparciem.



7. Związanie z partią

Co sprawia, że członkowie UPR uczestniczą w działalności partii mimo braku zysków materialnych ze swojej działalności? Jakie (czy) ich potrzeby są w ten sposób zaspokajane? Czy przeżywają rozterki? Jak silna jest ich lojalność względem partii, czy widzą dla niej alternatywę?


a. Zyski z działalności

Moich rozmówców prosiłam o ocenienie swojej aktywności w partii w kategoriach zysków i strat. Jakie korzyści widzą oni ze swojej działalności?

•  kontakty z innymi ludźmi

Najczęściej wymienianym przez moich rozmówców zyskiem jest poznanie interesujących ludzi, myślących podobnie. Mamy więc do czynienia z atrakcyjnością aksjologiczną grupy i motywem afiliatywnym uczestnictwa w niej.116 Uczestnictwo w partii jest wartością autoteliczną, jednostka jest umacniana w wyznawanych wartościach przez kontakt z ludźmi wyznającymi podobne wartości; istotna jest tu chęć przebywania z określonymi ludźmi, poczucia wspólnoty.

Poznałem mnóstwo fajnych ludzi. [...] Spotkałem dzięki temu stosunkowo sporo jak na moją skromną osobę liczbę z pierwszych stron gazet, miałem okazję z nimi porozmawiać

Zadowolony jestem z otoczenia kapitalnych ludzi, bardzo wartościowych. Każdy jest indywidualnością, ale jednak stanowi monolit, i nawet można powiedzieć, że się zawiązują przyjaźnie [...] Utwierdzam się w tym, co kiedyś myślałem 20 lat temu.

Można poznać wielu ciekawych ludzi [...] z nimi takie dyskusje są ciekawe... [...] Więc to są takie właśnie spotkania bardzo budujące i bardzo takie pociągające do dalszego działania.

Czasami z kimś można pogadać

Korzyści mam wyłącznie, powiedziałbym, towarzyskie. Albo nie-korzyści, bo to nie ma gwarancji

Na plus - poznałem wielu ciekawych ludzi, można się przetrzeć o - nie tyle o jakąś wielką politykę, ale tak się że tak powiem troszeczkę otrzaskać w rozmowach, w argumentacji, porównać swoje poglądy - bo tak, wiadomo, nie ma nic gorszego, jak cały czas człowiek tak siedzi we własnym sosie, nie ma z kim polemizować

Na pewno to jest to, że się spotyka ciekawych ludzi, myślących podobnie, jest to rodzaj odtrutki na media, na to co podają media, na to co podaje prasa.

Kontakt z innymi ludźmi może być dopingującym doświadczeniem, motywującym do podjęcia aktywności w innych dziedzinach. Ważne są tu ambicje jednostki, dążenie do rozwoju własnej osobowości.

Zawdzięczam właśnie UPR-owi to, że muszę się stale uczyć, muszę czytać, [...] Koledzy podsuwają mi książki [...] To teraz mogę podeprzeć się teorią, czy powiedzmy naszymi teoretykami, jak Mises czy Hayek, prawda, czy Friedman, czy John Locke, o. Już teraz mogę nawet po nazwisku dawać, a kiedyś jeszcze nie. I to zawdzięczam UPR-owi. [...] Zawdzięczam również UPR-owi, że, mając czas, podjąłem studia, dla mnie obce, bo ja studiowałem kiedyś technikę [...] A teraz poszedłem na socjologię [...] Z ciekawości poszedłem studiować socjologię, i przedmioty, których nigdy w życiu nie znałem, i to w sumie też dzięki kolegom z UPR-u, bo zauważyłem, że w tych sprawach gospodarczych jestem lepszy, ale w sprawach znowu innych jestem beznadziejny.

•  realizacja ideowa

Istotną korzyścią, jaką wynoszą ze swojej działalności członkowie UPR, jest poczucie realizacji ideowej: propagowanie własnych poglądów, dążenie do realizacji programu, wpływ na świadomość społeczeństwa.

No nic nie zyskuję, poza jakąś taką satysfakcją, że gdzieś tam przynajmniej w moim otoczeniu, tam gdzie mam możliwości działania, tego socjalizmu jest mniej, głupiego myślenia jest mniej, albo bez-myślenia.

Realizacja ideowa jeszcze. Że jednak coś robię.

Mam poczucie, że pracuję w dobrej sprawie, prawda, jak to w Piśmie napisano, "w dobrych zawodach uczestniczyłem"

Poza tym zawdzięczam UPR-owi, że być może będę mógł, będę miał możliwość kształtować też świadomość obywateli, kształtować pewną rzeczywistość poprzez działanie w partii. Dlatego, że mam możliwość na przykład napisać program gospodarczy, mam możliwość, i mogę z nim wyskoczyć dzięki partii, bo gdybym sam to robił, to bym nie miał szans.

Fakt, że się samemu coś robi na rzecz wprowadzenia pożądanych zmian, daje poczucie spełnionego obowiązku i prawo do narzekania:

No a zyskiem to jest to, że ma się poczucie tego, że się coś robi dobrego, coś słusznego, co by w końcu było i dla mnie osobiście, dla Polaków jako dla ogółu, dobre. [...] Jest to poczucie tego, że się robi coś ważnego, coś wartościowego, że się stara przynajmniej coś zmienić, że nie jest się tylko tym stojącym i narzekającym że nic się nie da zrobić.

Na pewno zyski są ewidentne, czyli mogę sobie narzekać i mówić, że jest źle. I wtedy nie muszę sobie zarzucać, że to przeze mnie, bo ja próbuję to zmienić. [...] Mam jakieś poczucie w pewnym sensie spełnienia. Wiem, że coś robię i nie siedzę z założonymi rękami jak większość ludzi u nas w kraju. Dla mnie coś to znaczy, żeby coś zmienić, żeby poprawić, żeby było lepiej. Także to jest zdecydowanie największy zysk, jaki można było z tej działalności wynieść.

•  zdobywanie doświadczenia

Młodzi członkowie partii wymieniają zdobywanie doświadczenia w samodzielnej działalności, które może procentować w przyszłości.

To też jest bardzo dobra umiejętność, takiego samodzielnego działania. Gdy na przykład miałem jakieś pomysły, a prezes mówi: zrób to sam. Więc próbowałem to podejmować samemu, nauczyłem się czegoś takiego, żeby jak mam jakiś pomysł to nie na przykład mówić innym i czekać aż oni to zrobią, tylko próbować samemu podziałać. Więc takiego samodzielnego działania, też obycia w różnych urzędach, jak bym nie działał, to bym po jakichś urzędach nie chodził, więc to też jakieś doświadczenia są. Umiejętność takiego samodzielnego działania na pewno mi się przyda potem w przyszłości, w jakiejś pracy czy we własnej firmie.

Poza tym - no co tu dużo mówić, u nas w kraju załatwić coś w urzędzie, to jest nie byle wyczyn, więc jak sobie tak popiszę różne podania, różne wnioski [śmiech] to się po prostu uczę załatwiać różne głupoty w urzędach. To taki bardzo przyziemny zysk bym powiedziała, ale zawsze jakiś. Wiem jak coś można już załatwić i co mi jest potrzebne, żeby coś tam załatwić i tak dalej.

•  zagospodarowanie wolnego czasu

To też jakby zaletą jest, że trochę mam czas zorganizowany, ponieważ nie mam bardzo trudnych studiów, więc takie spotkania czas mi wypełniają, spotkania z innymi ludźmi - też to jest plus, bo tak to bym w domu na przykład siedział.


b. Ponoszone koszty
•  finanse

Działalność w partii ubogiej siłą rzeczy musi pociągać za sobą nakłady finansowe, nie licząc powszechnego obowiązku płacenia składek członkowskich.

A po stronie kosztów, to dopłacam do partii, bo z tego nie mam nic, a w sumie wziąłem na siebie pewne rzeczy, i no w sumie nie są to duże koszty, ale jednak wiadomo, że człowiek dopłaca do tego, no bo z tego nie mam nic, i nikt nie ma nic, nie? [...] I wiadomo, że to są koszty, bo i samochód, i parkingi, i czas, i to, i tamto, i... Ale tego ja nie liczę w ogóle. [...] Są koszty, ale to każdy coś tam zrobi od siebie i tyle.

Sześć złotych miesięcznie, bo na tyle muszę składkę wpłacić

Ja nie ponoszę kosztów, poza składką, która jest niewygórowana

•  czas

Znacznie częściej, niż kwestie finansowe, członkowie UPR wskazują swój czas jako koszt działalności. Jest to wartość niewymierna, względna, różnie oceniana przez respondentów. Dla niektórych nie jest to duże obciążenie, inni w mniejszym lub większym stopniu zaniedbują naukę, pracę, życie rodzinne.

No to trochę tam trzeba chodzić na te spotkania, to trochę czasu zabiera, ale nie mam jakichś innych strasznych zajęć, więc to nie jest dla mnie bardzo obciążające. [...] Za bardzo nie poświęcam, nie rezygnuję z wielu rzeczy dla tej partii, żeby mówić, że są to jakieś straszne koszty.

A straty - no to tylko trochę czasu, tak no to nie ma za dużych kosztów.

No raz w tygodniu co najmniej wracam później do domu, prawda, bo mam zebranie, na którym czuję się zobowiązany być

Straty - no czas, ja mógłbym robić dużo różnych innych rzeczy, a to jednak trochę czasu pochłania.

W tamtym roku, gdy mieliśmy czas antenowy w telewizji przydzielony i w radiu, to ja wszystkich ludzi woziłem do telewizji, do radia, woziłem wszystkie gadżety, te flagi, przygotowałem programy, byłem umówiony, jeździłem na te różne dogadywania spraw i tu i tam, i bardzo dużo czasu poświęciłem.

Koszty - no to na pewno cierpią na tym moje studia. Jeszcze na nieszczęście wybory się pojawiają wtedy, jak się sesja rozpoczyna. No wtedy to jest dramat, no wtedy by się chciało/ i trzeba się uczyć, i trzeba pomóc UPR-owi...

Kosztem jest oczywiście czas, bo to się robi coś dodatkowego, ja normalnie pracuję zarobkowo, pracuję w kilku miejscach, muszę się uczyć, muszę się dokształcać, i na pewno działalność UPR-u mi... to jest w jakimś sensie poświęcenie jeśli chodzi o czas.

Koszty, to jest jakiś taki nie największy kontakt z rodziną, powiedziałabym. Generalnie sporo czasu poświęcam często na UPR. Może tak w normalnym czasie to nie, ale jeżeli się coś organizuje, no to sporo czasu to zabiera.

Działając w UPR-ze czy tam w innych strukturach po prostu też trochę zaniedbałem wyszkolenie sportowe syna, chciałem, żeby był sławnym tenisistą, a nie udało się

Katastrofa, kompletne głupstwo [śmiech]. [...] to po prostu kilka lat wyrwanych z życiorysu, i to ważnych lat, kiedy po trzydziestce, człowiek tam miał 33 lata, kiedy to jest ważne, żeby zarabiać pieniądze, ustawiać się w życiu, wykorzystywać jakieś szanse, bo potem przyjdzie siwizna za chwilę i starość, i ja te czasy w znacznej mierze poświęciłem na działalność z punktu widzenia na pewno moich osobistych interesów jałową całkowicie.

•  stres

Działalność partyjnego aktywisty nie jest wolna od rozmaitych sytuacji stresowych, zwłaszcza gdy jest się odpowiedzialnym za określone rzeczy.

Czasami trochę nerwów, bo coś wyjdzie, albo nie wyjdzie...

No i też trochę stresu, no bo gdzieś tutaj, prawda, a ten ma takie pomysły, a ten ma ten/ szczególnie w sytuacjach takich jak referendum, jakieś wybory, pewne rzeczy grożą wybuchem wręcz, ścierają się różne poglądy, ścierają się różne koncepcje, i trzeba to jakoś... załagodzić pewne rzeczy...


c. Przyczyny występowania z partii

W łódzkiej UPR jest duża rotacja członków, co zauważają moi rozmówcy:

Przez jakieś dwa lata w ogóle nie pojawiałem się, to sobie odpocząłem całkiem, więc też korzyści towarzyskie są teraz jakby większe, z tego tytułu, że stwierdziłem, że nastąpiła prawie stuprocentowa wymiana składu członkowskiego.

Już jestem tak z dwa, trzy lata, dwa raczej, tak aktywnie działam w tym UPR-ze, i też widzę, że się tak przewinęło parę osób, że jedni przyszli, drudzy poszli.

Trochę ludzi od nas ostatnio odeszło, a trochę ludzi przyszło, nie wiem, jak to/ jakie to są proporcje, czy więcej odeszło, czy więcej przyszło, trudno powiedzieć, naprawdę.

Te osoby, które ja zastałem, to może jedna czy dwie są w tej chwili obecne, a inni odskoczyli po prostu, przestali przychodzić na spotkania, przestali działać, przestali kandydować. Było 50 osób w pierwszej wersji, stałych członków płacących składki, a potem było więcej, mniej, różnie to bywało.

Jakie są powody występowania z partii? Przyczyny wymieniane przez moich rozmówców można pogrupować w kilka kategorii:

•  dążenie do władzy, ambicja

Część ludzi wstąpiła mimo wszystko licząc na jakąś tam karierę, mniejszą karierę, "zostanę radnym może", nie, tutaj na razie nic takiego się nie szykuje, więc występują, idą gdzie indziej.

Są ludzie [...] którzy tam myślą, może by tu, może by do jakiejś pochodnej partii przejść, może dlatego, że tam mogą się bardziej na razie pokazać, [...] albo myśleli, że [w UPR] szybko będą jakieś profity - na pewno nie będą szybko

Szansa na zdobycie władzy. Dużo ludzi do PO przeszło, że mogli po prostu zdobyć władzę. [...] Ale tak to głównie zyski, głównie to, że mogą łatwo dostać miejsca w samorządach. To głównie, po prostu zyski osobiste.

Część ludzi występuje z UPR-u... po prostu stwierdzają na przykład, że nic nie mogą tutaj sobie dla siebie ugrać. No i chwała Bogu, takich ludzi nam nie potrzeba.

Poza tym często zdarzają się ludzie, którzy chcą karierę zrobić, no więc przychodzą do UPR-u, bo się zgadzają z poglądami, potem stwierdzają, że "tutaj to ja kariery nie zrobię", no to idą sobie gdzieś dalej.

•  brak sukcesów, frustracja, zmęczenie

Zmęczenie często. Po prostu robił dziesięć lat, czy piętnaście, tam po ulicach biegał, na początku to narażaliśmy się na kpiny, na... w towarzystwie ludzie pukali się po głowie, mieli nas za wariatów. To już się skończyło, wszyscy mówią: "Tak, macie rację, ale jak to zrobić" i tak dalej, ale kiedyś to człowiek słabszy to dotkliwie mógł to odczuć...

[...] albo nie widzą nadziei, załamują się - to dobrze, że wychodzą, bo słabych nie potrzebujemy

Po prostu brak sukcesów. Pewnie, na przykład takie dyskusje... Każdy na początku ma takie nadzieje, żeby się dostać. No ale jak już po raz kolejny widzi się tą porażkę, no to już się nie ma nadziei i się już mówi, że to już się nigdy nie wygra.

No rozczarowanie jakieś takie, że znowu się narobili, znowu nic, na przykład.

Zniechęcenie. [...] Że już nie chcą się szarpać.

Moim zdaniem największy odsetek ludzi, którzy występują z UPR-u, to są ludzie, którzy się wypalili, którzy mają już poczucie, że materia jest tak oporna, że jest ciężko ją zmienić. Czyli że ludzie, mimo najszerszych naszych chęci, lubią być okradani przez urząd skarbowy, lubią być prowadzeni za rączkę, lubią stać w kolejkach urzędniczych, i jakby nic im to nie przeszkadza. Mi się wydaje, że to jest to, to jest poczucie wypalenia, i zmęczenia, i poczucia braku sensu i efektów tego działania, to głównie chyba to. Mi się wydaje, że to jest może 90% przyczyn.

•  obowiązki rodzinne

Ludzie na przykład młodzi przychodzą, a potem już mają własne sprawy, czy rodziny, czy pracę, nie mają za bardzo tego czasu, zostają sympatykami, ale już nie mają czasu na działalność

Z młodzieżą to jest tak, że oni przychodzą na rok-dwa, i po roku-dwóch odchodzą. Oni popatrzą, popatrzą, no, jest na studiach, ma jeszcze czas, nie jest obciążony dziećmi i zarabianiem pieniędzy, po roku-dwóch widzi po prostu, że do nikąd to nie zmierza, no to odchodzi, w sensie tym praktycznym, organizacyjnym. Poglądów nie zmienia, ale odchodzi. Jeżeli w jego motywacji przy zapisywaniu się był ten element jednak chęci bycia politykiem, no to czasami on się odnajduje w innych partiach, ale częściej ci ludzie po prostu odchodzą i są nieczynni, prywatnie kultywują swoje przekonania, oświecają sąsiadów i rodzinę

•  niestałość poglądów

[...] część też taka była nie do końca przekonana, czy ideologicznie chwiejna była, po prostu.

[...] albo może stwierdzili, że się pomylili, pomylili się i bliżej im do innej partii - to jest naturalny ruch. Może nawet lepiej, jak ktoś wcześniej odejdzie, i pójdzie gdzieś, gdzie znajdzie swoje miejsce. A ktoś kto znalazł tutaj, w UPR-ze, to raczej nie odejdzie z UPR-u.

•  konflikty wewnętrzne

Rozgoryczenie, bo są też sprawy, takie nasze wewnętrzne, które mogą zniechęcić i skłonić ludzi do wystąpienia..

Niektórzy się denerwują sposobem sprawowania władzy, chociażby przez Wojterę. I kłótnie w partii.

Wydaje mi się, że to jest właśnie to, że nie mogą się dogadać, że są w jednej partii, a nie mogą znaleźć wspólnego języka. I są krytykowani, [...] [Narodowcy] są postrzegani tak jakoś jak jakieś dziwaki i w ogóle. I momentami no nie są to miłe sytuacje, [...] Jest brak jakiejś komunikacji, że można się dogadać, nie, od razu jak jest coś nie tak to jest źle i koniec. Mowy nie ma o zmianie decyzji.

•  nuda

Przypuśćmy początkowo te dyskusje z tymi członkami są bardzo inspirujące, fajne, ale po pewnym czasie się nudzą [...] I też może to, że odchodzą, to jest spowodowane tym, że może nie ma takich jakby konkretnych rzeczy. Bo te dyskusje są dyskusjami, ale też ludzie może wymagają czegoś więcej, że na przykład - jakichś może szkoleń, czy jakichś innych rzeczy, które by ich zainteresowały, by tam chcieli przychodzić.

Tu nie chodzi nawet o wyniki tego typu, że będziemy mieli posłów, czy nie, ale przychodzą do tej knajpy co tydzień, [...] przychodzą, posiedzą, pogadają i pójdą, i nic z tego nie wynika. Nawet jeżeli są jakieś pikiety, coś, no to pierwsza pikieta no to ciekawostka, druga - no dobra, trzecia, a potem to nudne jest po prostu. Nie mają poczucia sensu tej działalności, skuteczności jej.


d. Lojalność wobec partii

Czy osoby, które obecnie są członkami partii, zastanawiały się nad odejściem z niej? Jeśli tak - co sprawiło, że jednak trwają przy UPR? Czy dopuszczają myśl o ewentualnej przynależności do innego ugrupowania?

Moim respondentom zadawałam pytanie o wycofanie się z obecnej działalności oraz o wstąpienie do innej partii w przypadku rozwiązania UPR.117 Okazuje się, że nastroje wśród członków są dość zróżnicowane, od entuzjazmu do częściowej frustracji. W tym drugim przypadku w wypowiedziach odbijają się zjawiska opisywane wcześniej jako przyczyny odchodzenia członków: brak efektów z prowadzonej działalności, wewnętrzne spory, zmęczenie.

Nie. Nawet mimo że w tej chwili są tendencje niedobre w UPR-ze, to takie sytuacje to przeciwnie, mnie wzmacniają. Odwrotnie, że czasem są sytuacje, że człowiek chciałby machnąć ręką, ale nie tu, może w innych sprawach, te trudności to nawet powodują, że człowiek jeszcze bardziej się koncentruje [...] nigdy nie zdarzyło mi się, żeby machnąć ręką, bo znowu przegraliśmy po raz tam któryś wybory takie siakie czy owakie, i coraz mniejsze mamy poparcie, prawda, to mnie nie demobilizuje, przeciwnie, mobilizuje.

Mnie się wydaje, że ta działalność nie pochłania mi aż tyle czasu, nie męczy mnie aż tyle, żebym się miał wycofywać. Robię tyle, ile chcę, nikt mnie do niczego nie zmusza, także robię to z potrzeby serca i na razie jestem zadowolony.

Raczej nie. Jak nie ma prawie strat... Zyski raczej przekraczają straty, no to dlaczego miałbym się wycofać?

Tak, zdarza mi się tak myśleć. Zdarza mi się tak myśleć wtedy, kiedy ja chcę coś zrobić, a ktoś mi mówi, że to nie tak, że właściwie to nie, bo bez sensu i tak dalej. Wtedy mam ochotę to rzucić i zacząć robić coś sama zupełnie. No ale wiadomo, że sama jedna nic nie zrobię, trzeba mieć jakieś zaplecze, więc jednak zostaję, ale no są momenty, że mnie wkurza to wszystko, wkurzają mnie ludzie, wkurza mnie ich podejście... Wkurza mnie to, że ja coś chcę zrobić, a oni mówią, że to jest złe, ale nie proponują nic w zamian. To mnie owszem denerwuje. Ale później jakoś przechodzi i zaczynam od nowa coś robić.

Oczywiście, i to nie raz. Zawsze jak przychodzi coś tam, gdzieś tam kolejne wybory, i znowu klapa, i nic z tego, chociaż się ludzie narobią naprawdę... [...] No więc jest nerwówa do ostatniej chwili. No i potem wszystkie te akcje, ile tych godzin pyskowania po ulicach przez ten głośnik... I potem nic. [Zostaję] Dlatego, że mam ciągle nadzieję, że jeszcze mi się uda, przynajmniej na starość, pożyć w normalnym kraju. Chociaż troszeczkę, chociaż ze dwa-trzy lata.

Znaczy ostatnimi czasy, gdy są już po raz kolejny te porażki... Powstrzymuje mnie to, że tak i tak nie mam na razie nic innego do roboty, więc mogę tym czas zapełnić. Po drugie, jeszcze może mam taki pułap do następnych wyborów - zobaczymy, co wtedy będzie, a potem zdecyduję, czy albo w ogóle zrezygnować z takiej działalności, czy może się zapisać do innej partii, a może dalej to będę kontynuował tak po prostu hobbystycznie takie zajęcie.

Wiele razy. [...] Czasem są takie momenty, że się nie zgadzam mocno z UPR-em, są rzeczy, które mi się nie podobają, o których już mówiłem. I to powoduje, że czasem mówię, że "a, na co mi to wszystko, i tak..." [...] ale ja działam dlatego, bo lubię politykę i chcę mieć czyste sumienie, że zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy, żeby poprawić sytuację w Polsce... No i czasem właśnie jak nie ma efektów, to się tak odechciewa. [...] No nie wiem, nie chcę całe życie przegrywać z UPR-em, musi coś się zmienić, bo inaczej to przyjdzie czas, że będzie trzeba opuścić UPR, skoro moja działalność nie przynosi efektów, no to po co to robić.

W postawach moich rozmówców można dostrzec elementy lojalności118 opierającej się na wierze w przyjście - prędzej czy później - lepszych czasów dla UPR, zrealizowanie programu w dalszej przyszłości. Działalność w partii mimo wszystko daje satysfakcję i możliwość samorealizacji, poczucie spełnionego obowiązku. W jednym przypadku można mówić o postawie określanej przez Karwata jako wierność119 - wytrwałość mimo trudności, kierowana głęboką wiarą słuszność sprawy:

Czas UPR-u nadejdzie, i koniec. Dlatego działam w UPR-ze, bo wiem, że mamy rację [śmiech]. W każdej chwili można się załamać i se dać spokój, tym bardziej, że mamy takie poparcie, i nieprędko będziemy mieć większe, ale po prostu mamy rację.

Czy ci członkowie, którzy zastanawiali się nad opuszczeniem UPR, widzą siebie w innej partii? Czy wstąpiliby do innego ugrupowania, gdyby UPR się rozwiązała? Część moich rozmówców kategorycznie stwierdza, iż nie wstąpiłaby do innej partii, gdyż jedynie program Unii odpowiada ich poglądom; w przypadku rozwiązania UPR próbowaliby stworzyć w jej miejsce jakieś inne ugrupowanie lub w ogóle przestaliby się zajmować działalnością polityczną. Inni rozważają ewentualne poparcie innej partii (rzadziej wstąpienie do niej), na przykład LPR, PO lub PiS, choć pod pewnymi warunkami.

Nie, nie. Absolutnie nie. Nawet myślałem niedawno o tym, rozmawiałem z żoną, miałbym więcej czasu wtedy, po prostu. [...] Nie widzę żadnej organizacji, która by spełniała moje oczekiwania.

Trudno by było się zdecydować, ze względu na to, że... żadna partia nie daje mi tyle wolności, co UPR. Poza tym te pewne elementy powiedzmy tego takiego socjalizmu, które są w innych partiach - nie, ja po prostu mam alergię na socjalizm. Raczej nie. Pewnie bym coś kombinował, jakąś grupę, zebrał może bym kolegów, znajomych, byśmy coś próbowali innego robić.

Nie mam dokąd pójść. Dlatego ja się wycofałem z działalności UPR-u [...] i od pięciu lat to chodzę i rozmawiam z ludźmi towarzysko. Ja jestem w pułapce jakby doktryny. Ponieważ ja szukałem partii wedle klucza światopoglądowego, ja po prostu nie mam środowiska o zbliżonym światopoglądzie, do którego mógłbym się przyłączyć. [...] w ogóle byłbym bardzo wdzięczny komuś, kto tę partię w końcu zdelegalizuje, bo by mnie uwolnił od więzów lojalności, a jeżeli na jej gruzach powstanie neo-UPR z normalniejszym statutem, to ja go zaraz przejmę [śmiech] [...] dla mnie to połączenie jakby konserwatyzmu kulturowego, patriotyzmu i takich innych spraw z liberalizmem w mojej głowie jest naturalne, więc ja boleję nad tym, że na scenie politycznej te rzeczy są rozdzielone. Ale dla mnie ono jest naturalne. Więc nie mam gdzie pójść, musiałbym się przeciąć na pół.

Nie sądzę. Mógłbym wyrażać poparcie dla jakichś opinii... ale nie sądzę. Nie mam zielonego pojęcia, co bym robił. Zależy, jaka byłaby sytuacja na arenie, czy by może powstała jakaś inna partia. Na pewno do tych dwóch [LPR i PO] bym nie wstąpił. Może z którąś bym sympatyzował. Ciekawe wystąpienie z 11 września Giertycha usłyszałem, i wtedy on [przedstawił] teorię gospodarczą - wyglądała jakby skopiowana z UPR-u kompletnie, [...] jeżeli po dojściu do władzy zacznie realizować tą koncepcję gospodarczą, no to wtedy po rozwiązaniu UPR-u bym wstąpił do LPR-u. Tylko w takim wypadku.

Nie mam zielonego pojęcia, no tak naprawdę to... Może jakbym trafił na jakąś właśnie ulotkę, czy jakiś program, który by mnie zainteresował, [...] jakbym miał czas, to bym przeszedł do innej partii, [...] mam pewne kontakty, myślę że może bym tam się ze swoim doświadczeniem przydał. Też chcę, już tyle poświęciłem, czytałem trochę, też jestem na studiach socjologicznych, chciałbym może startować na radnego. Myślę, że do czegoś bym się przydał. Więc może bym przeszedł do innej partii. Albo do PiS-u, albo do LPR-u. Albo do Platformy, te trzy. Takiej decyzji jeszcze nie podjąłem.

Wtedy bym chyba odszedł w ogóle, z jakiejkolwiek polityki. [...] Bym się chyba zaangażował w Młodzież Wszechpolską, i tyle.

Na pewno działałabym dalej w MW [Młodzieży Wszechpolskiej], to jest pewne, i jakoś tam... w sumie próbuję wywrzeć wpływ na Ligę w pewnym sensie. Chociażby rozmawiając z ludźmi z Młodzieży [...] okazuje się, że tych ludzi można przekonać. Więc pewnie może bym nie była członkiem Ligi, ale próbowała tak jakoś zmienić ich światopogląd i wtedy dopiero się do nich przyłączyć.



* * *

" Ja podejrzewam, że gdyby coś się zdarzyło i UPR zostałby rozwiązany, lub zlikwidowany, lub się rozwiązał, to podejrzewam, że wszyscy by tego mocno żałowali. Bo UPR tak jak powiedziałem, jest opiniotwórczy i ma respekt, i nawet jeżeli to jest utopia, co robi UPR, to jednak jest jakiś wzór, do którego trzeba dążyć. Może wolniej, lub szybciej, lub troszkę inaczej, ale jednak jest to ogólny kierunek. I gdyby brakło UPR-u, tego jedynego skrzydła, tej jedynej prawicy, mimo że jest zmarginalizowany, to jednak by ta scena się mocno zachwiała - bo już nie byłoby tego kierunku po prostu, tego właściwego kierunku, o którym wszyscy wiedzą, że jest właściwy, tylko że nieodpowiedni na ten czas [...] Ci co się śmieją nawet z UPR-u - mamy takich - podejrzewam, że bardzo żałowaliby, że brakuje tego UPR-u. Bo koloryt to raz, czasem jakieś wygłupy, ale kto zna się na polityce, to wie, że UPR jest partią bardzo mądrą, a dla innych bardzo niebezpieczną, bo pokazuje to co jest dobre, pokazuje to co jest złe, a jednocześnie potrafi to zrobić w sposób ośmieszający, a to jest najgorsze, co może być. Także UPR, gdyby zniknął, to wszyscy by żałowali. I byłaby to wielka szkoda również dla Polski. "



następny rozdział: VI. Unia Wolności - analiza wywiadów



Przypisy

98 por. część III.1. pracy wróć

99 por. część III.1. pracy wróć

100 por. część III.3. pracy wróć

101 por. część III.1. pracy wróć

102 por. część III.5. pracy wróć

103 por. część III.5. pracy wróć

104 por. część III.6. pracy wróć

105 por. cz. V.2.e. pracy wróć

106 por. część III.7. pracy wróć

107 mowa o rozłamie w UPR, jaki miał miejsce na przełomie 1995 i 1996 r., por. IV.2.d. pracy wróć

108 por. przyp. 87 wróć

109 por. część III.6. pracy wróć

110 por. Aneks wróć

111 por. część V.4.a. pracy wróć

112 por. część IV.2.d. pracy wróć

113 por. przyp. 87 wróć

114 Z formalnego punktu widzenia nie była to koalicja, lecz tzw. komitet wyborczy wyborców, w odróżnieniu od komitetu wyborczego partii politycznej czy koalicyjnego komitetu partii politycznych. Por. również część IV.2.d. pracy wróć

115 por. część V.4.c. pracy wróć

116 por. część III.1. pracy wróć

117 por. Aneks wróć

118 por. część III.8. pracy wróć

119 j.w. wróć

Valid HTML 4.01 Transitional Poprawny CSS!
Agnieszka Sosnowska
asosnowska@asosnowska.pl
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024x768px lub wyższej Pajączek - polski edytor HTML, CSS, PHP, XTHML, JavaScript, RSS. Wbudowany FTP, galerie, wysiwyg, kursy!